Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans -> Awaked (Przebudzony) - Odc. 8.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
RudaGusia
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 1:05 :54 , 28 Sty 2011    Temat postu:

Dobra, hormony mi szaleją, więc nie dziwne, że ryczałam całą pierwszą część pierwszej połowy rozdziału Jezyk Amanda i Nathan zachowują się tak słodko, jednocześnie sprawiając wrażenie strasznie zagubionych w własnych uczuciach...
Nie rozumiem Diany, ok, chciała przeżyć ze Stephenem swój pierwszy raz, ale okłamywanie go, ze strachu przed porzuceniem było co najmniej głupie i może mieć teraz uraz na całe życie... Ehh, tak to jest jak sobie ludzie zdają sprawy z tego co robią...
Dobrze, że chociaż Audrina zachowała resztki rozumu i się wycofała w ostatnim momencie... Mam nadzieję, że ten cały Ian jej do niczego nie zmusi...

Czekam na drugą część Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 1:09 :18 , 28 Sty 2011    Temat postu:

RudaGusia napisał:
Dobra, hormony mi szaleją, więc nie dziwne, że ryczałam całą pierwszą część pierwszej połowy rozdziału Jezyk Amanda i Nathan zachowują się tak słodko, jednocześnie sprawiając wrażenie strasznie zagubionych w własnych uczuciach...
Nie rozumiem Diany, ok, chciała przeżyć ze Stephenem swój pierwszy raz, ale okłamywanie go, ze strachu przed porzuceniem było co najmniej głupie i może mieć teraz uraz na całe życie... Ehh, tak to jest jak sobie ludzie zdają sprawy z tego co robią...
Dobrze, że chociaż Audrina zachowała resztki rozumu i się wycofała w ostatnim momencie... Mam nadzieję, że ten cały Ian jej do niczego nie zmusi...

Czekam na drugą część Wesoly

przynajmniej jedna, która całkowicie zgadza się z moją interpretacją scenki Dianny i Stephena. Dzięki CI za to Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RudaGusia
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 1:26 :24 , 28 Sty 2011    Temat postu:

Serio? Wesoly heh, fajnie, że trafiłam w sedno Jezyk nieczęsto mi się zdarza, że rozumiem o co chodzi w rozdziałach xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 14:59 :41 , 28 Sty 2011    Temat postu:

RudaGusia napisał:
Serio? Wesoly heh, fajnie, że trafiłam w sedno Jezyk nieczęsto mi się zdarza, że rozumiem o co chodzi w rozdziałach xD

wiesz jak ludzie na mnie naskoczyli o to, że Stephen nie powinien tak się zachować niestety miał rację Jezyk

tak w ogóle to poprawiłam odcinek, bo pisałam go szybko i wdało się kilka głupich błędów stylistycznych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 17:40 :04 , 28 Sty 2011    Temat postu:

Nowe postacie. Na chwilę zagoszczą w opowiadaniu.


    Christian Chavez jako Jake + Anahi jako Missy + Jonathan Groff jako Blaine




odcinek 6. cz.2.

WŁĄCZ


- Ian poczekaj! - Audrina chwyciła silnie za ramię wychodzącego z łazienki mężczyzny. Ten nie miał jednak zamiaru zostawać w niej ani chwili dłużej i strącił jej dłoń ze swojego ramienia. - Ian! - brunetka nie dawała za wygraną. Mężczyzna naprawdę jej się spodobał. Cudownie jej się z nim rozmawiało, był idealny. Był taki, o jakim marzyła zawsze. Seksowny, pociągający, inteligentny, zabawny i interesował się sztuką. Nie mogla tak łatwo odpuścić.
- Wiesz, że mogłaś ściągnąć mi na głowę niezłe kłopoty? - powiedział nagle stanowczo zatrzymując się przed pomieszczeniem. - Czemu nie powiedziałaś mi, że jesteś nieletnia?
- Przepraszam, myślałam, że się domyśliłeś.. - powiedziała spokojnie
- Jakim cudem, przecież cały czas zgrywasz taką dorosłą... - te słowa zabolały Aud. Naprawdę otworzyła się przed nim nie starając się nawet za bardzo. Dla niej to było naturalne, żeby zachowywała się przy nim w taki sposób. Niechcący pokazała swoją prawdziwą, delikatną twarz i to chyba nie był najlepszy pomysł.
- Tak uważasz? - spytała się przybita - Założę się, że chodzi o to, że chciałeś mnie przelecieć! - zarzuciła brunetowi. Ten stanął jak wmurowany.
- Słucham? - krzyknął - Sama zaciągnęłaś mnie do kibla.
- Ale ty nie protestowałeś! - kontratakowała.
- Żaden by nie protestował. - powiedział nie do końca dobrze dobierając słowa. Na twarzy Audriny pojawiło się ironiczne zdziwienie.
- Czyli w takim razie pomyliłam się, co do Ciebie... - powiedziała - Jesteś jak każdy facet. Żałosny! - ostatnie słowo krzyknęła i wbiegła do znajdującej się obok damskiej toalety. Ian chciał wejść za nią, jednak poczuł na swoim ramieniu silny uścisk.
- Gdzie? - spytał grubym głosem wielki ochroniarz przyglądający się całej scenie. Kiwnął mu głową pokazując mu, że ma stąd spadać. Ian nie widząc większego sensu w niezrealizowaniu tego rozkazu, od razu ruszył w kierunku sali. Podszedł do kolegów i bez słowa wyjaśnienia złapał skórzaną kurtkę i wyszedł z klubu.

