Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans -> Bad reputation (Zła reputacja) - Odcinek 13
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:13 :04 , 03 Mar 2011    Temat postu:

Shane odprowadził Dulce do drzwi. Oboje stanęli w ciszy i nieśmiało wpatrywali się w siebie. Zachowywali się jak zawstydzone nastolatki zakochujące się po raz pierwszy.
- Mieliśmy się dzisiaj nie widzieć... - zaśmiał się brunet przytulając Dulce. Ta ułożyła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy.
- Przypadek? - szepnęła...
- Przeznaczenie... - powiedział odsuwając ją od siebie i wpatrując się w jej piękne oczy. Już miał ją pocałować, gdy czerwonowłosa odsunęła się od niego spoglądając nieśmiało w jego zaskoczoną twarz.
- Torba... - zaśmiała się pokazując na sporawą torbę z jednego ze znanych butików.
- Ahh tak... - chłopak odwrócił się i podał jej papierową torbę. Uchylił ją delikatnie i już chciał zajrzeć, kiedy usłyszał krzyk.
- Nawet nie próbuj! - wściekła się Dulce.
- Bo co? - powiedział żartobliwie trzymając torbę.
- Bo jak ją zobaczysz to jej nie założę. - powiedziała nadąsana - A jak jej nie założę to nie pójdę na rozdanie.
- Chcesz na mnie zrobić wrażenie... - stwierdził chwytając ją jedną ręką za tułów i przyciągając ją do siebie.
- Nie wyobrażaj sobie... - udała zezłoszczoną i wyszła za drzwi.
- Bądź po mnie o 18:30.
- Wyrobisz się ślicznotko? - zauważył, że uwielbiał jak się denerwowała.
- O to się nie martw. - powiedziała podenerwowana - Jeszcze zwalę Cię z nóg.

- Shane.. - chłopak zamknął drzwi i usłyszał znajomy głos za sobą.
- Claire.. - uśmiechnął się - Myślałem, że śpisz.
- Tyle się wydarzyło.. - ruszyli w kierunku łazienki - Że nie mogę spać...
- Rozumiem. - uśmiechnął się. Dziewczyna otworzyła lodówkę i nalała sobie mleka.
- Shane.. - westchnęła oparta o lodówkę.
- Hmm? - spytał się uśmiechnięty wyrwany z krainy wspomnieć.
- Nie spieprz tego.. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę schodów.
- Nie spieprzę, Claire.. - westchnął pod nosem - Nie spieprzę...

Dulce spała smacznie. Prawda jest taka, że spała smacznie od jakiś trzech godzin. Nie zważając na to jak będzie wyglądać rano rozmyślała o tym co rodzi się między nią a Shanem. Doszła do wniosku, że musi to przerwać. Musi przestać zachowywać się jakby byli parą w rzeczywistości. Będą tylko udawać! Tak będą tylko udawać.

Dochodziła dwunasta. Zaspana nie słyszała swojego wibrującego telefonu. Obudził ją dopiero jakiś przybysz dobijający się do jej drzwi. Zaspana owinęła się szlafrokiem i zbiegła na dół. Otworzyła drzwi a jej oczom ukazała się obładowana całym fryzjerskim sprzętem, jej znajoma fryzjerka.
- Dios mio! - krzyknęła po hiszpańsku - Ashley! Która godzina? - rozbudziła się automatycznie.
- No już sporo po dwunastej. - zaśmiała się młoda dziewczyna - Ale nie martw się rozumiem.
- Co takiego? - spytała zabierając jej połowę toreb.
- No stresujesz się... - zaśmiała się - W końcu jesteś dziewczyną Shane'a Phillipsa, nominowanego do dwóch nagród! - mówiła podekscytowana stawiając torby w salonie - Wszystkie oczy dzisiaj będą zwrócone na Ciebie. - uśmiechnęła się.
- Masz rację... - Dulce westchnęła głęboko i udała się do kuchni.
- Jesteś samochodem? - krzyknęła do koleżanki, z którą współpracowała już za czasów RBD.
- Nie! - krzyknęła - Chase mnie przywiózł.
- W takim razie proszę! - powiedziała Dulce wchodząc do salonu i podając dziewczynie szklankę z drinkiem.
- O tej porze? - zaśmiała się.
- Przyda mi się! - westchnęła i upiła łyk.
- Nie boisz się, że pomylę farby i wyjdą Ci różowe włosy? - spytała się sącząc trunek.
- Ufam Ci. - zaśmiała się - Najwidoczniej będę miała pretekst, żeby nie iść.
- Przestań! - westchnęła! - Na pewno będzie dobrze.
- Oby... - powiedziała zawieszając wzrok na szklance.
- Zmykaj się wykąpać, bo potem już tego nie zrobisz i zaczynamy! - zaśmiała się Ashley i po wyjściu dziewczyny włączyła sobie telewizor. Pół godziny później Dulce wmaszerowała do salony w swoim ciepłym szlafroku i włosami zwiniętymi w kitkę.
- Nie myłam ich... - uśmiechnęła się do koleżanki.
- Dobrze na mokrych gorzej się przyjmuje.
Po chwili Dulce już wybierała swój ulubiony odcień farby. Godzinę później zmywała włosy. Ashley zaczęła je suszyć i układać. Ta dziewczyna potrafiła czynić cuda. Półtorej godziny później na jej głowie znajdowała się cudowna fryzura. Dziewczyny zamówiły sobie obiad czekając na makijażystę. Ten zjawił się przed siedemnastą. Akurat, by się zająć Dulce. On i Ashley zaniemówili na widok sukienki Dul. Dobrali odpowiedni makijaż i już po chwili mężczyzna wklepywał w jej twarz pierwszą warstwę podkładu i korektora. Po kilkudziesięciu minutach była gotowa. Dochodziła już osiemnasta, więc Dulce pobiegła do łazienki. Ubrała swoją przecudowną, krótką sukienkę i wysokie szpilki. Spojrzała na siebie w lustrze i uśmiechnęła się sama zaskoczona efektem przygotowań. Gdy wyszła usta znajomych były rozdziabione ze zdziwienia. Uśmiechnęła się uroczo i łapiąc dłoń mężczyzny obróciła się wokół własnej osi. Usiadła wraz z nimi w salonie po czym wszyscy przybili się kieliszkami szampana na znak toastu.
- Ameryka oszaleje... - zaśmiał się mężczyzna. Wszyscy upili po łyku i usiedli. Kiedy wypili szampana wizażysta poprawił makijaż jej ust i schował do jej kopertówki pomadkę [link widoczny dla zalogowanych]. Ashley spryskała jej włosy jeszcze raz lakierem a Dulce skropiła swój dekolt drogimi, pięknymi perfumami. Kilka minut później dający o sobie znać dzwonek sprawił, że zrobiło jej się gorąco. Podeszła zdenerwowana do drzwi i uchyliła je delikatnie. Jej oczom ukazał się Shane. Był niesamowicie elegancki zachowując przy tym młodzieżowy wygląd. [link widoczny dla zalogowanych] Podobało jej się to, że podszedł do tego na luzie jednak potrafił wyglądać olśniewająco. Tak samo jak ona. Nie zauważyła, że chłopak na jej widok otworzył z wrażenia usta. Nie był w stanie powiedzieć nic, wyminął ją w drzwiach i nie potrafił wypowiedzieć słowa. Dulce miała na sobie prześliczną minisukienkę zdobioną u góry szkłem a na dole zwiewną. Delikatny kolor beżu odbijał się od jej opalonej skóry i sprawiał, że jest jeszcze seksowniejsza. [link widoczny dla zalogowanych] Na nogach miała wysokie, srebrne szpilki o Louboutina, dzięki którym nie wyglądała już jak mały karzełek [link widoczny dla zalogowanych]. Przeniósł wzrok wyżej. Jej świeżo farbowane włosy emanowały czerwienią, która odbijała się od delikatnego koloru sukienki. Ułożone na jednym boku w wielkie loki dodawały jej uroku i klasy. [link widoczny dla zalogowanych] Otoczona naturalnym makijażem twarz podkreślona była ciemnawą, malinową pomadką. [link widoczny dla zalogowanych]. Stał tak w miejscu i nie potrafił się ruszyć.
- Mówiłem, że zaniemówi... - zaśmiał się mężczyzna..
- Dulce... - otrząsnął się Shane - Wyglądasz... - westchnął - Boże! Wyglądasz olśniewająco! - dziewczyna uśmiechnęła się uroczo lekko onieśmielona jego zachowaniem. NIE! NIE! czemu ona znów czuje to dziwne mrowienie w okolicach brzucha.
- Ty również.. - uśmiechnęła się chwytając kopertówkę w dłoń.
- Pocałowałbym Cię kochanie... - uśmiechnął się przypominając sobie o obserwatorach - Ale jesteś tak idealna, że boje się, że coś zepsuję... - zaśmiał się po czym podszedł do niej i pocałował ją w policzek.
- Czas na nas! - Ashley szturchnęła wizażystę i pociągnęła go w kierunku drzwi. WŁĄCZ Po chwili już ich nie było. Shane wpatrując się w Dulce o mało co nie zszedł z tej ziemi. Wyglądała tak nieziemsko, że bał się wypuścić ją z domu. Chciał ją pocałować ale przypomniał sobie o jej pomadce. Zacisnął pięści i uśmiechnął się do niej szczerze. Czuł, że stojąca przed nim bogini skradła jego myśli i niespodziewanie wkradła się do jego życia i serca. Czuł, że dla niej mógłby poświęcić wszystko. Tak pragnął być już na miejscu, pokazać ją taką piękną całemu światu, 'udawać', że ją przytula i całuje. Pragnął, żeby była jego. Na zawsze. Z tych głębokich rozmyślań wyrwała go dłoń Dulce, która właśnie uścisnęła jego. Uśmiechnął się do niej otwierając drzwi i podając jej ramię do złapania.
- Shall we? - spytał...
- We shall... - odpowiedziała...
Otworzył jej drzwi do limuzyny, która już czekała na jej podjeździe i ruszyli. Shane wpatrywał się w 'swoją' piękność, na której twarzy odbijały się kolorowe światła, które znowu podziwiała.
- Musimy wymyślić... - westchnął.
- Co takiego? - spojrzała na niego pytająco.
- Jak się poznaliśmy. - uśmiechnął się łapiąc jej dłoń opartą o siedzenie.
- Kiedy byłeś ostatnio w Meksyku? - spytała się?
- Ze trzy miesiące temu... - uśmiechnął się - W Acapulco. Jakoś w połowie maja. - Dulce zaśmiała się. - Z czego się śmiejesz? - spytał.
- Byłam tam dokładnie w tym samym czasie... - oboje spojrzeli na siebie. - Na urodzinach Anahi.
W tym momencie limuzyna się zatrzymała a kierowca zapukał w okienko.
- Więc poznaliśmy się w Acapulco w tym klubie - uśmiechnął się zerkając jak lampy fotografów zaczynają oświetlać ich przyciemnioną szybę - Gdy okazało się, że się tu przeprowadzasz... - oblizał kokieteryjnie swoje usta - Zaczęliśmy się spotykać, gdy szukałaś mieszkania etc. - oderwał się od jej oczu i otworzył drzwi limuzyny poprawiając koszulę i kamizelkę. Pomachał do paparazzi zza samochodu. Obszedł cały samochód i otworzył drzwi Dulce. Podał jej rękę i wyłonił ją z samochodu. Postawiła swoją piękną nogę na zewnątrz, tak, żeby nie wyszło nic spoza pięknej, krótkiej sukienki. Przeszli kilka kroków i stanęli na czerwonym dywanie objęci. Dulce ułożyła swoją dłoń na jego torsie i pozowali do zdjęć. Shane pocałował ją w policzek i spojrzał wprost w jej czekoladowe tęczówki dodając jej otuchy. Wszyscy byli pod wrażeniem ich kwitnącej 'miłości' a przede wszystkim tego, jak dzisiaj wyglądała Dulce. Nieskromnie mówiąc przyćmiła swoim urokiem wszystkie wielkie gwiazdy, które pojawiły się na gali. Beyonce i Mariah Carrey na jej widok zniknęły z dywanu. Shane pocałował ją raz jeszcze tym razem czule w jej czerwone usta. W taki sposób przedstawił ją światu. 'Tak! To moja kobieta!' - krzyczała jego twarz! - 'Cała moja!'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 4:59 :39 , 06 Mar 2011    Temat postu:

Odcinek z dedykacją dla Olci (lexi)

Dulce zobaczyła nagle drobną, doskonale sobie znaną blondynkę biegnącą w jej stronę.
- Dulce! - Shakira przytuliła słodką z całych sił - To niemożliwe, że ty i mój najlepszy kumpel spotykacie się ze sobą... - mówiła blondynka nie zważając na to, że fotoreporterzy właśnie otoczyli trójkę i robili im zdjęcia.
- Cześć Słońce... - szepnął Shane i ucałował gwiazdę w policzek. Shakira ani na sekundę nie puściła dłoni Dulce.
- Shane Ci nie mówił? - spytała Dul ucałowując Kolumbijkę. Udała, że wszystko jest tak naturalne, że wie, co się dzieje.
- No właśnie nie... - obie spojrzały na niego karcąco i dowcipnie.
- Shakira, Dulce, Shane! Spójrzcie się tutaj! - krzyknął jeden z fotoreporterów. Brunet stanął pośrodku i objął swoje obie latynoski. Dulce wtulała się w niego a Shakira sensualnie pozowała.
- Usiądziecie koło nas? - spytała Shakira udając uśmiech w kierunku aparatów.
- Koło nas? - spytała się Dul robiąc to samo.
- Ja, Alejandro, Juanes, i Beyonce z Jayem - uśmiechnęła się w ich kierunku.
- Skoro nas zapraszasz.... - zaśmiał się Shane.