- Możemy porozmawiać? - Dianna owinięta białym ręcznikiem wyszła z łazienki i zauważyła, że jej nowo nabyty chłopak siedzi w tej samej pozycji, w jakiej go zostawiła. Był podłamany. Czuł się tak cholernie źle. Czuł się jakby wyrządził okropną krzywdę najważniejszej i najdelikatniejszej istotce w jego życiu. Stephen spojrzał się na nią i dopiero teraz blondynka zauważyła, że ma oczy opuchnięte od łez. W końcu zdała sobie sprawę z błędu jaki popełniła. On naprawdę był w niej zakochany. Całkowicie otrzeźwiała, tak, jakby dzisiaj nic nie piła. - Czemu płaczesz... - spytała czując jak głos lgnie jej w gardle.
- To przez alkohol. - zaśmiał się chłopak i przetarł oczy dwoma palcami. Wstał i owinięty brudnym od krwi prześcieradłem ruszył przed siebie.
- Nie porozmawiasz ze mną? - spytała się Dianna zawiedziona. Tym razem to ona miała łzy w oczach. Dopiero co udało im się przyznać do swoich uczuć, a czy nagle to miałby być koniec. Stephen bez słowa odpowiedzi zniknął za drzwiami łazienki. Blondynka stała w tym samym miejscu przez następne kilka minut. Usłyszała jak jej chłopak odkręca wodę. Słyszała jak krople wody uderzają o jego twarde od mięśni ciało. Opuściła głowę i spoglądając na drzwi do łazienki postanowiła zareagować. Nacisnęła delikatnie na klamkę od łazienki i otworzyła drzwi tak, by chłopak nie zauważył, że weszła. Weszła do środka i przymknęła szybko drzwi, by Stephen nie poczuł napływającego z mieszkania chłodu. Dianna spojrzała przed siebie i zaczęła wpatrywać się w nagą sylwetkę blondyna kryjącą się za zaparowanym szkłem. Bez najmniejszej wątpliwości zrzuciła z biustu biały ręcznik i zdenerwowana uchyliła drzwi kabiny. Stephen momentalnie spojrzał się zszokowany na nagą sylwetkę ukochanej, która właśnie mokła pod strumieniem gorącej wody. W powietrzu czuć było ciężką atmosferę a ich oddechy wydawały się z nim współgrać. Dianna błądząc jedną dłonią po szyi a drugą po twarzy blondyna wpatrywała się z przejęciem w jego piękne, zielone oczy. Chłopak wpatrywał się w nią całkowicie nie kontrolując swoich emocji. Dianna nie czekała długo. Wspięła się na palce i wpiła w jego pełne usta.

- To było dla Ciebie ważne? - spytała się Amanda wpatrując się bez przerwy w twarz chłopaka, na którego klatce piersiowej leżała.
- Seks? - uśmiechnął się, a dziewczyna przytaknęła głową - Był, chociaż miałem 14 lat, ona była o dwa lata starsza. Strasznie podobało mi się to, że poderwałem starszą, seksowną dziewczynę.
- Żałujesz? - zgłębiała swoją wiedzę na jego temat.
- Zależy jak na to spojrzeć. - uśmiechnął się. - Pewnie żałowałbym, gdybym nie był w śpiączce - spojrzał jej prosto w oczy jakby chcąc dać jej coś do zrozumienia - Jednak w takiej sytuacji bardzo się z tego cieszę. Przynajmniej nie jestem całkowicie niedoświadczony. - uśmiechnął się do niej kokieteryjnie a Mandy zawstydziła się i spuściła wzrok z jego słodkich ust, których smak aktualnie wspominała,a na które patrzyła się od dłuższego czasu. Doszła do wniosku, że musiało to dziwnie wyglądać.
- No to widzę, że miałeś o czym myśleć, jak mnie nie było. - oboje zaśmiali się.
- Chciałbym lepiej Cię poznać, Amando. - wyznał głaszcząc leżącą na jego piersi małą główkę. Brunetka wpatrywała się znajdującą się naprzeciwko nich ścianę. - Mam nadzieję, że mi na to pozwolisz. - szepnął nadal gładząc jej włosy. Dopiero po kilku minutach zdał sobie sprawę, że dziewczyna zasnęła. Zgasił lampkę znajdującą się przy łóżku i przykrywając ich kocem, sam wtulił się w poduszkę i zasnął. To był ciężki dzień.


Promienie wzeszłego już na niebie słońca obmywały twarz nadal wtulonych w siebie Amandy i Nathana. Chłopak cały czas obejmował ją ramieniem, ona nadal leżała na jego klatce piersiowej. Wyglądali tak uroczo, tak pięknie. Nie dałoby się ich obudzić. Wpadające światło zaczęło w końcu drażnić oczy zaspanej Amandy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, gdzie jest, z kim i co właśnie robi. Z przerażeniem spojrzała się na Nathana, który wyglądał tak słodko, gdy spał. Po chwili strach przemienił się w rozkosz, błądzącą po jego twarzy. Jej ruch spowodował, że chłopak delikatnie otworzył oczy i widząc ją w swoich ramionach uśmiechnął się sam do siebie.
- Nie chciałam Cię obudzić... - szepnęła delikatnie
- Ale dobrze, że tak się stało, bo myślałem, że już nigdy nie wstaniecie. - westchnął wpół zły, wpół rozbawiony tym widokiem doktor - wujaszek. Oboje spojrzeli się na niego z przerażeniem w oczach. Amanda od razu wyrwała się z objęć szatyna, który mimo podobnego przejęcia ta sytuacją i tak był 'delikatnie' niezadowolony takim obrotem sytuacji. Najchętniej spędziłby w taki sposób całą wieczność. - Pielęgniarka przyszła do mnie powiedzieć, że muszę coś koniecznie zobaczyć. Warto było tu przyjść. - Jego duży brzuch zatrząsł się razem z nim. Brunetce, która szybko zakładała na nogi czarne szpilki, nie było tak do śmiechu. - No a teraz czekam na wytłumaczenia! - powiedział trochę groźniej marszcząc czoło.
- Wujku, ja... - brunetka nie wiedziała jak zacząć
- To moja wina. - usłyszała głos Nathana za plecami. - Nie mogłem spać i zadzwoniłem do niej, okazało się, że była niedaleko w klubie i wybłagałem, żeby do mnie wpadła. - powiedział lekko kłamiąc.
- Tak było? - spojrzał się w kierunku dziewczyny krzyżując ręce na piersi.
- Tak... - uśmiechnęła się w kierunku mężczyzny - Dokładnie tak. Zresztą spójrz na mnie.
- Oj dzieciaki, jesteście niemożliwe... - zaśmiał się mężczyzna przytulając brunetkę we wczorajszym wydaniu - A teraz zmykaj do domu, bo komuś przydałby się prysznic.
- Wujku! - Mandy spojrzała na niego jak rozzłoszczone pięcioletnie dziecko. Jedyne co uzyskała w odpowiedzi to śmiech mężczyzny. Spojrzała się w kierunku Nathana, który również próbował opanować chichot. Dziewczyna rzuciła mu mordercze spojrzenie, na co on automatycznie zmienił wyraz twarzy.
- Zmykaj! - powtórzył lekarz i wyszedł a dziewczyna ruszyła za nim.
- Wpadniesz jeszcze? - krzyknął młody szatyn bardziej twierdząc i pytając. Dziewczyna spojrzała się na niego pytająco. - Obiecałaś mi wczoraj, że dzisiaj wpadniesz. - puścił jej oczko.
- Nie zdążyłam nawet wyjść. - zaśmiała się delikatnie.
- Obiecałaś... - zrobił minkę zbitego pieska. Amanda nie wytrzymałą i wybuchła śmiechem.
- Wpadnę. Nie martw się. Jeszcze Cię trochę pomęczę.
- Mam taką nadzieję. - powiedział pod nosem wpatrując się w cień brunetki.