We dwójkę jeszcze chwilę obmywani byli światłami reflektorów i jako sensacja, ku niezadowoleniu fotografów, ustąpili miejsca innym gwiazdom. Shane złapał Dulce za dłoń i ruszyli w stronę telewizji. Dopiero teraz dziewczyna zdenerwowała się poważnie. Chłopak słysząc jej przyspieszony oddech ścisnął mocniej jej dłoń, by dodać jej otuchy. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i stając przy pierwszej stacji objęła tułów 'ukochanego'.
- Dulce, Shane miło was widzieć tak szczęśliwych. - rozpoczęła redaktorka - Szczególnie Ciebie Shanie Phillips...
- Tak... - rozpoczął zastanawiając się co powiedzieć, by nie przesadzić, jak to nakazał im Luisillo - Jesteśmy bardzo zadowoleni, poznajemy się i staramy się wynieść z tego jak najwięcej. - mówił zarysowując ogólny widok tej znajomości.
- Dulce... - brunetka odwróciła się w kierunku czerwonowłosej - Zmieniając temat... Wyglądasz olśniewająco.. - wykrzyczała - Myślę, że masz na sobie moją ulubioną sukienkę tej imprezy...
- O... - przeciągnęła Dul kładąc dłoń na klatce piersiowej - Dziękuję...
- Czyj to projekt? - spytała się kobieta.
- Oscar de la Renta... - powiedziała. - Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia... - zaśmiała się
- Tak jak w Shanie? - naciskała reporterka.
- Shane musiał się troszkę bardziej postarać... - zaśmiała się próbując opanować nerwy spowodowane tą nagłą zmianą tematu.
- Przyznaj, że tak... - stwierdził żartobliwie. On i reporterka zaśmiali się. Dulce wtórowała im sztucznie szczypiąc bruneta w pupę. - Nie, to prawda... - zaśmiał się - Musiałem się trochę postarać przy tej ślicznotce... - powiedział i ku zaskoczeniu obu pań pocałował szybko lecz namiętnie usta Dulce. Oboje wiedzieli już, że mogą już odejść od stoiska telewizji ponieważ o ten moment, o to nagranie będą biły się wszystkie stacje. Dulce wsunęła swoją rękę pod ramię Shane'a. Chłopak spojrzał się na nią łagodnie unosząc subtelnie kąciki swoich ust. Odwzajemniła jego tajemnicze spojrzenie. W tym momencie dostrzegła coś, przez co oniemiała.
- Mi ejercito! - szepnęła pod nosem po hiszpański - Mi ejercito hermoso! (Moje wojsko! Moje cudowne wojsko!)


Christopher siedział właśnie w swojej willi w Los Angeles. Przełączał bezwiednie kanały sprawiając, że przelatujące przed jego oczyma obrazy zlewały się w jedną, kolorową animację. Jednak jego uwagę przyciągnął jeden z nich. Cofnął jeden numer ustawiając MTV. To co zobaczył sprawiło, że o mało nie zadławił się popijanym przez niego piwem. Aktualnie transmitowany widok z czerwonego dywany nie byłby tak interesujący, gdyby nie zobaczył właśnie na swojej plazmie najcudowniejszej twarzy, jaką miał okazję całować. Wyglądała cudownie. Wpatrywał się w nią nie przyjmując do wiadomości, że może istnieć w tym przekazie ktoś oprócz niej. Otrzeźwiając swój umysł zobaczył, że u jej boku znajduje się nie kto inny jak 'pierdolony Shane'. Przekleństwa cisnęły się na jego usta jak oszalałe. Nie wiedział czemu nie potrafi pohamować tej lawiny słów. W pewnym momencie zobaczył jak czerwonowłosa udekorowana przepiękną, krótką sukienką ciągnie ukochanego w kierunku krzyczących w jej kierunku fanów. Było ich z dwadzieścia osób. Wyróżniali się spoza innych. Mieli wielki banner 'Dulce tu ejercito esta contigo hasta aqui!' ( Dulce twoje wojsko jest z tobą nawet tu.) z dopiskiem na dole: Shane treat her very well! She's the best thing which could happen to you! ( Shane traktuj ją bardzo dobrze! Jest najlepszą rzeczą jaka mogła Ci się przydarzyć!). Ucker widział, że fanki, które wcześniej trzymały plakaty jego i Dulce teraz robią kolaże ze Słodką i Shanem. Już sam nie wiedział czy bardziej smuci go to, czy denerwuje podczas gdy para z uśmiechami pozowała w objęciach z fanami.
- Koniec tego! - wysyczał pod nosem łapiąc telefon. - Nie zostawię tego tak!


Para po tylu przejściach znalazła się w końcu w środku wielkiej, zapełnionej gwiazdami i ich fanami sali. Ich 'oprowadzacz' właśnie gdzieś się ulotnił i nie mieli pojęcia w jakim kierunku mają zmierzać.
- Dulce, Shane! - usłyszeli znajomy głos - Chodźcie tutaj. - Spojrzeli w kierunku machającej znad okrągłego stolika Shakiry. Poszli w tamtym kierunku z uśmiechami. Żadne z nich nie znało wszystkich przy tym stole. Dulce już z daleka uśmiechała się do Alejandro Sanza i Juanesa.
- Jak dawno Cię nie widziałem, Dulce. - powiedział Juanes ściskając młodszą koleżankę czym przykuł uwagę bruneta.
- Alejandro...- szepnęła onieśmielona Dul. Zawsze był jej idolem. Spotkała go już kilkanaście razy. Miała okazję niejednokrotnie z nim rozmawiać, jednak zawsze tak samo onieśmielało ją towarzystwo latynoskiego mistrza.
- Witaj Dulce... - ucałował ją w policzek - Wyglądasz pięknie...
- Dziękuję.
Shane od razu po podejściu ucałował policzek Beyonce i uścisnął mocno rękę Jaya - Z.
- Więc to jest ten skarb, który postawił Cię do pionu... - powiedział rapper. Dulce w duszy zarumieniła się, jednak wiedziała, że w takich okolicznościach nie może okazać słabości.
- Masz rację stary... - zaśmiał się brunet nie odrywając wzroku od jej oczu. Objął ramieniem jej plecy przyciągając ją bliżej siebie. - Uratowała mi skórę... - powiedział poważniej.
- Jacy zakochani... - powiedziała zauroczona Beyonce.
- Dulce... - dziewczyna postanowiła przejąć inicjatywę zauważając, że Shane zbytnio wczuł się w swoją rolę. - Miło mi was poznać. - powiedziała lekko onieśmielona widokiem cudowniej Divy i jej męża - potężnego rappera. Zarówno Bey jak i Jay ucałowali jej policzki i wszyscy w końcu mogli usiąść przy stole. Dulce usiadła między Shanem i Shakirą. Ku jej zdziwieniu 'jej mężczyzna' odsunął jej krzesło. Spojrzała na niego zszokowana.
- Przestań się tak wszystkiemu dziwić , bo to wygląda podejrzanie... - szepnął wprost do jej małego ucha. Dziewczyna reagując automatycznie ucałowała jego, tym razem, zaskoczone usta. Usiadła spoglądając na puste miejsce koło blondynki. Kobieta zauważyła to i uśmiechnęła się pokazując na idącego w ich kierunku wysokiego mężczyznę. Brunet podszedł do Shane'a i uścisnął mu rękę. Piosenkarz odwzajemnił uścisk. Gdy podszedł do Dulce ta wstała i podała mu rękę.
- Gerard Pique... - powiedział mężczyzna
- Dulce Maria.... - uśmiechnęła się.
- Ta Dulce? - piłkarz spojrzał na ukochaną.
- Ta? - uśmiechnęła się ponownie siadając na krześle. Chłopak obszedł dwa krzesła i usiadł obok pięknej Kolumbijki.
- Shakira dużo mi o tobie mówiła. - uśmiechnął się, blondynka równie. Dulce była bardzo zaskoczona.
- No tak... - zaśmiała się - W końcu to matka chrzestna mojej kariery... - zaśmiała się.
- Tak? - zdziwił się Shane.
- Gdy w lato debiutowała... - roześmiała się Shaki - Dodawałam jej otuchy i nazwałam się matką chrzestną jej kariery... - wszyscy włącznie z Beyonce i Jayem - Z roześmiali się.
- W takim razie... - dołączył się Juanes - Już wiem, czemu twoi fani okrzyknęli mnie ojcem chrzestnym... - wszyscy wybuchnęli jeszcze większym śmiechem jednak przerwała im rozpoczynająca się gala i wbiegająca na scenę prowadząca Kary Perry.
- Mi ejercito... - powiedziała szeptem posmutniawszy. Shane jako jedyny usłyszał to i złapał jej dłoń. Wiedział, że to, że okłamuje fanów, męczy Dulce ogromnie. Jednak musiała wytrzymać. Po kilkudziesięciu minutach przedniej zabawy Shakiry i Beyonce już nie było przy stole, który zresztą znajdował się w najlepszym możliwym miejscu. Idealnie widać było z niego i scenę i miejsce, gdzie wręczano statuetki.
- Niedługo do nich dołączysz... - Shane szepnął jej do ucha widząc spojrzenie Dulce wlepione w pustek krzesła i ucałowując jej policzek. Obie piosenkarki przygotowywały się właśnie do występu. WŁĄCZ Po seksownej prezentacji Beyonce i cudownej hiszpańskiej balladzie Shakiry 'Sale el sol' na scenę weszła Jeniffer Lopez i zdobywca ubiegłorocznej nagrody w tej kategorii David Archuletta. Po krótkiej zapowiedzi przeszli do nominowanych. Dulce zauważyła, że Shane zaczął wiercić się na krześle, jego dłoń, którą właśnie trzymała, zaczęła potnieć a on sam wydawał się bardzo niespokojny. To były pierwsze nagrody, które tak naprawdę określały jego działalność muzyczną. I do tego bardzo ważne nagrody.
- Nominowanymi w kategorii Najlepszy Nowy Artysta są: Bruno Mars... Justin Bieber... Ke$ha... i Shane Phillips... - mężczyzna uśmiechnął się do najeżdżającej na jego twarz kamery nieudolnie ukrywając nerwy.
- O oh nie! jaka konkurencja! - pomyślała - Nie ma możliwości, żeby wygrał! A to dla niego takie ważne...- zasmuciła się.
- And the winner is... - krzyknęli oboje Jennifer i David przeciągając ostatni wyraz do końca. - Shane Phillips! - krzyknęła Jennifer. Shane poczuł jak cały świat spowolnił na chwilę. Zszokowany zerknął na wstającą i skaczącą w miejscu Dulce, która przyklaskuje powstrzymując łzy. Wszyscy towarzysze ze stolika właśnie klaskali. Rozejrzał się po całej sali. Wszyscy ludzie wiwatowali mu na stojąco. Z powodu szoku nie słyszał i nie widział zbyt dobrze. Sam nie wiedział, w którym momencie wstał z krzesła. Otrzeźwiał w momencie, gdy poczuł delikatnie dłonie na swoich policzkach i ciepłe usta na swoich wargach. Dulce wpiła się w jego usta z radości. Zero udawania, zero zgrywania idealnej pary. Chciała w ten sposób dołożyć się do tej wygranej.
- Leć... - szepnęła odrywając się od niego. Chłopak poprawił kamizelkę i przeszczęśliwy, tunelem braw powędrował w kierunku sceny. Jennifer wręczyła mu statuetkę i ucałowała oba jego policzki, David uścisnął jego dłoń i oboje usunęli się na bok. W jednym ręku trzymał figurkę, drugą przejechał po swoim irokezie.
- O mój Boże... - powiedział - Nie spodziewałem się tego... - wszyscy zaśmiali się podwajając oklaski. - Moi konkurenci są tak znakomici Justin, Ke$ha i przede wszystkim Bruno. Nie mam nawet przygotowanej przemowy... - zaśmiał się sam pod nosem. - No więc cóż. Chciałbym... Ekhm... - mówił jak poplątany. - Na początku chciałbym podziękować Ryanowi Murphy'emu. Tak naprawdę to dzięki niemu publika poznała mnie. Dzięki niemu zainteresował się mną Universal, któremu jestem przeogromnie wdzięczny za to, że uwierzył we mnie i mimo wszystkich wybryków wierzy dalej. - W tym momencie spojrzał na Dulce - Chciałbym podziękować moim rodzicom, którzy w momentach zwątpienia zagrzewali mnie do dalszej walki. Dziękuję mojej menadżerce Mathcie, która jakimś cudem przetrzymała mój ciężki okres. Mojemu przyjacielowi Mattowi, Claire i ich synkowi za to, że zawsze są przy mnie. - zatrzymał się - Na końcu chciałbym podziękować osobie dla mnie najważniejszej. Za to, że jest... Za to, że kocha... Za to, że wspiera... - Dulce ze zdziwienia położyła na ustach dłoń nie zauważając nawet, że kręci ją właśnie kamera.
- Przesadził - pomyślała. Jednak piękno tych słów wzięło górę nad rzeczywistością. Shane uniósł statuetkę do góry krzycząc ostatnie 'Dziękuję' i schodząc ze sceny. Po kilkunastu minutach był z powrotem obok niej. Spojrzał na nią a ona wstała i wtuliła się z niego ze szczęścia.
- Dziękuję... - szepnął gładząc jej włosy.
Gdy odczytywano nominację do najlepszej piosenki roku Shane był już spokojniejszy. Zdawał sobie sprawę, że tej nagrody nie dostanie. Jego cudowna ballada 'Believe in me' miała wielkich konkurentów.
- A nominowanymi są: Shane Phillips - Believe in me, Shakira - Loca, Bruno Mars - Just the way you are, Lady Gaga - Alejandro. - Nastała cisza. Dulce trzymała jedną dłonią Shane'a, drugą Shakirę. - And the winner is.... - krzyknęli - Shakira - Loca! - wszyscy wstali radośnie razem z Shanem i Dulce. Pique ucałował dziewczynie, która chwilę potem wtulała się w Dulce i Shane'a, który ucałował jej policzek. Shakira wbiegła na scenę i podziękowała za nagrodę.
Gala zakończyła się. Chwilę później czekające na gwiazdy limuzyny podjeżdżały kolejno na podjeździe. Dulce wraz z Shanem zostali sfotografowani z nagrodą. Chwilę później z dwiema statuetkami doszła do nich Shakira z Gerardem. Pięć minut później Shane i Dulce odjeżdżali spod hotelu Hilton w Los Angeles i jechali na after party zorganizowane przez Vanity Fair.
- Co za wieczór... - westchnęła Dulce wtulając się w Shane'a. Oboje przytłoczeni emocjami i lekkim już zmęczeniem mieli ochotę pojechać w stronę ich rezydencji, jednak nie mogli popełnić tego towarzyskiego samobójstwa.