Śpiącego blondyna obudziły jakieś hałasy. Rozejrzał się i zauważył, że nie ma obok niego cudownej piękności, która powinna się tu znajdować. Podparł się na ramionach i spojrzał na krzątającą się po kuchni w jego koszulce Dianne. Ten widok napawał jego serce takim szczęściem, że wydawało mu się to takie nierealne. Uśmiechnął się pod nosem i stwierdził, że mógłby budzić się tak codziennie.
- Dzień dobry panu! - uśmiechnięta od ucha do ucha blondynka zwinnie podbiegła do niego i ułożyła się zgrabnie w jego ramionach. - Ile to można spać. - spytała się żartobliwie przejeżdżając palcem po ustach Stephena.
- No wiesz.. - powiedział zawstydzony - Nieźle mi dałaś wczoraj popalić. - uśmiechnął się a dziewczyna zaczerwieniła się.
- Jeśli Ci się nie podobało - uśmiechnęła się sprytnie próbując wyrwać się z jego objęć - to nie musimy już tego powtarzać. - ukucnęła kawałek dalej.
- Ja Ci dam 'nie musimy już tego powtarzać'. - zaśmiał się blondyn i łapiąc Diannę za ręce pociągnął ją tak, że dziewczyna upadła na jego klatkę piersiową. Spojrzeli się w swoje szczęśliwe oczy i bez wahania zagłębili się w namiętnym pocałunku. Nie zdając sobie sprawy z upływającego czasu oddawali się tej namiętnej rozkoszy. Nagle do ich nozdrzy dotarł zapach spalenizny.
- Jajka! - krzyknęła biegnąc w kierunku kuchni. Chłopak zaśmiał się pod nosem. Był szczęśliwy. Oboje byli.

Kilka godzin później Amanda chodziła z kąta w kąt zastanawiając się czy już powinna jechać. Zdecydowała się po pół godziny chodzenia i grzebania w szafie. Był naprawdę upalny dzień, więc ubrała to małe wdzianko, które miało pobudzić wyobraźnię Nathana. [link widoczny dla zalogowanych] Wzięła swój samochód i już niedługo była na miejscu.

- Można? - Nathan usłyszał znajomy sobie głos i spojrzał w drzwi. Stał tam wysoki chłopak, z jaskrawo różowymi włosami i wpatrywał się w niego jak w ósmy cud świata.
- Jake? - spytał się wstając z łóżka. Rozpoznał radosną twarz przyjaciela, który najwidoczniej o nim nie zapomniał.
- Twoja mama zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem ! - powiedział ściskając już przyjaciela. Z ich oczu popłynęły łzy - Od razu złapałem samolot i przyleciałem.
- Przylecialeś? -zdziwił się szatyn.
- Wiesz... Studiuję na Florydzie - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Co ty zrobiłeś z włosami? - krzyknął rozbawiony Nate karcąc jednocześnie przyjaciela wzrokiem.
- Taki mały kaprys - zaśmiał się. - Ale... - powiedział wpatrującego się w niego chłopaka - Nie jestem tu sam. - uśmiechnął się. W tym momencie do sali weszła przepiękna szatynka, która wydawała mu się znajoma i całkowicie obcy chłopak.
- Nate! - dziewczyna w kusej, fioletowej spódniczce rzuciła się w jego ramiona. - O mój Boże, jesteś przystojniejszy niż ostatnim razem, gdy Cię widziałam. Nie sądziłam, że to możliwe! - powiedziała widząc skonfundowanego szatyna - To ja Missy!
- Missy? - chłopak zamarł - Co ty tu robisz?
- Tak się złożyło, że razem z Jakiem studiuję na tej samej uczelni. - uśmiechnęła się kokieteryjnie spoglądając w dawno nie widziane oczy.
- A ty? - uśmiechnął się do bruneta w kręconych włosach. Jesteś jej chłopakiem.
- Tak naprawdę ... - zaczął Jake - to moim. - spojrzał się na przyjaciela i czekał na jego reakcję. Nathan był w szoku od kiedy pamiętał to Jake uganiał się za dziewczynami jak szalony. Nie mógł jednak dać tego po sobie poznać. Uśmiechnął się do chłopaka i uścisnął mu rękę. - Nathan - powiedziała obdarowując różowowłosego serdecznym spojrzeniem.
- Blaine. - przedstawił się chłopak, na którego ramieniu oparta była ręka Jake'a. Natomiast Missy jak gdyby nic oplotła z boku tułów szatyna i wtulała się w jego klatkę piersiową.

- Nate! Jesteś przystojniaku? Musimy pogadać. - brunetka w krótkich spodenkach i malutkiej bluzeczce bez zapowiedzi wparowała do pokoju. Zobaczyła tam dwóch nieznanych jej facetów i .... . Tak i seksowną dziewczynę wtulającą się w Nate'a. W JEJ Nate'a. Stanęła w progu jak wryta, mając ochotę podbiec do szatyna i strzelić mu w twarz, a jej powyrywać te wszystkie doczepiane kudły. Jednak nie mogła. Tak naprawdę nie miała powodu, żeby się tak zachowywać . A może?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 19:27 :13 , 28 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:42 :49 , 28 Sty 2011    Temat postu:

    7. Who's that chic, Nate? ♥ Co to za dziewczyna, Nate? in progress


- Nie chciałam przeszkadzać! - opanowała się nie pozwalając sobie na kolejne spojrzenie w kierunku Nathana. Chciała mu coś zrobić. Była wewnątrz tak podburzona, że to było nie do opisania. Wczoraj obdarowywał ją pocałunkami, później razem zasnęli i dzisiaj jeszcze ją błagał o przyjście. Po co? - zastanawiała się, skoro teraz trzyma w ramionach, 5 może więcej lat starszą od niej kobietę. W końcu on miał 21 lat, był ponad 3 lata starszy od niej. Tamta bardziej do niego pasowała. Posmutniała.
- Amanda... - szatyn zauważając całą sytuację wydostał się z nie chcących go wypuścić, zakleszczonych ramion szatynki. Podszedł do słodkiej brunetki wpatrującej się w niego z żalem. - Mandy, Cieszę się, że jesteś. - Przytulił ją do siebie, by dodać jej otuchy, co sprawiło, że w seksownej szatynce się zagotowało - Muszę Ci kogoś przedstawić. - powiedział już głośniej. - Pamiętasz, jak opowiadałem Ci w nocy...
- W nocy? - pomyślała Missy
- ... o moim przyjacielu, który chyba o mnie zapomniał? - kontynuował trzymając ją za rękę. W tym momencie został obdarzony karcącym spojrzeniem podarowanym mu od Jake'a. - To właśnie on. Ten różowowłosy świr! - zaśmiał się pokazując na chłopaka, który chyba miał ochotę mu przywalić.
- Nieźle mnie przedstawiasz - zaśmiał się Jake, po czym zwrócił się w kierunku Amandy - A ta ślicznotka to kto? - spytał się przyjaciela a ten obdarzył zainteresowaną dziewczynę czułym spojrzeniem, które odwzajemniła lekko speszona i przytłoczona tą całą zaistniałą sytuacją.
- To jest... - zaczął zdezorientowany jak określi jednym słowem jego relację z Mandy.
- ... Amanda Suarez - podała mu rękę i ucałowała jego policzek.
- To mój chłopak , Blaine.. - oznajmił dumny Jake.
- Miło mi! - powitała go tym samym gestem, co 'różowego'.
- A kim jesteś droga koleżanko, dla naszego Fajfuska? - spytał się serdecznie Jake.
- Fajfuska? - Amanda wybuchła śmiechem.
- Ej bez takich chwytów! - Nathan udał obrażonego. Mandy musiała przyznać, że nie mogła go poznać. Był taki rozpromieniony. Szczęśliwy wśród przyjaciół i ekhm.. przyjaciółki. Czuła się tu zbędna.
- Twoja babcia Cię tak zawsze nazywała! - zaśmiał się Jake. Amanda czuła się chyba równie niezręcznie, co Blaine, którzy co chwile posyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- To już wiem, jaką dostaniesz ode mnie ksykwę. - Mandy spojrzała się na niego zauroczona jego oczami. Napotkała je przypadkiem i jak zwykle zatopiła się w nich bezlitośnie.
- To dowiemy się, skąd ten cwaniak wytrzasnął już taką ślicznotkę? - spytał się zniecierpliwiony Jake, czym jeszcze bardziej zezłościł Missy.
- Jestem tu woluntariuszką - uśmiechnęła się - I męczę się z tym o tutaj. - Pokazała na Nathana, który zdziwiony pokazał na siebie palcem.
- Przepraszam panienko, ale jakoś nie przypominam sobie, żeby przeszkadzało panience moje towarzystwo. - puścił jej oczko podchodząc. do niej.
- Ahh tak? - obdarowała go tym swoim kusicielskim spojrzeniem
- Yhym... - zaśmiał się do niej chcąc się w nią wtulić i wycałować jej delikatne usteczka, jednak nie chciał tego robić przy przyjaciołach, a szczególnie przy Missy, która zachowywała się co najmniej dziwnie.
- Dobra.. - zaczął Jake. - Nie wiem, co tu się dzieje, ale podoba mi się to! - Blaine poparł chłopaka i zapominając się przytulił różowowłosego, kładąc swoją brodę na ramieniu Jake'a. Nate wiedział, że będzie musiał przywyknąć do tego widoku i porozmawiać z przyjacielem o tym wszystkim.
- No ładnie, ładnie! - westchnęła Missy udając rozżalenie - A o mnie to już zapomniano. - odrzekła podchodząc do chłopaka i kładąc swoją smukłą rękę na ramieniu szatyna, co wzbudziło straszne dreszcze w Amandzie.
- Zapomniałbym... - uśmiechnął się lekko skrępowany mężczyzna - To Missy, moja...
- ... dziewczyna! - oznajmiła pewna siebie, składając delikatny pocałunek na policzku zszokowanego i zaaferowanego wściekłym i jednocześnie smutnym spojrzeniem Amandy, Nate.
- Po pierwsze... - zaśmiał się Jake, który chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji - To byłaś jego dziewczyną siedem lat temu, moja droga.
- Ale nie zerwaliśmy! - uśmiechnęła się triumfująco w kierunku Mandy. Trzeba było przyznać, że mimo wszystko miała mocne argumenty. Mają wspólną przeszłość, a teraz, gdy chłopak się wybudził znów mogą być razem. Szczególnie, że on jest mega przystojnym facetem, a ona seksowną kobietą.
- To musisz wiedzieć, mój drogi - przyjaciel zwrócił się do Nathana, który nie był w stanie nic powiedzieć z przerażenia, jakie powodowało spojrzenie Amandy - że twoja ukochana nie byłą Ci przez te lata wierna. - Zaśmiał się uważając to za świetny żart. Nikt oprócz niego się nie śmiał.
- Można ten czas łatwo nadrobić. - powiedziała zdesperowana Missy, po czym chwytając głowę Nathana wpiła się w jego usta.