Była pierwsza w nocy. Czarna limuzyna zatrzymała się pod domem Dulce. Shane podał jej rękę i pomógł z niej wysiąść. Następnie podszedł do okna kierowcy i podając mu kilka banknotów odesłał do z powrotem do wypożyczalni.
- Co robisz? - czerwonowłosa zmarszczyła czoło
- Odesłałem go... - szepnął - Nie będzie czekał jak głupi nie wiadomo ile tylko po to, żeby odwieźć mnie pięć domów dalej. - uśmiechnął się kokieteryjnie idąc wraz z Dulce w kierunku jej posiadłości. Złapał ją za rękę. Jej serce zaczęło bić szybciej, jednak nie puściła jej. - Poza tym po dzisiejszej nocy przyda mi się chwila na świeżym powietrzu. - Uśmiechnął się do niej. Dulce oparła się o swój próg i już chciała pożegnać Shane'a gdy ten spojrzał na nią kokieteryjnie.
- Co planujesz? - zaśmiała się przewidując jego zamiary.
- Uważam po prostu, że fajnie byłoby uczcić to jakoś. - wyminął ją i wszedł do mieszkania. Dulce spojrzała na niego oniemiała. ON PO PROSTU JĄ WYMINĄŁ i tak sam sobie wszedł.
- Jesteś niemożliwy... - powiedziała ściągając pijące ją obcasy zauważając, że brunet przeszukuje już jej barek.
- Szampan czy wino? - krzyknął z głową praktycznie w środku mebla.
- Szampan... - szepnęła mu do ucha. Tym razem to ona postanowiła się z nim pobawić. Przez jego ciało przeszedł ogromny dreszcz rozkoszy. Odwrócił powoli swoją głowę w jej kierunku i znalazł jej buzię kilka centymetrów obok swojej. Widząc jego przejęcie uśmiechnęła się podstępnie i odeszła. - Pójdę po kieliszki. - Shane złapał butelkę w rękę i wpatrując się w nią pokiwał głowę śmiejąc się przy tym. Wiedział do jakiego szaleństwa potrafiła doprowadzić go ta mała. Dulce podeszła do niego z dwoma smukłymi kieliszkami i podała mu jeden.
- Za twój sukces... - powiedziała podnosząc kieliszek chwilę po tym jak chłopak nalał jej musującej cieczy.
- Za twoje nowe kontakty... - zaśmiał się wtórując czerwonowłosej
- Za Ciebie... - powiedziała spokojniej wpatrując się w niego.
- Za Nas... - zaryzykował. Oboje zanurzyli usta w słodkim płynie nie spuszczając z siebie wzroku. Dulce położyła do połowy opróżniony kieliszek na barze i złapała go za dłoń. Shane również odstawił szklane naczynie spoglądając na jej niepewną twarz.
- Dziękuję za ten wieczór... Było magicznie - szepnęła opuszczając głowę. Shanę swoją męską dłonią złapał jej podbródek i uniósł delikatnie do góry. Spojrzała w jego ciemne oczy a on zatopił się w cudownym karmelu.
- To ja dziękuję... - szepnął budując napięcie - Za to, że mi towarzyszyłaś... Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej partnerki.... - powiedział przybliżając się do niej. WŁĄCZ (proszę włączać ponownie do końca sceny) Dulce poczuła jego gorący, osłodzony szampanem oddech na swojej skórze. Shane muskał kciukiem jej zaczerwieniony policzek i obejmując jej wąską talię przysunął ją do siebie tak, że ich ciała stykały się ze sobą. Nachylił się subtelnie nad jej twarzą i nie zastanawiając się nad konsekwencjami złożył na jej ustach jeden delikatny pocałunek. Gdy oderwał się od niej zauważył, że piękna Meksykanka miała jeszcze przymknięte oczy. Powtórzył czynność tym razem przytrzymując swoje usta dłużej na jej wargach. Poczuł jak kąciki jej ust rozszerzają się tworząc delikatny uśmiech. Tym razem Dulce odwzajemniła słodki pocałunek. Bez wahania wsunął swoją dłoń w jej czerwone loki wolno muskając jej słodkie usta. Odstąpił od niej i spojrzał na jej radosne spojrzenie. On również mimowolnie uśmiechał się. Zauważył, że dziewczyna zbliża się do niego. Przymknął oczy i pozwolił się ponownie pocałować. Tym razem Dulce rozchyliła wargi i wpuściła jego język do swoich ust pozwalając mu badać swoje podniebienie. Ich delikatny pocałunek przeistoczył się w namiętną walkę dwóch ciał. Nie tylko języki siłowały się ze sobą, ale również dłonie. jego błądziły po jej karku i ramionach, jej poznawały jego plecy. W końcu dali upust gromadzącemu się między nimi napięciu. Dulce zachłannie wpijała się w jego usta, Shane nie był jej wcale dłużny przygryzając co jakiś czas jej nabrzmiałą wargę. Bez najmniejszego wahania w jednej chwili nie przerywając pocałunku zarzucił jej ręce na swoją szyję i podniósł ją z lekkością. Dulce oderwała się od jego ust jednak nie spuszczała wzroku z jego męskiej twarzy. Brunet niósł ją właśnie po schodach. Nie zaprzeczała. Wniósł ją do pokoju i postawił dopiero przy łóżku. Ponownie wpił się w jej różane usta po chwili jednak przenosząc swoje usta na jej szyję. Składał na niej miliony małych pocałunków. Dulce przymykając oczy pozwoliła ponieść się emocjom i zachichotała delikatnie. Shane spojrzał się na nią. Ku jego zdziwieniu dziewczyna powoli poluźniała jego krawat zdejmując go po chwili. Spojrzała się z lekką niepewnością w jego kawowe oczy. Chłopak ponownie ją pocałował czując jak dziewczyna rozpina guziki jego kamizelki. Nie odrywając się od jej ust pomógł jej ja zdjąć. Obrócił ją delikatnie i odgarnął z jej karku czerwone loki przekładając je na drugą stronę. Położył swoją dłoń na jej brzuchu obsypując pocałunkami jej nagą szyję i ramiona. Spojrzała się do niego bokiem uśmiechając się kokieteryjnie. Dostrzegł zapięcie jej sukienki i nie spuszczając wzroku z jej oczu rozsunął go i pozwolił,żeby droga kreacja opadła na ziemię odsłaniając jej perfekcyjne ciało. Miała na sobie delikatne stringi i stanik bez ramiączek. Obróciła się szybko i wpijając się w jego usta zaczęła rozpinać jego koszulę. Po chwili i ona leżała na podłodze. Po chwili zaczarowani swoimi twarzami cofali się w kierunku łóżka. Dulce usiadła na nim i przesunęła się w jego górę wiodąc za sobą Shane'a. Ten znajdując się nad nią pozwolił, by ściągnęła z niego garniturowe spodnie. Teraz oboje znajdowali się w samej bieliźnie. Ponownie ją pocałował. W tym pocałunku dało się wyczuć czułość i namiętność, niepewność i zdecydowanie. Rozchyliła delikatnie uda pozwalając Shane'owi wpasować się w wyznaczone miejsce. Chłopak zjechał ustami po jej szyi docierając do dekoltu. Pozostawiał mokre ślady na każdym centymetrze jej nagiego ciała, przez które przeszedł niesamowity dreszcze. Wsunął dłoń pod jej plecy unosząc ją delikatnie. Odpiął jednym ruchem jej stanik, który uwolnił nabrzmiałe od podniecenia piersi. Zjechał głową niżej całując jej piękne piersi. Dulce upajała się tymi cudownymi chwilami jęcząc delikatnie, gdy Shane przygryzał i ssał jej rozpalone ciało. Ułożyła swoje dłonie na jego plecach zaciskając je przy każdej większej emocji. Shane powędrował dłonią niżej rozchylając bardziej jej nogi. Znów wpił się jak oszalały w jej usta delikatnie gładząc palcami skórę jej ud. Po chwili dotknął jej koronkowych stringów, które, jak mu się wydawało, są tutaj naprawdę zbędne. Ściągnął je z jej zgrabnej pupy i rzucił za siebie. Powróciwszy do poprzedniej czynności zaczął masować delikatnie jej intymność. Poczuł gorąco, poczuł, że jest gotowa. Oderwał swoje usta od jej i spojrzał jej głęboko w oczy. Uśmiechnęła się oszołomiona kiwając twierdząco głową. Zsunął z siebie bokserki i układając się pomiędzy jej udami wszedł w nią delikatnie, powoli. Dulce jęknęła z podniecenia. Tak bardzo chciała poczuć go w sobie. Oplotła nogami jego biodra krzyżując łydki na umięśnionej pupie. Wbiła paznokcie w jego plecy napawając się każdym jego wolnym ruchem. Był dla niej bardzo delikatny, przez cały czas traktował ją jak ideał, który wraz ze złym dotykiem może stracić swoje piękno. Zaczął ruszać się w niej harmonijnie, trochę szybciej. Poczuł na szyi jej przyspieszony oddech. Wpił się ponownie w jej usta przyspieszając swoje ruchy. Jej delikatne jęki sprawiały, że czuł jeszcze większe szczęście.
- Jesteś cudowna - wyszeptał w jej usta po czym pocałował ją ponownie. Zrobił jeszcze kilka ruchów, gdy poczuł, że zaraz zwariuje. Przyśpieszył nagle dając Dulce jeszcze większą przyjemność. W końcu oboje doznali rozkoszy przepełniającej ich wszystkie zmysły. Oparł się mocniej na swoich dłoniach wpatrując się w nią jak w obrazek. Jego oddech powoli zaczynał się stabilizować. Ponownie nachylił się nad nią i pocałował jej dziękując jej za to wszystko, co się wydarzyło.


Poranne słońce i śpiew ptaków rozbudził jej zmysły. Podciągnęła się na łokciach ku górze i przeciągnęła wyciągając wysoko ręce. Zauważyła nagle, że nie ma obok niej Shane'a. Przestraszyła się, jednak po chwili dostrzegła jego ubrania leżące na ziemi. Przecież nie mógł wyjść nago. Zachichotała i wstała z łóżka sięgając po jego koszulę. Zapięła ją i usiadła ponownie na łóżku kiedy zauważyła, że brunet o cudownie wyrzeźbionym ciele, ubrany w same bokserki wszedł właśnie do pokoju z tacą, na której znajdowało się ich śniadanie i jedna czerwona róża. Dulce spojrzała się na niego z przejęciem. Imponował je. Od jakiegoś czasu imponował jej na każdym kroku. Czemu zaczął się starać? Czemu jej wszystko utrudnia.
- Widzę, że najpiękniejsza kobieta świata już wstała... - powiedział podchodząc i stawiając tacę na łóżku po czym pocałował ją delikatnie - I ma na sobie cudowną koszulę... - uśmiechnął się siadając obok niej.
- Pachnie twoimi perfumami... - uśmiechnęła się podając powód kradzieży ubrania.
- Do twarzy Ci w niej... - powiedział podając jej talerz i sztućce.
- Było cudownie... - szepnęła mu do ucha i ucałowała jego policzek. Po chwili usłyszała telefon.
- Nie odbieraj... - jęknął zawieszając twarz nad jej ustami
- To Luisillo - spojrzała na wyświetlacz - On nigdy nie dzwoni z rana... - zmartwiła się - Musiało się coś stać... - odebrała - Tak? - spytała.
- Dulce jesteś w domu? - spytał poddenerwowany.
- Yhym... - zdziwiła się
- Natychmiast włącz Univision. El gordo y la flaca.
- To coś ważnego? - zachichotała gdy Shane pocałował ją w szyję - Jestem zajęta...
- Właśnie słyszę... - odparł - Włącz natychmiast... To dla twojego.. no w sumie nie wiem czy dobra, ale musisz to zobaczyć. - Dulce lekko przestraszyła się tonem menadżera i łapiąc pilot ustawiła odpowiedni kanał. Zobaczyła na ekranie Christophera odbywającego rozmowę z Lili i Raulem. Od razu zauważyła, że mina Shane'a zmieniła się a na jego twarzy pojawia się złość.
- O Boże! - jęknęła czytając pasek programu. Złapała się dłońmi za usta a z jej oczu poleciały łzy. Dulce zaczęła wsłuchiwać się w słowa byłego chłopaka.
- Co on mówi?! - krzyknął poddenerwowany Shane - Dulce! Czemu to oglądamy? I czemu tak reagujesz? - dodał tym samym tonem.
- On... on... - jąkała się - ogłosił, że byliśmy razem, bardzo długo w ukryciu. Że nasz związek rozpadł się jakieś pół roku temu, co jest kompletną bzdurą i że ty mnie jemu odbiłeś. - Widziała jak do oczu bruneta napływa szał - Lili spytała się go dlaczego wyjawia to akurat teraz, czemu w momencie kiedy jesteśmy szczęśliwie zakochani... Odpowiedział, że wie, że to nie jest do końca szczęśliwy związek i że jest pewien, że jeszcze do niego wrócę.. O MÓJ BOŻE... - powiedziała i zaniosła się łzami. - Kogo on ze mnie zrobił! - załkała. Shane nie mogąc znieść tego widoku opanował całą swoją złość i przytulił ją z całej siły.
- Spokojnie Dulce... - pogłaskał jej głowę starając się uspokoić zanoszącą się od płaczu Meksykankę - Spokojnie kochanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lexi
Czarodziejka xD ☮