koniec cz. 1


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RudaGusia
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 22:45 :52 , 28 Sty 2011    Temat postu:

Ty to masz spida dziewczyno, nie zdążyłam jeszcze skomentować jednego, a tu już drugi rozdział się pojawił.
Nie ogarniam zachowania Iana. Mógł się wkurzyć, ale stanowczo przesadził. A Audrinę też poniosło...
Cieszę się, że u Dianny i Stephena jest lepiej i jak rozumiem pod tym prysznicem nie ograniczali się do mycia się. Oby im wyszło, a żeby tak było to muszą nauczyć się ze sobą rozmawiać na WSZYSTKIE tematy, innego wyjścia nie ma.
No i nasz śpiący królewicz i jego księżniczka na białym koniu... Ehh, czekałam aż wprowadzisz jakiś 'element niszczący', którym w tym przypadku jest Missy. Z tego co zrozumiałam, to właśnie z nią Nate przeżył swój pierwszy raz. I stwierdzam na starcie, że nie trawię tej laski i już jej nie strawię. Nathan będzie miał ciężki orzech do zgryzienia z nią i nie sądzę żeby Mandy znosiła całą tą sytuację. I czytając prawie cały 7 rozdział, mając przed oczami tą scenę, poryczałam się znowu.

Niezbyt składne mi to wyszło za co przepraszam, ale jestem zmęczona.
Pozdrowionka Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:01 :30 , 29 Sty 2011    Temat postu:

Kiedy kolejne rozdziały ? Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 17:30 :40 , 30 Sty 2011    Temat postu:

Świetne rozdział . Wkurza mnie ta cała Missy . Niech Nata coś zrobi a nie tylko stoi . Wyobrażam jak Many się poczuła widząc co robi Missy . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RudaGusia
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 23:40 :05 , 31 Sty 2011    Temat postu:

Kiedy dalsze rozdziały?? xD nie mogę się doczekać co dalej wymyśliłaś Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 11:26 :50 , 03 Lut 2011    Temat postu:

    8. More ♥ Bardziej done



- Co ty robisz? - spytał się zaskoczony chłopak odrywając się gwałtownie od Missy, której bezczelna twarz wpatrywała się w niego z pewnym triumfującym spojrzeniem. - Co ty chciałaś tym zyskać?
- Ciebie? - spytała kokieteryjnie chcąc pocałować go raz jeszcze.
- Gdzie jest Amanda? - Spytał się zdziwiony, do tej pory nie odzywający ani razu Blaine. Dopiero teraz Nathan tak naprawdę się przeraził. Zrozumiał jak musiała poczuć się ta cudowna czarnulka. Rozejrzał się dookoła i rzeczywiście nigdzie jej nie było. Nathan spojrzał się na Jake'a oczyma, których różowowłosy jeszcze u niego nie widział. Odnalazł w nich wielkie cierpienie i strach przed utratą czegoś cennego.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytał się sam siebie obejmując dłońmi głowę.
- Leć za nią! - powiedział zaczynający uświadamiać sobie wszystko Jack.
- Przecież ja nie mogę stąd wyjść! - krzyknął sam na siebie
- Spróbuj! - zachęcał go Jack.
- Yyy... Przepraszam! - odezwała się Missy - A ja?
- Ty lepiej stąd wyjdź! - powiedział wściekły Nate - Gdy wrócę ma Cię tu nie być! - Chwilę potem spojrzał jeszcze raz na różowowłosego, jakby ten miał złożyć mu gwarancję, że to co ma zamiar zrobić się uda. Chłopak nie patrząc na nic wybiegł z pomieszczenia. Niezauważony zbiegł po schodach, od razu łapiąc zadyszkę. Dziwił się, że aż tak szybko i tak bardzo się zmęczył. Wybiegł przez główne wejście. Czuł się jakby przebiegł maraton. Z powodu nagłego wydostania się na świeże, jednak bardzo gorące powietrze, zakręciło mu się w głowie. Jego ciało tak bardzo nie było przystosowane do ruchu i wysiłku, poza tym od dawna nie miał okazji być poza szpitalem.
- Amanda! - krzyknął ostatkiem sił - Gdzie jesteś, Amanda?!
- Nate? - spytała wstając ze schodów i podchodząc do niego od tyłu. - Czemu wyszedłeś?
- Musiałem... – podszedł do niej nie mogąc uspokoić swojego oddechu. Prawda jest taka, że żadne z nich nie wiedziało, co nimi kieruje. Nie byli przecież parą. Poznali się wczoraj w dziwnych okolicznościach i w jeszcze dziwniejszych spędzili cały dzień. Teraz stoją naprzeciwko siebie jedno z całkowicie nieuzasadnioną pretensją, drugie starające się tą pretensję zlikwidować. Ale czemu? Co takiego zmusiło ich do tego, żeby walczyć o coś, co tak naprawdę formalnie nie istniej. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, jednak wiem jedno. Ta dwójka, która właśnie stoi naprzeciwko siebie i stara się odgadnąć z oczu drugiej osoby, co czuje, też tego nie wie.
- Czemu? – westchnęła Amanda przejęta całą tą sytuacją. Gdy wyszła ze szpitala, usiadła na schodach. Musiała pomyśleć. Musiała zastanowić się, czemu to tak bardzo na nią wpłynęło.
- Bo wczorajsza noc była … - Nathan nie mógł uspokoić oddechu. Sam nie wiedział, czemu aż tak bardzo się zmęczył. – Dla mnie była magiczna… - Chłopak podszedł do niej i złapał ją dłońmi za kark. – Powiedz coś.. – jęknął wpatrując się w zdezorientowaną twarz brunetki. Wyglądała tak pięknie i seksownie. Była taka naturalna. Nie musiała ubierać się w miniówki i wysokie obcasy, żeby zapadła mu w pamięć. Wręcz przeciwnie. Taka była idealna.
- Uważam, że nie powinnam już do ciebie przychodzić… - powiedziała ku zdziwieniu szatyna. Nie spodziewał się, że ta rozmowa tak się potoczy. Nie zamierzał usłyszeć od niej tych słów.
- Tak po prostu? – spytał lekko zdenerwowany i zawiedziony – Chcesz mnie tak po prostu tu teraz zostawić? Samego? – spojrzał na nią z wyrzutem i smutkiem.
- To mnie jednak przerosło, Nate… - jego imię wypowiedziała tak delikatnie, jakby się tego bała. – Myślę, że to, co się dzieje oboje nas przerosło.
- Ama… - szepnął brunet, jednak nie zdołał nawet dokończyć, ponieważ niska brunetka biegła już wzdłuż ulicy Los Angeles. Nie był w stanie pobiec za nią. Nie miał sił wejść z powrotem po schodach. W jego głowie dudniły tylko słowa Mandy. Zrezygnowany z miną, która nie wyrażała w tym momencie żadnych pozytywnych emocji wszedł do swojej sali. Tam czekała na niego dwójka zakochanych w sobie mężczyzn, która z politowaniem wpatrywała się w szatyna. – Poszła już? – spytał mając na myśli Missy.
- Przed chwilą! – powiedział Jack – A co u Ciebie? – spytał się znając odpowiedź.
- Nie pytaj! – powiedział rzucając się na łóżko.

Zdenerwowana Amanda weszła do willi trzaskając drzwiami. Od razu udała się do salonu chcąc znaleźć jakieś papierosy, które ojciec zawsze ukrywa w jednej z szuflad komody. Wpadła do pomieszczenia cała trzęsąc się z nerwów i stanęła dopiero wtedy, gdy ujrzała Stephena i Diannę wtulonych w siebie i oglądających telewizję. Blondynka leżała na torsie przystojnego chłopaka rozkładając się pomiędzy jego nogami. Oboje unieśli głowy i spojrzeli na wystraszoną. Przynajmniej oni miło spędzali sobotę.
- Stało się coś? - spytał blondyn marszcząc czoło. Zawsze miał w zwyczaju troszczyć się o siostrę.
- Nie zwracajcie na mnie uwagi. - jęknęła naprawdę ciesząc się ich szczęściem. Od dawna wiedziała, że są dla siebie stworzeni, czekała tylko na moment aż sami zaczną coś robić w tym kierunku.
- Przestań! - Dianna niechętnie odlepiła się od swojego mężczyzny i podeszła do przyjaciółki. - Widzimy, że coś jest nie tak...
- Hej wszystkim! - do pomieszczenia weszła Audrina. Tak jakby na zawołanie. Była jakaś dziwna. Nie promieniała tą pewnością siebie co zawsze.
- Zmęczona po nocy z przystojnym brunetem? - spytała efektywnie zmieniając obiekt zainteresowania reszty.
- Nie było żadnego seksu, a już na pewno nie z Ianem. - lekko podłamana opadła na sofę.
- Chcesz nam o tym opowiedzieć? - spytała ponownie Amanda.
- Nie.. nie sądzę... - westchnęła brunetka - lepiej powiedz, gdzie zniknęłaś?
- Ja? Wróciłam do domu! – zełgała z widocznym poruszeniem.
- Nie kłam.. - powiedziała zerkając na dziwnie zachowującą się Mandy. - wiemy, że byłaś u niego.
- U jakiego niego? - spytała oburzając się na to pytanie. Zaczęła prychać i wydziwiać robiąc przy tym niezłą szopkę.
- Chodzi nam o Nathana… - powiedziała delikatnie Dianna kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. Brunetka spojrzała się na nich wszystkich po kolei. Zobaczyła w ich oczach troskę i zrozumiała, że nie może ich okłamywać.
- Byłam… - westchnęła siadając na bujanym fotelu, po czym wprawiła go w ruch - Byłam całą noc.- patrzyła przed siebie.
- Uprawialiście seks? - krzyknął Stephen
- Nie wygaduj bzdur - Amanda skarciła go wzrokiem. - Po prostu tam byłam… Ale już nie wrócę.