Czarodziejka xD ☮
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 14:24 :09 , 06 Mar 2011    Temat postu:

Mam dedyka

Duluś na czerwonym dywanie :hamster_beautiful:
I jakie towarzystwo Mr. Green
Podoba mi się ich zachowanie Wesoly On taki troskliwy, a Ona zakochana Heart
Mają być razem bo inaczej nie żyjesz
I nasz Shane dostał statuetkę xD I dobrze, że Biebera pokonał bo go nie lubię
Głupi Chris wrr nie lubię Go Czy On musi wszystko spieprzyć?
No i mamy pierwszy raz Dulci i Shane :hamster_redface:
Pięknie Wesoly
Tylko żeby teraz nic nie popsuli Heart
I Ucker narozrabiał przewala oczami
Jestem ciekawa co teraz zrobi Shane :hamster_confused:

NASTĘPNY! :hamster_bigeyes:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 15:50 :16 , 06 Mar 2011    Temat postu:

z dedykacją dla jeyzzy ;D zobaczysz dlaczego Wesoly

- Spokojnie... - Shane oderwał ją od siebie - Oddychaj!
- Ale... Ja już nigdy nie wyjdę... - łkała - Nie wyjdę stąd...
- Dulce... - próbował ją uspokoić
- Wyjedź ze mną! - powiedziała spoglądając w niego z obłędem - Wyjedźmy stąd! Proszę.... - spojrzał się na nią ze współczuciem i przytulił ją mocniej do swojej klatki piersiowej kołysząc ją w swoich ramionach.
- Myślałem, że jesteś silniejsza... - powiedział po chwili zastanowienia. Postanowił zastosować terapię szokową - Najwidoczniej się myliłem... - odparł spoglądając jak dziewczyna odrywa się od niego i z pewnym smutkiem i złością wpatruje się w jego dość dziwny wyraz twarzy.
- Czemu tak mówisz? - spytała zaskoczona.
- Po prostu nie sądziłem, że ten fiut potrafi Cię tak złamać kilkoma nic nie znaczącymi słowami. - burknął.
- Ale Shane, to zaraz pójdzie na cały świat... - westchnęła ocierając łzy - Co ja mam zrobić?
- Wyprzedź to! - powiedział. - Napisz oświadczenie prasowe. Nawet już się za to zabieramy! - powiedział entuzjastycznie podając jej laptopa.
- Masz rację... - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Pomożesz mi? - spytała wpatrując się w niego znad monitora.
- Jasne kruszynko. - uśmiechnął się i wgramolił się na łóżko. Usiadł opierając się o poduszki. Usadził Dulce między swoimi nogami i objął ją ramionami krzyżując ręce na jej klatce piersiowej. Wtulił się w nią pozwalając jej pisać. Szeptał jedynie coś do jej uszu tak, że zachichotała i odwróciła głowę w jego stronę. Utonęła w tym momencie w jego spojrzeniu. Był koło niej taki seksowny, czuł. Był taki... taki jaki nie sądziła, że będzie... Zaczęła pisać. Powoli oboje układali tekst w spójną całość. Brzmiało dobrze. Zrobili wersję po hiszpańsku i po angielsku. Zapisali na komputerze i wysłali impuls w kierunku drukarki. Wydrukowali artykuł odpowiednio po 50 razy w każdym języku. Dulce przefaksowała to do Luisa, Pedra i swojego rzecznika w Universalu. Shane postanowił nie czekać na reakcję własnego Universala, dlatego również im posłał jedną kopię. Dulce wróciła do swojego komputera. Opublikowała oświadczenie na swojej oficjalnej stronie i wkleiła jego treść w twitlongera. Zauważyła, że społeczność twitterowa oszalała. Stare i nowe Vondyski połączyły siły, przekonując ją do tego, żeby rzuciła nieudacznika Shane'a i wróciła do ich kochanego Pompas de Oro. Fanki Anahi i część je 'wielkich' fanek zarzucały jej hipokryzję. Te prawdziwe fanki połączyły siły z fanclubami Shane'a i broniły dobrego imienia obu gwiazd. Inne fanki Shane'a wyzywały ją z kolei, żeby zostawiła go w spokoju. Była w szoku patrząc na Trending Topics. Zajmowała osiem pierwszych pozycji. DulceShaneOnMTV DulceSexyOnMTV DulceAmorDeShane DulceHipocrita RegresoDeVondy ChristopherYDulceAmorReal DulceLeaveShaneAlone ShaneDulceHOT.
Nie było już odwrotu. Włączyła ponownie Univision i zauważyła, że nadal leci El gordo y La flaca. Właśnie ktoś przerwał Lili wbiegając z białą kartką papieru. Dulce od razu zauważyła na niej znaczek Universalu. TAK! Pomyślała.
- Nie spodziewałam się, że tak szybko Dulce ustosunkuje się do słów Christophera. - oznajmiła Lilii zaznajamiając się z pierwszymi linijkami dokumentu. - Tak więc przeczytam to i tak zakończymy nasz dzisiejszy program. - powiedziała wysoka blondynka.


Zapoznając się przypadkowo ze słowami ex - członka RBD, Christophera von Uckermanna, postanowiłam podjąć szybkie działania, by wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Ja, Dulce Maria Espinoza Savinon poświadczam, że byłam w związku emocjonalnym z powyżej wymienionym w trakcie trwania działalności zespołu komercyjnego RBD. Związek ten zakończył się pół roku po rozpadzie zespołu, co przypada na maj 2009. Niemożliwym jest więc, żeby przedstawiona przez Christophera wersja wydarzeń była prawdziwa. Shane Phillips i ja poznaliśmy się 15.05.2010 w klubie Majestic w Acapulco. Wyklucza to nieprawdziwą informację, jakoby Shane 'odbił mnie Christopherowi'. Konkretyzując nie utrzymuję kontaktów zawodowych z Christopherem, tym bardziej nie utrzymuję z nim kontaktów osobistych. Nieprawdziwe informacje, które zawarł w swojej wypowiedzi są ugadzające zarówno we mnie jak i w mojego partnera, Shane'a Phillipsa. Pan Uckermann nadszarpnął dobry wizerunek mojej osoby jak i Shane'a Phillipsa narażając nas na skandal i nieprzyzwoite traktowanie, dlatego w stosunku do Pana von Uckermanna zostaną wyciągnięte odpowiednie środki działalności sądowej.
Podkreślam raz jeszcze, że wyłącznie połowiczne informacje, zawarte w wypowiedzi Christophera, są prawdziwe. Nie pozwolę na to, by ktoś naruszał moje dobre imię z powodów osobistych.
Z poważaniem Dulce Maria



- Poszło! - uśmiechnęła się do Shane'a, jednak po chwili uśmiech zmienił się w smutek.
- Co się znowu stało? - spytał się Shane przytulając Dulce.
- Boli mnie to, że w oświadczeniu prasowym jest tyle kłamstw. - powiedziała spoglądając w jego ciemnobrązowe oczy.
WŁĄCZ (ponawiaj tyle razy ile będzie trzeba do końca sceny)
- Czy ja wiem czy tyle kłamstw... - uśmiechnął się - Skłamaliśmy tylko co do daty poznania. - powiedział przyciągając czerwonowłosą do siebie. - Nie wiem kiedy, Dulce... - wyznał - Ale ja przestałem już udawać... - patrzył poważnie wprost w jej zaskoczone spojrzenie. Szczerze mówiąc nie spodziewała się tego. Niby spędzili wspólną noc, niby całowali się często bez świadków, ale właśnie... to Niby.
- Shane... - nie miała zielonego pojęcia co ma mu powiedzieć. Przecież znają się tylko kilka dni.
- Przecież wiem, że czujesz to samo... - przyłożył rozpaczliwie swoje czoło do jej. - Wiem, że też Cię pociągam, że Ci na mnie zależy... Powiedz, że to nie jest zwykłe udawanie, Dulce... - spojrzała prosto w jego oczy. Zauważyła w nich przeszywający jego duszę ból. Tak bardzo się dla niej zmienił, zaryzykował, otworzył swoje serce zapraszając ją do środka. A teraz? Czuł, że gdyby mu odmówiła zamknął by się jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Ja też... - szepnęła lekko przestraszona.
- Co też? - spytał zdezorientowany, jednak z nutką nadziei w głosie.
- Ja też już nie udaje... - powiedziała niepewnie wyszeptując każde ze słów wprost w jego usta. - Już nie... - stwierdziła podnosząc wzrok i zawieszając go na jego przecudownych oczach. Patrzył na nią jak zaczarowany. Przysunął ją do siebie i już miał namiętnie wpić się w jej usta, gdy odstąpiła krok do tyłu.
- Muszę się wykąpać... - powiedziała i wyminęła zawiedzionego bruneta. Weszła do łazienki i odkręciła prysznic. Usłyszał obijającą się o kabinę wodę i postanowił zaryzykować. Staną w progu w momencie, gdy ona cofała się do pokoju po kilka rzeczy. Bez zastanowienia złapał jej słodką główkę i wpił się zachłannie w jej usta. Początkowy szok Dulce zmienił się nagle w ogromne pragnienie. Chciała go mieć, chciała poczuć go znowu. Miażdżył jej usta swoimi przygniatając namiętnie każdą z warg. Przywarł ją do ściany łapiąc jej dłonie również przyłożył je do kafelków. Całował jak w obłędzie jej szyję, jej usta, twarz. Dulce spojrzała się podniecona przed siebie czując jak do jej ciała napływają wszystkie ukryte od dawna żądze. Odepchnęła go od siebie i patrząc na jego zszokowaną twarz zrzuciła z siebie białą, męską koszulę całkowicie się obnażając. Obróciła się idąc w kierunku łazienki. Zauważyła, że wpatruje się w jej zgrabne pośladki podskakujące z każdym jej krokiem. Uśmiechnęła się do niego prowokacyjnie wchodząc do kabiny. Gorąca woda zaczęła obmywać jej nagie ciało a ciężkie powietrze i podniecenie sprawiały, że jej oddech stawał się coraz wolniejszy. Shane bez zawahania zrzucił z siebie zbędne bokserki i dołączył do czerwonowłosej zamykając kabinę. Chwilę później naparł na nią sprawiając, że przylegał do jej ciała. Wpił się namiętnie w jej usta tak, jakby to miał być ostatni ich pocałunek. Jedną ręką objął ją całą, drugą błądził po jej udzie. Dulce obejmowała jego twarz dłońmi nie chcąc go nigdy wypuścić. Złapał za jej udo i podniósł układając je na swoim biodrze. Dziewczyna delikatnie zjechała dłonią po jego cudownie wyrzeźbionym torsie. Odchyliła głowę czując jak Shane wpija się w jej nabrzmiałe od podniecenia piersi. Drażnił jej skórę przyprawiając ją o cudowne dreszcze. Zjechała dłonią niżej dotykając jego męskości. Potarła ją kilka razy ku zaskoczeniu bruneta, który jak zafascynowany wpatrywał się w jej pewną swego twarz. Nie czekał dłużej. Obmywany gorącą wodą wszedł w nią pewnie. Zaczął pracować szybko, gwałtownie doprowadzając praktycznie od razu do tego, że z ust Dulce wydobywały się delikatne jęki, które przybierały na intensywności wraz z jego szybszymi ruchami.
- Te adoro... (uwielbiam Cię) - wyszeptał po hiszpańsku w jej zaskoczone usta pomiędzy pocałunkami.
- Yo a ti tambien (Ja Ciebie też) - oboje uśmiechnęli się nie przerywając zawziętej walki języków. Jego ruchy zaczęły robić się coraz silniejsze... Zwolnił, ponieważ czuł, że za chwilę oboje wybuchną.
- Tak... - wysyczała Dulce w trakcie ich końcowego zbliżenia. Wszedł w nią gwałtownie ostatni raz i oboje doszli do punktu kulminacyjnego. Poczuli jak przez ich niesamowicie podniecone ciała przepływa rozkosz i spełnieni. Dulce opuściła bezwładnie nogę i opierając się o rozgrzane kafelki spojrzała z przejęciem na jego zmęczoną twarz. Uśmiechnął się do niej tak cudownie, że roześmiała się pod nosem. - Uwielbiam Cię.... - wyszeptała i wpiła się w jego zaczerwienione wargi.