Minęły dwa tygodnie. Amanda dotrzymała swojej obietnicy. Ani razu nie pojawiła się już klinice położonej w centrum LA. Nathan wielokrotnie próbował do niej dzwonić, kontaktować się przez wujka, ale i to nie przynosiło efektu. Zresztą absencja Amandy od razu wydała się dziwna lekarzowi. Nie potrafił zrozumieć zachowania tej dwójki a już na pewno nie teraz. W końcu przyszedł moment, kiedy po ostatecznym badaniu, Nate mógł wrócić do domu. Bardzo ciężko było mu się pożegnać z salą, w której spędził tyle czasu oraz w której poznał ją. Wychodząc spojrzał się raz jeszcze ze smutkiem i sentymentem na jego łóżko. Ujrzał tam zarys dwóch wtulonych w siebie postaci. Już nie wiedział, co ma robić. Może jego rodzice mieli dobry plan zabierając go na półroczna wycieczkę po Europie. W końcu coś mu się należy. Co prawda będzie musiał być pod kontrolą jakiegoś lekarza, ale to w niczym nie przeszkadza.
Amanda szykowała się właśnie do swojego kolejnego występu. Weszła do klubu razem z przyjaciółmi. Momentami nie mogła już patrzeć na Stephena i Diannę, którym wszystko się układało, mimo tego, że ogromnie cieszył ich ten widok. Swoje oparcie znajdowała teraz Audrina, która przechodziła to samo, co ona. Nie mogła zapomnieć o magicznych oczach Iana, uważała, że oszalała. Nigdy jej się coś takiego nie przytrafiło. Usiedli przy barze. Dziewczyny zamówiły jakieś kosztowne drinki, a blondyn Jacka Danielsa z pepsi. Amanda nie wie czemu, ale dziwnie się czuła. Jakby miała tremę. Tremę? Ha! Przecież ona występowała tu już dziesiątki razy. A jednak. Coś było nie tak. Stephen obejmując Diannę szeptał jej coś wprost do ucha. Dziewczyna kiwała głową potakująco. Chłopak spojrzał się przebiegle na siostrę i uśmiechnął się pod nosem. Dam sobie rękę uciąć, że oni planują.
- Mandy, słońce.. - rozpoczął chłopak - Może czas rozejrzeć się za jakimś facetem. Zobaczy ilu ich tu przyszło. - powiedział - spoglądając na wypełniający się ludźmi klub.
- Może i masz rację! Niepotrzebnie zamęczam się wspomnieniami. - odpowiedziała po czym upiwszy jeszcze łyk drinka zeskoczyła z krzesełka. - Idę się rozśpiewać. - reszta spojrzała na nią przytakująco po czym brunetka zniknęła za sceną.

- Moi drodzy! - powiedział stanowczo około trzydziestoletni mężczyzna - Z pewnością nie możecie się już doczekać, żeby usłyszeć naszą zjawiskową Amandę. Nie będę wam kazał czekać dłużej. Panie i Panowie Amanda Suarez! - Mężczyzna pokazał ręką w stronę wyjścia a na sali rozbrzmiały oklaski. Na scenę wyszła drobna brunetka, ubrana elegancko, dziewczęco i seksownie jednocześnie [link widoczny dla zalogowanych]. Usiadła na krzesełku przed mikrofonem i spojrzała się na wpatrzony w nią klub.
- Pewnie po moim nazwisku zorientowaliście się, że jestem latynoską. - zaczęła uśmiechając się niewinnie - Tak jest! Jestem meksykanką i pomyślałam, że dzisiejszy wieczór otworzę meksykańskim utworem. - westchnęła patrząc na aprobatę publiczności. - Utwór ‘Mas’ - ‘Bardziej’ - przetłumaczyła - Mówi o tym, jak to spotykasz pewną osobę, która tak naprawdę jest Ci obca, jednak zatracasz się w niej i nie potrafisz wyrzucić jej z serca. Zaczynamy chłopcy! - zwróciła się do zespołu stojącego za nią i już po chwili rozbrzmiała delikatna melodia.
WŁĄCZ

Wszystko się zmieniło, kiedy się spotkaliśmy
Nigdy nie wyobrażałam sobie , że jest serce
Takie jak moje
Uczucia tego, nigdy nie doświadczyłem
Twój głos był, twoje usta
Twój sposób bycia jako mężczyzna i chłopiec
Wiem, że Cię kocham

Bardziej.... Kocham cię bardziej niż kocham życie
Bardziej .. skoro Cię nie mam, do czego ono posłuży..
Bardziej ... niż mogłoby posłużyć oddychanie
Martwe serce
Mam na myśli, że nigdy wcześnie
Nie wyobrażałam sobie, że pewnego dnia
Będę czuła się właśnie tak jak teraz


Przeżyłam magiczną miłość
Gdzie wstęp mam tylko ja
Twój głos był, twoje usta
Twój sposób bycia jako mężczyzna i chłopiec
Wiem, że Cię kocham

x2
Bardziej.... Kocham cię bardziej niż kocham życie
Bardziej .. skoro Cię nie mam, do czego ono posłuży..
Bardziej ... niż mogłoby posłużyć oddychanie
Martwe serce
Od momentu, w którym się spotkaliśmy, moje życie już nie jest takie samo…