Matt leżał na swoim łóżku obejmując swoją nagą kobietę. Claire wpatrywała się w jego cudowne oczy.
- Nie wyobrażam sobie, co musisz czuć... - powiedział ucałowując jej czoło. Po policzku dziewczyny spłynęły pojedyncze łzy.
- Nawet nie wiesz jak żałuję tego, co zrobiłam. - obróciła się opierając brodę na jego nagiej klatce piersiowej. - Zachowałam się jak tchórz. Nie chciałam, żebyście patrzyli na mnie w takim stanie...
- Najważniejsze, że wróciłaś... - powiedział wpatrując się w nią rozkochanym spojrzeniem - Tu wykazałaś się ogromną odwagą. - Uśmiechnął się podciągając ją wyżej i pocałował ją w jej pełne usta.
- To tylko i wyłącznie zasługa Dul. Gdyby nie ona... - uśmiechnęła się - Swoją drogą to dość, dziwne, że Shane jeszcze nie wrócił - zaśmiała się.
- Myślę, że jakby się postarać, to znalazłoby się go pięć domów dalej... - zaśmiał się łapiąc ukochaną. Dziewczyna zachichotała. - Mówię Ci - odparł spoglądając w jej oczy - Z tej ich umowy coś będzie... - po czym wpił się w jej usta.

Dulce siedziała na tarasie z kieliszkiem wina maczając nogi w basenie. To wszystko działo się tak szybko i było tak cudowne. Jednak teraz była tego pewna, nie pozwoli tego przerwać. Nie zauważyła jak mężczyzna, jej mężczyzna podszedł do niej cicho. Usiadł obok mnie zanurzając nogi po łydki w wodzie i złożył na jej policzku delikatny pocałunek.
- Za co to? - spytała się słodko.
- Za wszystko. - odparł. Oboje wpatrywali się przed siebie. Przejechał powoli dłonią po ziemi zatrzymując ją na jej ręce. Złapał ją delikatnie ściskając jej palce. Nie spojrzeli się na siebie tylko uśmiechnęli pod nosem.
- Musimy porozmawiać... - powiedzieli oboje przerywając ciszę po czym wybuchli śmiechem.
- Dobrze to może zacznę... - powiedział zdenerwowany Shane. Jeszcze nigdy nie widział się w takim stanie. Nawet przy Carren. - Musimy ustalić w końcu co jest miedzy nami.
- Jak to co... - zaśmiała się - Jesteś moim chłopakiem.
- Dulce, mówię poważnie... - spojrzał w jej radosne i poddenerwowane spojrzenie.
- Wiem... Ja też... - wyszeptała ryzykownie.
- Dulce... - uśmiechnął się szczęśliwy. - Chcesz, żebyśmy byli razem? - spytał się radośnie wskakując do wody i pociągając ją za sobą. Przyciągnął ją do siebie i spojrzał pytająco w jej oczy.
- A ty chcesz? - wyszeptała. Oboje badali swoje spojrzenia. Chcieli zaryzykować, chociaż bali się. Tak dawno nie byli w związkach, tak dawno nie kochali.
- Tak... - szepnęli znów oboje zawstydzając się przy tym niemało.
- Dulce Maria Espinoza Savinon... - powiedział pół żartobliwe pół poważnie Shane łapiąc jej dłonie i wpatrując się w jej bursztynowe oczy - Quieres ser mi novia... mi novia real? (Chcesz zostać moją dziewczyną... prawdziwą dziewczyną?)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:10 :42 , 06 Mar 2011    Temat postu:

- Si ... - odparła wpasowując swoje usta pomiędzy jego wargi. - Poza tym ciekami mnie, skąd znasz hiszpański. - Zaśmiała się zarzucając mu drobne oszustwo.
- Znam kilka zwrotów... - zaśmiał się - Moja Ciotka była Meksykanką i nauczyła mnie kilku, żeby zaimponować kobiecie...- Musnął wargami jej ustami - Zaimponowałem?
- Zaimponowałeś... - szepnęła puszczając jego dłoń. Wspięła się po drabince, on zaraz za nią obserwując jej pośladki. - Ejj! - pisnęła wydostając się z basenu.
- No co... - zaśmiał się przytulając ją do siebie. - Musimy to uczcić.
- Co takiego? - uśmiechnęła się wysuwając usta przed siebie prosząc go o pocałunek.
- Nasz związek głuptasie... - cmoknął ją a na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech. - Zabieram Cię na kolację... - powiedział wchodząc do domu.
- Mmm.. brzmi świetnie. - uśmiechnęła się. Chłopak wziął w rękę swój telefon, który zostawił wczoraj na stole i wykręcił numer. - Gdzie dzwonisz? - spytała.
- Cii... - położył palec na ustach. - Matt! Masz chwilę? - krzyknął
- No powiedzmy... - zerknął na ubierającą się Claire.
- Uratujesz mi po raz kolejny tyłek? - zaśmiał się Shane.
- Jasne.. - odwzajemnił śmiech kumpel.
- Złap jakieś moje czyste majty, koszulkę i jeansy i przynieś mi do Dulce... - zaśmiał się - Nie mogę wyjść nago... Auu! - syknął po tym jak dostał od Dul z pięści w ramię. Udała naburmuszona a ten przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło.
- Jasne... - Blondyn roześmiał się pełnym głosem - Zaraz będę. - rozłączył się i spoglądając na Claire wybuchł śmiechem.

- Jesteś niemożliwy... - westchnęła wpijając się w jego usta. Brunet złapał ją i podniósł do góry.
- Uwielbiam Cię... - zaśmiał się nie wypuszczając ją ze swoich ramion. Zatopił swoje usta w jej wargach i muskając je delikatnie wsunął język do jej cudownych ust. Błądził nim po każdym jej zakamarku dowiadując się czegoś nowego o jego ukochanej. Uwielbiał smak jej ust. Były jak połączenie słodkiej maliny z miętą. Uwielbiał jej pełne wargi, które z wielką czułością ocierały się o jego .
- Ekhm... - chrząknął niezwykle rozbawiony blondyn z plecakiem zarzuconym na jedno ramie. - Masz - rzucił go na kanapę. Shane spojrzał na niego wściekle. Nie znosił jak blondyn przerywał mu najpiękniejsze chwile. Z twarzy Matta nie znikał lekko szyderczy uśmiech. Bardzo cieszyło go szczęście przyjaciela, jednak jego rozmarzony wyraz twarzy strasznie go bawił. To nie pasowało do Shane'a twardziela. Dulce skrzyżowała swoje ręce kurczowo pod piersiami starając się sprawić, żeby przyjaciel Shane'a nie zobaczył nic poza białą, męską koszulą, mokrą zresztą do połowy od wody.
- Oglądaliśmy was wczoraj z Claire... - powiedział troszkę poważniej. - Wyglądaliście świetnie. Szczególnie ty wyglądałaś cudnie. - wyszczerzył do niej swoje białe zęby - Teraz zresztą też wyglądasz nieźle. - zaśmiał się sprawiając, że Dulce schowała się za wysokim fotelem.
- Szkoda, że nie pojechaliście z nami. - uśmiechnęła się ignorując jego komentarz.
- Mówiliśmy wam, że nie mamy z kim zostawić Nate'a - uśmiechnął się - Poza tym to był wasz wieczór. - rzucił poważnie w jej kierunku.
- Tak... - westchnęła patrząc na wracającego Shane'a. Chłopak uśmiechnął się do niej czule.
- Wstawaj stary, idziemy! - poklepał mężczyznę po plecach a ten wstał z kanapy. Shane podszedł do Dulce i objął ją przyciągając ją bliżej siebie. - Będę o 19:00. - Uśmiechnął się i pocałował ją czule. Matt nie mogąc na to patrzeć wyszedł przed dom. Po chwilę dołączył do niego brunet. Szli wzdłuż ulicy obok siebie nie odzywając się. Shane szedł z rękoma w kieszeniach ale w rzeczywistości myślami był zupełnie gdzieś indziej. Jego rozmarzona mina i ślepo wlepiony w jakiś bliżej nieskonkretyzowany punkt wzrok wyglądały nieziemsko. Idący obok niego Matt cały czas powstrzymywał śmiech, jednak zerkając na uśmiech kumpla za każdym razem nie mógł powstrzymać nagłego wybuchu śmiechu.
- Wyjebie Ci zaraz... - powiedział Shane takim głosem, że blondyn o mały włos nie skończyłby na ziemi turlając się ze śmiechu. - Serio przestań ze mnie szydzić! - brunet udawał zdenerwowanego, ale w ogóle mu to nie wychodziło. Oboje skręcili w kierunku ich domu i wpadając do niego Shane od razu poleciał do góry szykować się na randkę z Dulce. Matt oparł się o ścianę i zaczął się śmiać. Claire podeszła do niego próbując uspokoić jego napad, jednak to było niemożliwe.
- On...- chichotał - Ona go chyba zaczarowała.. O Boże umre... - zapiszczał wspominając minę Shane'a podczas 'spaceru'.
- Aż tak? - zaśmiała się blondynka - Umówili się o 19. nie ma nawet 17 a on już poleciał się szykować.
- Niemożliwe...- Claire zrobiła wielkie oczy i roześmiała się razem z Mattem.

Dulce nie było już tak do śmiechu, gdy zaczęła przeglądać swoją garderobę. Zrezygnowana pobiegła do łazienki przypominając sobie o włączonej prostownicy. Po pół godziny jej długie włosy były idealnie proste. Podeszła do swojej szafki i zrobiła sobie makijaż nie chcąc jednak przesadzić zmywała go ze trzy razy.
- Boże kochany w pół do siódmej! - krzyknęła zerkając na swoje Blackberry. Wbiegła szybko do garderoby. Przerzucając ciuchy znalazła. Śliczna, delikatna, biała sukienku już po chwili znajdowała się na jej ciele. Dulce dodała kilka dodatków i czując, że potwornie jej gorąco i duszno ze zdenerwowania. Chwyciła w rękę telefon, popsikała się ulubioną mieszanką perfum i wyszła przed dom. Zakluczyła drzwi i oddychając głęboko oparła się o drzwi spoglądając nerwowo w niebo.
- Dulce... - usłyszała delikatny głos. Spojrzała na niego delikatnie. [link widoczny dla zalogowanych] Wyglądał cudownie. [link widoczny dla zalogowanych] Poprawił okulary na swoim nosie i podszedł bliżej niej.
- Wyglądasz przepięknie... - wyszeptał nerwowo całując jej usta. - Chodź! - pociągnął ją w stronę zaparkowanego samochodu. [link widoczny dla zalogowanych]
- Widzę, że się wozimy... - zaśmiała się, gdy chłopak otwierał jej drzwi.
- A jak... - odpowiedział. Po chwili siedział już obok niej. Spojrzał przed siebie a potem raz jeszcze na nią. - Wyglądasz cudownie... - powtórzył się - To będzie cudowny wieczór. - nachylił się nad nią i delikatnie ją pocałował. - Jedziemy?
- Jedziemy... - uśmiechnęła się zapinając pas. Śmieszyło ją to. Cholernie ją to bawiło, że od momentu kiedy są ze sobą zaczęli się tak wszystkim denerwować. Teraz wszystko jest na poważnie. Bez udawania. Dojechali na miejsce. Restauracja była niewielka jednak urządzona z wielkim smakiem, Była przytulna. Usiedli obok siebie i zamówili potrawy. Przez cały czas byli dla siebie bardzo czuli. Karmili się nawzajem, śmiali, nie szczędzili sobie czułych dotyków czy pocałunków. Czuli się tak dobrze w swoim towarzystwie. To była kolacja idealna. Perfekcyjny wieczór. Do momentu. Nie zauważyli jak ktoś podszedł do ich stolika. Szatyn z szyderczym uśmiechem stanął i wpatrywał się w całującą się parę.
- Cześć Dulce... - powiedział. Dziewczyna zesztywniała. Odsunęła swoje usta od ust bruneta i spojrzała na znajomą twarz. Shane zauważając Christophera o mało co nie wybuchł. Dziewczyna przytrzymała go jednak uspokajając go.
- Skarbie, on to robi specjalnie... - powiedziała całując go - Chce Cię sprowokować. Spokojnie... - Shane wziął głęboki oddech i zacisnął pięści próbując nie rzucić się na Latynosa.
- Dulce słyszałaś najnowsze nowiny? - spytał się nie zważając jak bardzo irytuje tą dwójkę.
- Chodzi Ci o te poranne brednie? - spojrzała na niego ze sztucznym uśmiechem - Bez rewelacji... - chciała zbić go z tropu.
- Nie sądzę... - powiedział tym swoim irytującym tonem, którego nie znosiła. Nagle Dulce odsunęła delikatnie swoje krzesło, wytarła usta chusteczką i wstając od stołu podeszła do Christophera. W Shanie zagotowało się, gdy przylgnęła ciałem do równie zaskoczonego szatyna. Dostał szału, gdy zbliżała do niego swoje usta.
- Ucker skarbie... - wyszeptała w jego otwarte z wrażenia usta. - Odpierdol się... - wyszeptała, celując dyskretnie kolanem w jego czułe miejsce, tak żeby nikt nie widział. Na twarzy Shane'a pojawił się wielki uśmiech.
- Moja dziewczynka... - powiedział obejmując ją wpół i podając jej kopertówkę.
- Ten pan płaci - powiedziała kelnerowi wskazując siedzącego na jednym z ich krzeseł Christophera - I proszę wziąć sobie wysoki napiwek... - zachichotała wychodząc z Shanem za rękę z restauracji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 1:27 :59 , 03 Kwi 2011    Temat postu:

Spóźniony żart Prima Aprilisowy?:confused:






* Tak wiem na plakacie z Matem jest literówka: zamiast 'have' jest 'heve' Wesoly zignorujcie to Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 15:24 :48 , 07 Kwi 2011    Temat postu:

Shane i Dulce szli rozmarzeni w kierunku jego domu. Ich ręce ściskały się mocno tak, jakby ta druga osoba miała zaraz odejść. Podeszli do drzwi i nie mówiąc nic weszli do jego willi. Ich cudowny humor przerwały ogromne krzyki dochodzące z góry i płacz dziecka zanoszącego się w salonie. Dulce szybko podbiegła do Nate'a tuląc go i próbując uspokoić. Zaskoczony i wściekły Shane ruszył powoli na górę.

- Jesteś dla mnie nikim! - krzyczał wściekły Matt. - Nikim! Jakim ja byłem głupcem, że pozwoliłem Ci wrócić! - wrzasnął łapiąc się za głowę. Nie wiedział, czemu ale po wyznaniu Claire nie czuł bólu, czuł złość. Zastanawiał się w trakcie opanowywania szału, czemu go to nie boli? Czyżby jej nie kochał? Czyżby to, że odeszła tak bardzo odbiło się na tym uczuciu. Gdy wróciła, poczuł szczęście. Szczęście, że nic jej się nie stało, że wróciła do niego i do dziecka, jednak już od początki zagłuszał w sobie myśl, że to nie to, że nie czuje już tego samego. Jej słowa, jej wyznanie sprzed kilku minut utwierdziły go w tym jeszcze bardziej.
- Nie mów tak do mnie! - krzyczała Claire wycierając cieknące z jej oczu łzy - Wiem, że to nie prawda.
- Zostawiłaś mnie i nasze dziecko - krzyczał przeczesując swoją blond czuprynę - tylko po to, żeby pieprzyć się z jakimś facetem tydzień później.
- Byłam zagubiona Matt, zrozum... - jęknęła - To był błąd! - przywarła do niego ciałem łapiąc jego twarz i wpatrując się w jego oszalałe oczy - Błąd, który mam nadzieję, że mi wybaczysz.
- Ja cały czas ci coś wybaczam... - wysyczał - Przez cały nasz cholerny związek wybaczam Ci twoje błędy, twoje wyskoki i szaleństwa a tłumaczenie jest wiecznie to samo, nie wiedziałam co robię, byłam zagubiona! - przedrzeźniał ją.
- Matt... przestań! - szepnęła.
- Masz dziecko wiesz? - krzyknął i czuł jak cała złość związana z jej odejściem, cały tamtejszy ból, napływa do jego piersi. - I zostawiłaś je bez słowa! Wiesz, że on potrzebował jeszcze mleka matki? Wiedziałaś o tym? - krzyczał - Znajoma pielęgniarka załatwiała mi mleko matek ze szpitala tylko dlatego, że bała się o zdrowie małego, dopiero niedawno przeszedł na proszkowane. - krzyczał. Z tym argumentem blondynka nie mogła się spierać. Jako matka zawiodła na całej linii. Wiedziała o tym. Stała przed nim i w milczeniu wsłuchiwała się w jego słowa. - Wiesz, że mały był tydzień w szpitalu, bo miał takie kolki? Wiesz?! - darł się. - A ty w tym momencie pieprzyłaś się z kimś innym! - westchnął.
- Co tu się do cholery dzieje? - krzyknął Shane otwierając z hukiem drzwi. - Powariowaliście? - Oboje wpatrywali się w niego. Brunet zauważył wściekłą, starającą się pohamować szał twarz Matta i zapłakaną buzię Claire. Był w szoku. Jeszcze kilka godzin temu byli tacy szczęśliwi. - Co się dzieje? - spytał spokojniej nie uzyskując odpowiedzi - Powiedzcie, chciałbym wam pomóc. - westchnął
- Jeśli chcesz nam pomóc to zajmij się Natem... - powiedział poważnie blondyn.
- Dulce z nim jest... - odpowiedział brunet - Uspokaja go, bo bardzo płakał.
- Świetnie. - powiedział Matt - W takim razie idę do nich a ty, jak już chcesz w czymś pomóc, to pomóż Claire się spakować. - westchnął nie zawieszając nawet na niej wzroku - Tym razem. Zabierz wszystko.
- Matt... - pisnęła blondynka...
- Skończyłem już z tobą Claire... Powinienem był to zrobić dawno temu - westchnął pogardliwie - Jesteś dla mnie nikim... - powiedział Matt zamykając za sobą drzwi.

Dulce wpatrywała się w zasypiającą na jej ramionach twarz pięknego aniołka. Ledwo co udało jej się go uspokoić. Utulała go nucąc delikatnie hiszpańską kołysankę. Wyglądała nieziemsko z małym na rękach. Odwróciła się w kierunku drzwi i zauważyła wpatrującego się w nią, opartego o próg blondyna, który dziwnie się uśmiechał.
- O jejku.. - westcnęła - przestraszyłeś mnie
- Do twarzy Ci z dzieckiem... - uśmiechnął się podchodząc do niej. Stanął bardzo blisko przejeżdżając dłonią po policzku swojego synka...
- Dzięki... Ale to jeszcze nie jest mój czas... - zaśmiała się oddając chłopca ojcu. Ten położył go w łóżeczku przygaszając światło i podszedł do barku. Nalał trochę brązowej cieczy do kwadratowych szklanek i jedną z nich podał czerwonowłosej po czym opadł na sofę.
- Co tam się stało? - spytała Dulce przerywając ciszę... Matt spojrzał na nią wykończony tą całą, chorą sytuacją i wymusił uśmiech.
- Shane pomaga się jej pakować... - streścił
- Ale dlaczego? - zdziwiła się Dul.
- Po co w ogóle wracała? - odburknął w kierunku szklanki, z której chwilę później upił łyk whiskey.
- Przepraszam to moja wina... - posmutniała Dulce - To ja ją tu sprowadziłam...
- Przestań... - chłopak przysunął się do niej i podniósł jej opuszczoną brodę. Ich spojrzenia zetknęły się na chwilę co bardzo speszyło blondyna. - Źle to ująłem... Dobrze, że wróciła... Przynajmniej nie tkwiłem w tym zakłamanym uczuciu nie wiadomo jeszcze ile. Tak naprawdę powinienem Ci podziękować.
- Nie kochasz jej? - spytała Dul.
- Nie... - westchnął - Zdałem sobie z tego dzisiaj sprawę... - uniósł kącik ust wspominając widok Dulce w mokrej, opinającej się na jej idealnym ciele, koszuli.
- A nie możecie spróbować do tego wrócić? - spytałą naiwnie - Dla Nate'a?
- Nie.... - uśmiechnął się - Nie po tym co zrobiła... - dodał łapiąc ją za rękę.

koniec cz. 1.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 23:52 :10 , 14 Maj 2011    Temat postu:

wow
nieolcia89źle się rozkręca akcja
ach
jestem ciekawa co z tego wyjdzie??
matt sie chyba buja w dulce
ach
glupi ucker
czekam na newsa WesolyJezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:56 :02 , 04 Cze 2011    Temat postu:

Dulce siedziała sama w domu. Przygasiła wszystkie światła, by chwilę później rozkoszować się dźwiękami smętnej muzyki. Rozpłakała się. Z jednej strony była cholernie szczęśliwa, natomiast z drugiej cała sprawa z Mattem zaczynała ją przytłaczać. Chłopak zdążył już zadzwonić do niej kilkanaście razy od momentu jej ucieczki. Nie odebrała żadnego z połączeń. Obiecała sobie jednak, że ta sytuacja nie może się powtórzyć i musi być natychmiast wyjaśniona. Doszła do wniosku, że jeśli będzie miała chociaż chwilę, to pierwsze, co zrobi to wpadnie do Matta i załatwi to z nim ostatecznie. Teraz musiała się pozbierać. Wzięła długi, orzeźwiający prysznic i zdając sobie sprawę z trudności jutrzejszego dnia, położyła się wcześnie spać.

Wstała rano. Obudziła się z całkiem nowym podejściem. Tak, jakby wszystkie jej problemy wyparowały przez sen. Prawda była taka, że przed zaśnięciem dużo myślała o tym co się wydarzyło. Doszła do wniosku, że nie zrobiła nic strasznego, to Matt chciał ją pocałować a nie ona jego. Uśmiechnęła się zerkając na wyświetlacz komórki. Uwielbiała ich wspólne zdjęcie. Było przepełnione miłością, czułością. Szczęście, które widziała w oczach Shane'a dodawało jej energii. Wstała więc radośnie i wygramoliła się z delikatnej pościeli. Zarzuciła na siebie kilka kolorowych ciuszków [link widoczny dla zalogowanych] i udała się w kierunku swojego samochodu. Z uśmiechem na ustach wsiadła do pojazdu i ruszyła w kierunku miasta. Umówiła się tam z pewną dziennikarką, która miała wielką ochotę zrobić wywiad z nową miłością Shane'a . Dulce początkowo nie chciała udzielić wywiadu, ponieważ mimo całej tej szopki nie interesowało jej robienie kariery celebrytki na plecach sławnego chłopaka. Dlatego właśnie uzgodniła z kobietą, że jeżeli wywiad ma się odbyć to porozmawiają o jej twórczości a nie o jej związku z Shanem Phillipsem.
Gdy dojechała na miejsce, zaparkowała swój ulubiony samochód pod studiem jednej ze stacji i weszła do środka. Po przywitaniu się z dziennikarką, Dulce udała się na poprawkę makijażu. Denerwowała się, ponieważ był to jej pierwszy wywiad w amerykańskiej telewizji a stacja ta nie należała do małych.
- Dulce, jesteś gotowa? - spytała się serdecznie kobieta około czterdziestki.
- Tak, możemy zaczynać.
- Zaraz wchodzimy na pasmo - uśmiechnęła się poklepując ją delikatnie po ramieniu - Urok programów na żywo.
- Na żywo? - zdziwiła się Dulce. Nie było o tym mowy. Nagle zaczęła się stresować.

Kilkanaście minut później.
- Dziękuję, Kathy i witam państwa w części programu zwanej ' Rozmowa z...' i dzisiaj naszym gościem jest, jak mi się wydaje, najsławniejsza latynoska ostatnich miesięcy, Dulce Maria. - czerwonowłosa uśmiechnęła się uroczo i pomachała do kamery, jak to miała w zwyczaju. - Dulce bardzo się cieszę, że udało ci się w końcu tutaj dotrzeć. Miałaś chyba naprawdę dużo zajęć ostatnimi czasy, nagrywanie płyty, promocja filmu i cudowne życie osobiste. - Puściła mi oczko.
- Tak, prawdę mówiąc to jeden z najcudowniejszych momentów mojego życia. Nagrywam w końcu anglojęzyczną płytę. Staram się ją dopracować, by była najlepsza, by komponowała się ze mną.
- A film? Nie jest to wysoko budżetowa produkcja, jednak zapowiada się fantastycznie. Wcześniej grywałaś zbuntowaną nastolatkę, która szczerze powiem, była fenomenalna, niedawno zagrałaś zabójczynię lesbijkę - Dulce uśmiechnęła się potakując głową. - jednak Lupita, Lupita jest niezrównoważona psychicznie. - zaśmiała się.
- Tak, Lupita jest fenomenalna. Miałam wiele zabawy grając ją. Jest trochę autystyczna. - zaśmiała się - trochę? On jest całkowicie autystyczna. Zresztą to nas łączy.
- Ahh tak? - kobieta również zaczęła się śmiać.
- Tak bywam naprawdę trochę rozkojarzona, mam swój własny świat, jednak w tym normalnym też jakoś się odnajduję.
- A opowiedz nam o przeprowadzce. - zmieniła temat - Nie miałaś wielkich problemów. Nie tęsknisz? - Mina Dul od razu zmieniła się w podkówkę.
- Tęsknię, jestem bardzo rodzinną osobą i mam wielu przyjaciół i ciężko mi wytrzymać bez nich, jednak będąc w RBD przeżywałam to cały czas.
- Właśnie a propos RBD, opowiedz coś o zespole, jak się żyło ze świadomością, że jest się takim fenomenem. Dotarliście do Słowenii, Słowacji Serbii, Polski i wielu innych krajów, nie mówiąc już o Amerykach, powiedz mi jak młoda dziewczyna z Meksyku czuje się prze półmilionową publicznością w Brazylii.
- Uwierz, to jest najbardziej niesamowita sprawa świata. Czujesz taką adrenalinę, gdy pół miliona ludzi krzyczy twoje imię i podczas naszych show... - Ugryzła się w język.
- Waszych show? - kobieta zaciekawiła się - Chodzi Ci o wasze pocałunki.
- Tak... - Dulce powiedziała niepewnie. - Ale to tylko show.
- Jednak Ciebie i Christopera łączyło coś poza sceną, prawda. - Po ciele Dulce przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Jej twarz skrzywiła się.
- Tak.. - jęknęła - Jednak było to tak dawno temu, że nie warto o tym rozmawiać. - Wymusiła uśmiech.
- Ale kilka miesięcy temu Christopher oświadczył światu, że zamierza Cię dobić Shane'owi.
- Prawda jest taka - Dulce stwierdziła, że utnie ten temat raz a dobrze - Że płyta Christophera, chociaż bardzo dobra, źle się sprzedała i przeszła, bez większego rozgłosu w mediach, dlatego łapie się wszystkiego, by sprzedać kilka egzemplarzy swojej płyty więcej, jeżeli chcę się wybić na moich plecach, to jak widać udało mu się to.
- Czyli nie chcesz mieć z popularnym Uckerem nic wspólnego? - spytała się dziennikarka.
- Rozstaliśmy się w konflikcie i nie sądzę, żeby mógł być on zażegnany. I na tym zakończmy.
- No dobrze. Wiem, że nie chciałaś, żebym pytała Cię o Shane'a, jednak może zdradzisz nam kilka rzeczy. Wszyscy żyją waszym związkiem, to wystąpienie na rozdaniu nagród MTV było cudowne, poza tym wyglądałaś oszałamiająca, a wczoraj... Chyba każdy oglądał ten program. Widziałaś? Powiedz, że widziałaś.