Amanda spojrzała się na publiczność wyśpiewując ostatnie słowa. Niektórzy mieli łzy w oczach, inni patrzyli na nią z poruszeniem, jednak wszyscy równo byli oszołomieni jej głosem i cudowną piosenką.
- Chyba się podobało… - szepnęła delikatnie do mikrofonu i w tym momencie wybuchł wielki aplauz. Ci co siedzieli wstali, Ci co stali skakali! Amanda była w ogromnym szokiem. Nagle wśród tłumu zauważyła twarz… Nathana.
- To niemożliwe! - pomyślała - Przecież wujek mówił, że jest w Europie. - Spojrzała raz jeszcze w to miejsce i już nie widziała przystojnego szatyna. - Musiało mi się przewidzieć!
W tym momencie na scenę wszedł właściciel klubu i podszedł do brunetki.
- Masz coś jeszcze w zanadrzu? - spytał się oszołomiony - Zrobimy wieczór Latino.
- Jasne! - ucieszyła się! - Widzę, że spodobało się wam! - tłum odpowiedział jej piskiem - W takim razie ogłaszam dzisiaj wieczór Latino! Obiecuję, że go nie zapomnicie. Dajecie chłopcy! - krzyknęła i zeskoczyła z krzesełka łapiąc mikrofon w dłoń.
WŁĄCZ
Publiczność zaczęła tańczyć, skakać razem z nią. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Już przy drugim refrenie wszyscy śpiewali: Responde! Mandy skończyła piosenkę i spojrzała na publiczność.
- Mam dla was niespodziankę! - krzyknęła - Piosenka jest dosyć świeża, ale podejrzewam, że może stać się hitem! - krzyknęła do mikrofonu.
WŁĄCZ
Publika bawiła się fenomenalnie. Amanda nie widziała jeszcze takiej reakcji na swój występ.
- No dobrze! - westchnęła zmęczona - To na koniec coś mocniejszego!
- Nieeee! - krzyczała publiczność!
- Dajcie mi odpocząć! - zaśmiała się Mandy a wraz z nią cały klub - Znacie Shakirę, nie?
- Taaaak!!! - krzyknął tłum.
- To jedna z moich ulubionych piosenek! O tym samym tytule co poprzednia! Raz, dwa, trzy!
WŁĄCZ
Po kilku bisach zeszła ze sceny, ogromnie zmęczona. Przyjaciele podbiegli do niej i rzucili się jej na szyję.
- Woow! Siostra! To było! Wow! - krzyczał blondyn ściskając ją jednym ramieniem!
- Ale dałaś czadu! - zaśmiała się Audrina a Dianna stała tylko wpatrzona w przyjaciółkę.
- Drink od pana z tamtego stolika! - powiedział kelner podchodząc do stojącej pod sceną grupki i pokazując odpowiedni stolik. Tyłem do nich siedział wydawało się młody, bardzo krótko ostrzyżony mężczyzna.
- Dziękuję! - zarumieniła się Amanda i zaczęła sączyć pysznego drinka.
- No idź do niego! - powiedziała popychając ją w tamtym kierunku.
- Przecież go nie znam! - powiedziała Amanda!
- A mogłabyś! Idź - do akcji wkroczył Stephen.
- No dobra, dobra.. - westchnęła robiąc krok do przodu. Podeszła do mężczyzny kładąc dłoń na jego ramieniu. - Dziękuję za drinka - powiedziała nie widząc jego twarzy. W tym momencie chłopak odwrócił się. Jej serce stanęło w miejscu - Ty… Co ty tu robisz??


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 14:17 :40 , 03 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:45 :10 , 03 Lut 2011    Temat postu:

Świetny rozdział . Czekam co się dalej będzie działo . ? Jak ułoży się pomiędzy Many a Nata . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:55 :55 , 10 Lut 2011    Temat postu:

- Co ty tu robisz? - powiedziała groźniej przymykając usta, które wcześniej otworzyła z wrażenia. - Miałeś być w Europie...
- Skąd wiesz? - spojrzał na nią kokieteryjnie.
- Wujek mi powiedział.. - odpowiedziała i usiadła naprzeciwko niego. Nathan uśmiechnął się - Nie to, żebym się pytała... Sam mi powiedział - zaczęła się tłumaczyć.
- Jasne... - uśmiechnął się trochę rozbawiony. Prawda była taka, że nie był aż tak bardzo wyluzowany jakiego zgrywał. Wręcz przeciwnie, cholernie się stresował. W ostatniej chwili powiedział rodzicom, że nie czuje się jeszcze na siłach, żeby wyjeżdżać. Zgodzili się bez problemu. Przez cały ten czas myślał o niej. Nie potrafił o niej zapomnieć, nie chciał. Tym bardziej wtedy, gdy zadzwonił do niego Stephen. Nie miał pojęcia jakim cudem blondyn miał jego numer, ale w tej sytuacji to było najmniej ważne. Gdy wyszedł ze szpitala spotkali się ze sobą. Potajemnie. Szatyn pogratulował mu związku z Dianną i wytknął im to, że było to widać na kilometr. Jednak Steph nie o tym chciał rozmawiać. Widział jak to wszystko podziałało na Amandę. Dziewczyna nie powiedziała im co między nimi zaszło, więc jej brat musiał wyciągać to z drugiego, równie zainteresowanego. Zmarszczył czoło słysząc opowieść Nate'a, ponieważ wiedział, że w takich sytuacjach jego siostra nigdy nie odpuszcza. Nie tolerowała zdrady. W żadnej postaci. Jednak czy to co stało się z Missy i Nathanem było zdradą? Na pewno nie. Jednak przetłumaczcie kobiecie.
WŁĄCZ
- Obciąłeś się... - spojrzała na jego krótko przystrzyżone włosy [link widoczny dla zalogowanych]- Już nie można się nimi bawić... - oboje spojrzeli się na siebie uroczo i speszyli się, gdy tylko ich spojrzenia się spotkały.
- Mogę zapuścić.. - uśmiechnął się - Jeśłi chcesz...
- Tak jest dobrze... - uśmiechnęła się flirciarsko. Nagle jak gdyby nigdy nic wstał i odszedł. Dziewczyna spojrzała się na swoich przyjaciół zszokowana. Czyżby powiedziała coś nie tak? Czemu sobie poszedł. Już chciała wstawać, gdy zobaczyła karcący wzrok blondyna obejmującego Diannę i ruch ręki, który zmusił ją do ponownego posadzenia tyłka na wygodnej sofie. Po chwili zauważyła jak sylwetka przystojnego Nathana przedziera się przez tańczących ludzi z dwoma szklankami w reku.
- To dla Ciebie... - szepnął jej do ucha podając drinka, po czym siadając obok niej zmusił ją do przesunięcia się dalej. Dziewczyna chcąc zachować dystans między nią a Nathanem, przesunęła się kawałek dalej i oparła o plecami o ścianę.
- Dziękuję - rzuciła pod nosem odbierając mu szklankę. W tym momencie ich palce dotknęły się a oboje spojrzeli sobie głęboko w oczy. Amanda znów czuła, że traci kontrolę, że zatapia się w jego czekoladowych oczach. W tym momencie nie potrafiła zrozumieć, czemu wtedy odeszła.
- Świetny występ... - uśmiechnął się - Nie chwaliłaś się, że umiesz śpiewać...
- Bo nie było czym. - uniosła