Matt siedział sam w domu. Chciał mieć dzień wolnego, dlatego poprosił swoją siostrę, by zaopiekowała się Natem. Sam z kolei został w domu i myślał. Przerażała go fascynacja Meksykanką. Przerażało, go to, że próbował zdradzić swojego brata. Obiecał sobie, że już nigdy nie zrobi niczego, co mogłoby nadszarpnąć związek tej dwójki i przyjaźń z Shanem. Włączył telewizor. Nie spodziewał się, że w momencie, gdy wyrzuci ją z głowy, ona pojawi się na ekranie telewizora.

cdn za godzinkę, dwie. Będzie ostro Wesoly xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 17:46 :41 , 25 Cze 2011    Temat postu:

kiedy newsik????????
miał być za godzinkę, a już 21 dni minęło
ja chce cinka:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:38 :19 , 03 Lip 2011    Temat postu:

- Oglądałam... - Dulce uśmiechnęła się promiennie do dziennikarki i widać było w jej oczach, że jego wyznanie nie było jej obojętne.
- Nie powiesz nam nic więcej? - dziennikarka starała się ciągnąć czerwonowłosą za język.
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że jestem niesamowicie szczęśliwa i, że bardzo za nim tęsknię.
- Nie boisz się, że teraz pod twoimi drzwiami pojawią się setki reporterów? To było jednak dość osobiste wyznanie z jego strony. - ciągnęła kobieta.
- Co ma być to będzie, jedyne, o co mogę w tej sytuacji prosić to, abyście uszanowali naszą prywatność. - uśmiechnęła się do kamery.

Po kilku pytaniach więcej program zakończył się a Dulce mogła swobodnie odetchnąć i udać się do domu. W międzyczasie miała zamiar wstąpić do Matta. Ostatnie, czego chciała, to zwlekać z wyjaśnieniami, tym bardziej, że za kilka dni Shane miał wrócić. Zaparkowała zatem pod domem Phillipsa i bez żadnych pohamowań wtargnęła do willi piosenkarza. Miała coś takiego w oczach, co sprawiłoby, że ludzie schodziliby jej z drogi.
- Matt, Matt - krzyknęła doniośle niemal wbiegając do salonu. Zastała tam blondyna wpatrującego się w telewizor. Zauważyła, że oglądał kanał, na którym niedawno leciał jej wywiad. Chłopak od razu zauważył, że Dul wpatruje się z lekką trwogą w ekran, jednak chwilę później przeniosła wzrok na stojącego już tuż obok blondyna.
- Cześć Dul... - powiedział niepewnie nieśmiało podnosząc wzrok.
- Musimy porozmawiać... - Meksykanka powiedziała już mniej pewnie. Cofnęła się kilka kroków i spojrzała prosto w twarz onieśmielonego Matta.
- Wiem... - uraczył ją takim spojrzeniem, że dziewczynie zaczęło być go szkoda - Dulce, ja Cię przepraszam... nie powinienem... - zaczął ku jej zaskoczeniu.
- Masz rację, nie powinieneś. - niezauważenie podniosła głos - Jestem dziewczyną twojego przyjaciela, Matt.
- Uspokój się... - podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu - Przecież do niczego nie doszło.
- Nie powinieneś w ogóle próbować. - strząsnęła dłoń ruchem ramienia. Stanęła do niego plecami. Po chwili milczenia spojrzała na niego ponownie. Matt siedział na sofie chowając głowę w dłoniach, których palce co chwilę przeczesywały jego cudowne, blond włosy. Wydawał się taki załamany i zagubiony. Chciała mu pomóc ale nie wiedziała jak. - Wszystko ok? - spytała ciszej czekając na jego reakcję. - Matt co się dzieje? - spytała gubiąc się w natłoku swych szalonych myśli, które z siłą fal uderzały o nią. Ta cała sytuacja przypominała koszmar, w którym znalazła się przypadkiem, a w którym może ucierpieć najbardziej.
- Gdybym wiedział, Dul... - chłopak po raz ostatni przejechał dłońmi wzdłuż swoich skroni. - Próbuję pozbyć się ciebie z mojej głowy, ale czym bardziej się staram, tym więcej o tobie myślę. - dopiero teraz podniósł głowę i spojrzał w jej piękne czekoladowe oczy. Była roztrzęsiona.
- Jestem z Shanem, Matt... - zająknęła się zawieszając spojrzenie na pewnym przedmiocie przed sobą - Kocham go...
- Wiem, ja też go kocham... jest dla mnie jak brat - jego głos powoli zaczął się łamać. - Ale boje się, że to silniejsze ode mnie... - spojrzał na nią raz jeszcze i przymknął oczy z zamiarem pocałowania jej. Odskoczyła natychmiast z chęcią ucieczki. Złapał ją za nadgarstek i przycisnął do siebie siłą. W jego oczach widać było desperację i ból, sam nie wiedział, co robi. Wyrywała się, jednak blondyn był silniejszy. Wsunął swoją dłoń w jej włosy i przycisnął swoje usta do jej. Zamarła nie wiedziała co ma zrobić. Chłopak rozluźnił swój uścisk i odstąpił od niej. Była w szoku. Nie była w stanie nawet uciec. Nie była w stanie się ruszyć. Chciała go spoliczkować, chciała wykrzyczeć mu, jakim jest idiotą, jednak nie mogła. Stała przed nim i wpatrywała się w niego osłupiała. On natomiast spuścił głowę i powiedział ciche - Przepraszam...
- What the...? - usłyszeli nagle z boku. Przez to wszystko nie zauważyli, że na korytarzu stał i wpatrywał się w nich z bólem Shane.
- O mój Boże... - jęknęła Dulce od razu zalewając się łzami. Brunet wypuścił z rąk walizki, które z hukiem spadły na ziemię. Shane poruszał się powoli, jak w amoku. Po kolei przerzucał swój zszokowany wzrok to na nią to na niego. Nie wiedział, co go bardziej boli; czy to, że po jego wyznaniu, które uważał teraz za ośmieszenie się, Dulce zdradziła go, czy zrobiła to z jego najlepszym przyjacielem.
- Jak mogłaś... - wyszeptał jej prosto w twarz trzymając jej głowę w dłoniach i przykładając swoje czoło do jej. - Zaufałem Ci... - po jego policzku spłynęła łza
- Kochanie to nie tak... - chciała od razu się wytłumaczyć, jednak spływające po jej twarzy łzy, nie pozwalały jej wypowiedzieć ani słowa.
- Odwołałem ostatnie koncerty - szeptał przez zaciśnięte zęby. - Chciałem być jak najszybciej przy tobie...- wziął głęboki oddech - Jak mogłaś?
- Shane... to nie ja... Ja nie chciałam tego pocałunku - łkała - Matt pocałował mnie na siłę... - łapała się ostatniej deski ratunku. Nagle chłopak puścił ją i odszedł kilka kroków.
- Nie bądź śmieszna... - wycedził przez zęby uśmiechając się boleśnie.
- Shane... - poczuł nagle dłoń na swoim barku. Odwrócił się powoli i spojrzał wściekle na blondyna.
- Miałem Cię za brata... - wrzasnął, po czym uderzył go z całej siły w twarz. Chłopak upadł na ziemię, od razu zalewając się krwią. - Jak wrócę ma Cię tu nie być! - krzyknął poprawiając swoją koszulkę.
- Shane - wrzasnęła Dul
- Skończyłem z tobą! - pokazał na nią palcem po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Dulce spojrzała się na Matta z nienawiścią. Nie mogła tu zostać. Natychmiast wybiegła za brunetem. Ten wsiadał właśnie do swojego Range Rovera, jednak ta drobna istotka nie pozwoliła mu zamknąć drzwi.
- Porozmawiaj ze mną! Wszystko Ci wyjaśnię! - mówiła z obłędem w oczach trzymając silnie samochodowe drzwi.
- Zdziwiłem się widząc tu twój samochód, jednak nie podejrzewałem, że zobaczę coś takiego. - wrzasnął.
- Kocham Cię Shane, to nie może się tak skończyć! - krzyknęła, gdy chłopak wyrwał drzwi z jej rąk i zatrzasnął je. Uśmiechnął się ironicznie w jej kierunku i przekręcił kluczyk.
- Zapomnij... - wycedził - Nas już nie ma!
- Gdzie jedziesz? - spytała bojąc się o jego reakcję.
- Do Universala... Trzeba skończyć tą przeklęta farsę... - szepnął po czym odjechał z piskiem.


- Nie ma mowy, Shane. - prezes Universal Music Group uderzył ręką w wielki mahoniowy stół. - Nawet nie wyobrażasz sobie, ile na tym zyskaliśmy, ile zyskałeś ty. Tylu ludzi chce z tobą współpracować. Nawet nie masz pojęcia. - zakończył.
- To znaczy, że mam być z nią do końca życia, wziąć ślub i mieć czwórkę dzieci? - oburzył się Phillips.
- Nie! - zaśmiał się starszy meżczyzna - uważam jednak, że to za szybko, szczególnie, że po wczorajszym wyznaniu wybuchłby skandal.
- Ale ja nie mam zamiaru być z nią w jednym pomieszczeniu! - wysyczał.
- Nie wiem, co między wami zaszło, Philips, ale musisz! - dodał stanowczo - Podpisałeś naszą umowę. Jeśli zależy Ci na karierze i na muzyce, musisz to zrobić.
- Nie! - krzyknął szamocząc się po pomieszczeniu.
- W takim razie, musimy zakończyć swoją współpracę.
- Spokojnie... - do rozmowy wtrąciła się Marta, menadżerka Shane'a. - Co ty wyprawiasz? - spytała się na boku?
- Zdradziła mnie... - jęknął - Rozumiesz?
- I co? Dasz jej taką satysfakcję? - oburzyła się - Dla jednej laluni poświęcisz swoją przyszłość i wielki dorobek? - mówiła pewnie. Sama nie wiedziała, co robić. Zrobiło jej się go niezmiernie żal, szczególnie, że widziała jego cierpienie, jednak musiała uratować zarówno jego tyłek jak i swój.
- I do jakich doszliście wniosków? - spytał znudzony tą całą szopką, mężczyzna.
- Shane nie zrezygnuje ze swojej kariery. - Powiedziała za niego nie pozwalając mu zabrać głosu.
- To znaczy?
- To znaczy, że nadal będzie "chodził" z Dulce Marią.
- Chcesz tego Shane? - mężczyzna zwrócił się do bruneta. Ten dostał kuksańca od Marty i pokiwał twierdząco głową.
- Tak, dalej będę się w to bawił. - szepnął.

Dulce siedziała załamana pod domem Shane'a. Miała wielkie, szczęście, że jego dom, w przeciwieństwie do jej ogrodzony jest wysokimi krzakami, więc nikt nie uwieczni tej żałosnej sceny. Siedziała pod jego drzwiami od kilku dobrych godzin. Zaczynało robić się ciemno a łzy z jej oczy nie przestawały cieknąć. Dwie godziny wcześniej minął ją Matt z kilkoma walizkami. Jęknął nic dla niej nie znaczące 'Przepraszam' a ona rzuciła się na niego z pięściami. Szybko opadła na ziemię. Blondyn nie chciał zostawiać jej samej w takim stanie, jednak kazała mu się wynosić. Nie chciała więcej go widzieć. Pierwszy raz pokochała kogoś tak mocno, pierwszy raz poczuła, że może kochać bez strachu a on wszedł z butami do jej życia i wszystko zniszczył. Było już blisko północy, kiedy przysypiającą już czerwonowłosą obudził dźwięk rozwierającej się bramy. Dziewczyna od razu poderwała się z ziemi i spojrzała przed siebie. Na teren posiadłości wjechał czarny Range Rover, jednak samochód nie prowadził się płynnie, a torem jazdy nie była linia prosta. Po chwili z wielkim hukiem samochód zatrzymał się na wielkiej donicy. Dziewczyna szybko ruszyła w kierunku rozbitego auta. Po chwili spostrzegła jak ze środka nie wychodzi, a niemal wyczołguje się kompletnie pijany Shane.
- O oh nie!! - krzyknął chłopak spoglądając na maskę swojego samochodu. Ledwo co trzymał się na nogach.
- Shane... wszystko w porządku? - spytała się podbiegając do niego.
- Co ty tu robisz? - zmarszczył czoło.
- Czekałam na Ciebie... - powiedziała smutno po czym złapała go w pasie chcąc doprowadzić go do domu.
- Zostaw mnie! - krzyknął strącając jej ręce. - Sam dojdę.
- Porozmawiaj ze mną. Wszystko Ci wyjaśnię, zobaczysz, będzie tak jak wcześniej. - próbowała ratować sytuację. Po chwili wpiła się w jego miękkie usta, które osładzały jej zapach alkoholu.
- Nie będzie tak jak wcześniej. - oderwał ją od siebie. - Zrobiłem z siebie idiotę przed całym światem, a ty mnie zdradziłaś. Tego się nie wybacza.
- Nie zdradziłam Cię! - Dulce ponownie zalała się łzami. - Widziałam Matta ze dwa razy, wydawał się dziwny, traktował mnie dziwnie. Przyszłam do niego dzisiaj spytać się o co mu chodzi. - krzyczała próbując dotrzeć do bruneta.
- I co? I co Ci niby powiedział? - zaśmiał się pijany Shane.
- Że się chyba we mnie zakochał... - powiedziała ciszej. Chłopak zrobił wielkie oczy i wybuchł rozpaczliwym śmiechem.
- I mówisz mi to z taką łatwością? - krzyknął - I co? Będziecie teraz razem wychowywać Nate'a? Zrobicie sobie piękne dzieci?
- Przestań! - wrzasnęła nie mogąc go słuchać - Chciałam wyjść, ale on złapał mnie i siłą mnie pocałował. - zawiesiła głos - Gdy wszedłeś - zmieniła temat - nie zauważyłeś, jak się wyrywam?
- Szczerze? - powiedział z powagą w głosie spoglądając w jej piękne, zapłakane oczy, w których zapaliła się iskierka nadziei.
- Yhym...
- Nie! - powiedział stanowczo. - Nie chce o tym rozmawiać. Nie chcę już o tym myśleć. Nie chcę myśleć o Tobie, Dulce. Jesteś najgorszym, co spotkało mnie w życiu! Zniszczyłaś mnie!
- Nie mów tak! - próbowała nie zemdleć.
- Ale tak jest!
- Czyli to koniec? - zebrała w sobie ostatki energii i krzyknęła w jego kierunku. - To koniec między nami? Mam się stąd wynieść? Już nigdy więcej się nie zobaczymy? - rzucała pytaniami.
- Chciałbym... - powiedział otwierając drzwi i patrząc na nią. - Niestety Starley każe nam być dalej razem. - uśmiechnął się szyderczo po czym zamknął za sobą drzwi zostawiając ją samą.
- O mój Boże... - jęknęła. Wiedziała, że nie zniesie jego bliskości w takiej sytuacji.


Po powrocie do domu złapała telefon i zadzwoniła do Luisa wszystko mu chaotycznie tłumacząc. Kazała mu się stamtąd zabrać. Natychmiast. Długo zajęło mężczyźnie uspokajanie jej. Chwilę później złapała swój magiczny zeszyt i długopis i zaczęła coś pisać. Zasnęła. Ze zmęczenia. I bólu.

Miesiąc później płyta Dulce była niemal gotowa. Dokończyła ją w Meksyku, to był dobry pomysł, ponieważ menadżerowie pary wymyślili świetne wyjście z tej sytuacji. Dulce była w domu a Shane udawał, że jest w klinice, ponieważ zachorował na zapalenie strun głosowych i potrzebował operacji. Dlatego odwołał ostatnie koncerty. W mediach wyglądało to świetnie. 'Dulce Maria rzuciła nagrywanie płyty, by opiekować się Shanem' - grzmiały tytuły gazet - 'Miłość kwitnie. Dulce Maria zaproponowała Philipsowi klinikę, w której operację przeszła jej przyjaciółka - Anahi' - mówiły inne. Oni natomiast nie spotkali się ani razu. Philips siedział w klinice połączonej ze SPA i topił smutki w przyjemnościach. Dulce miliony razy chciała go odwiedzić, jednak każdy odradzał jej tego. Teraz mieli wracać do Stanów. Wielkimi krokami zbliżał się promocyjny koncert Dulce a i Shane 'dochodził' do siebie. W samolocie siedzieli w dwóch różnych końcach maszyny, jednak prawdziwe wyzwanie przyniosło im lotnisko. Na miejscu czekały setki paparazzich stęsknionych za zakochaną parką. Nie mieli do nich dostępu, ponieważ klinika była zamknięta dla obcych. Shane owinął swoją szyję specjalnym szalem i zeszli z pokładu. Wpatrywała się w niego z ogromnym bólem, tym bardziej, że on nie spojrzał na nią ani razu. Udawał obojętnego, jednak tak naprawdę świadomość tego, że siedzi za ścianą trzydzieści metrów dalej, nie dawał mu spokoju. Gdy weszli do budynku chłopak niespodziewanie złapał jej dłoń i ucałował ją w usta. Początkowy szok przemienił się w jeszcze większy strach. 'Musimy udawać' - pomyślała Dulce, gdy brunet wraz z ochroniarzami przeprowadzał go przez tłum ludzi. Światła fleszy oślepiały jej oczy, tak jak ból zaślepiał jej umysł. Nie bez problemów, jednak w miarę szybko dostali się do dużego, czarnego samochodu. Oboje weszli do środka i siadając obok siebie od razu spojrzeli się w znajdujące się obok nich okna.
- Udało się... - szepnęła Dulce, chcąc nawiązać jakąkolwiek rozmowę z Shanem.
- Nawet nie próbuj... - chłopak zgasił jej nadzieję kilkoma słowami.
Kilka następnych dni spędzili w domu Shane'a, który musiał odpoczywać po operacji a dziwnym byłoby, gdyby jego dziewczyna nie opiekowała się nim. Tu nikt nie mógł ich dopaść a pod domem Meksykanki stała masa fotoreporterów. Nie mieli jednak ze sobą żadnego kontaktu. Spotkali się tylko raz, w kuchni, jednak czerwonowłosa, widząc Shane'a, od razu się wycofała. Ona wychodziła z budynku kilkukrotnie, by dopiąć sprawy koncertu na ostatni guzik.
- Shane ma się coraz lepiej. Już niedługo powinien całkowicie odzyskać głos. Niedługo go usłyszycie. - powiedziała radośnie tego dnia fotoreporterom stojącym przed bramą rezydencji Shane'a.
- A kiedy usłyszymy was razem? - spytał jeden z nich.
- Nie rozumiem... - pokiwała głową.
- Kiedy nagracie jakąś piosenkę? - dodał następny.
- Nie mamy na razie takiej potrzeby, jednak nie mówię nie. - uśmiechnęła się i machając prasie udała się do swojego samochodu.

Następnego dnia, Dulce wyjechała z domu wcześnie rano. Najpierw próba, potem przymiarka ubrań, na koniec fryzjer i makijaż. Stała właśnie za sceną spoglądając na widownie. Okrągłe stoły ustawione przed sceną zaczyniały się wypełniać. Zauważyła swoje przyjaciółki, była Anahi, Maite, Christian i Poncho. Do Uckera również wysłała zaproszenie dla świętego spokoju. Oczywiście pojawił się i on. Dalej siedział zarząd Universal Music, gwiazdy światowego formatu, z którymi Dulce miała szansę się zaprzyjaźnić oraz przedstawicie mediów. Spojrzała w tym momencie na miejsce przy pierwszym stoliku pod sceną. Miejsce oznaczone karteczką z nazwiskiem Shane'a było puste. Zaczęła się denerwować. Bała się skandalu, poza tym miała przygotowaną małą niespodziankę.
- Dulce, Shane'a nadal nie ma! - powiedziała zdenerwowana Marta. - Będzie skandal. Boże on zepsuje Ci występ! - menadżerka, która zamiast podtrzymywać dziewczynę na duchu, sama panikowała, szybko wybiegła z pomieszczenia. Dulce wzięła trzy głębokie oddechy i zaczęła odprawiać swój rytualny taniec ze swoim zespołem.
- Vamonos! - krzyknęła podekscytowana do muzyków, którzy chwilę później wybiegli na scenę. Zaczęli grać pierwsze, mocne nuty 'Not now' (Nie teraz), która już od jakiegoś czasu brzmiała w radiach jako pierwszy singiel z nowej płyty. - Będzie dobrze... - powiedziała sama do siebie i ruszyła.
- Już jest? - usłyszała spokojny głos Luisa za plecami.
- Kto? - spytała zatrzymując się.
- Shane... już jest. - uśmiechnął się do niej czule, po czym dotknął jej pleców dodając jej otuchy. Dulce uśmiechnęła się sama do siebie i wyszła radośnie na scenę.Wyglądała pięknie [link widoczny dla zalogowanych] przyciągając uwagę nie tylko publiczności, ale również przechodzącego między stołami bruneta. Z energią w głosie śpiewała kolejne słowa piosenki próbując jednocześnie nie patrzeć na Shane'a by się nie rozproszyć. Widziała tylko zarys jego kontur siadający przy stole. Po krótkim monologu zaśpiewała Ya No, Ingenuę i Inevitable, jako wspomnienie hiszpańskojęzycznej płyty. Nie spodziewała się, że większość ludzi zna te teksty i śpiewa razem z nią. Po szybkim Inevitable przyniesiono jej wysokie krzesełko. Dul włożyła mikrofon w statyw i usiadła na wyznaczonym miejscu.
- Czasem przychodzi taki moment, że człowiek tak naprawdę nie wie, co zrobił źle... - powiedziała swobodnie do mikrofonu zaskakując tym wszystkich. - Szczególnie w miłości, bywa tak, że czyny innych mają wielki wpływ na miłość. - spojrzała się wymownie na Shane'a. Ten widząc to opuścił swoją przejętą twarz na dół, nie chcąc dawać jej satysfakcji. Urzekły go jej słowa. Poczuł jak odnawia się w nim zabliźniająca się już powoli rana. - I nim zauważysz, twój związek przestaje istnieć. Napisałam tą piosenkę bardzo dawno temu... - skłamała przyciągając tym uwagę Shane'a. Jego oczy zaszkliły się od łez, jednak szybko ukrył swoją słabość. Ponownie wlepił w nią swój wzrok. - Teraz może być tylko przestrogą na przyszłość, by nigdy nie pozwolić trzeciej osobie wplątywać się między was.

Dulce opuściła głowę wsłuchując się w wolny, melancholijny niemal rytm wstępu. Myślała o tym, czy to cokolwiek da, czy pomoże. Piosenka nie była doskonała, teks momentami banalny, jednak miał on poruszyć jedno serce, przywołać wspomnienia i sprawić, że jej wysłucha.
- What you saw wasn't true... (To, co zobaczyłeś nie było prawdą) - przeciągnęła delikatnie
It was a half of that night's story..(To tylko połowa historii z tej nocy)
I've always been honest with you (Zawsze byłam wobec ciebie szczera)
Now, I have been feeling lonely... (Teraz, czuję się samotna)

It seems like I did something wrong (Mam wrażenie, jakbym zrobiła coś złego)
But this wasn't my fault (Ale to nie była moja wina)
I was like a stranger killed in a street (Jestem jak nieznajomy zabity na ulicy)
Who was in there by horrible mistake... (Który był tam przez straszną pomyłkę)

I'm sorry of being true (Przepraszam, że bycie prawdziwą)
I apologize for breaking your heart (Przepraszam, że złamałam Ci serce)
It wasn't me who cheated you (To nie ja jestem osobą, która Cię oszukała)
I was only an uncommitted part. (Byłam tylko niezaangażowaną częścią)

I'm sorry, I didn't want this (Przepraszam, Nie chciałam tego)
It kills me in the same way...( To mnie zabija w ten sam sposób)
It wasn't me who makes choices (To nie ja podjęłam decyzje)
I really need you to stay (Naprawdę potrzebuję, żebyś został)
I really need you to stay (Naprawdę potrzebuję, żebyś został)

Please baby, come back to me (Proszę kochanie wróć do mnie)
I told you I'd always love you (Powiedziałam, że zawszę będę Cię kochać)
In my heart I still keep these promises (W moim sercu nadal trzymam tą obietnicę)
I swear my love's been always true. (Przycięgam, że moja miłość zawsze była prawdziwa) - przeciągneła delikanie. Czuła, że robi jej się słabo. Słyszała tylko falę oklasków, widziała światło fleszy a pośród nich jego błyszczące oczy. Osunęła się niespodziewanie z krzesła i zemdlona opadła na parkiet sceny.


Nie wcale nie napisałam tego na przymus Wesoly Przepraszam za ten odcinek i za ten tekst, który sama napisałam xD Jest żalosny tak wiem:D Za ewentualne błędy w angielskim przepraszam Wesoly Jak komuś się to przyda, to tekst leci mniej więce, bo momentami w ogóle, do melodii Jar of Hearts, którą cały czas sobie nuciłam Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 19:52 :50 , 03 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:58 :04 , 03 Lip 2011    Temat postu:

piosenka jest świetna
bardzo mi się spodobałaWesoly
oby shane wybaczył dul w końcu nic nie zrobiła
ech
zemdlala
OMG!!!
a może jest w ciąży??
hehe
moja wyoraźnia szaleje:haha:
daj szybko cinka:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin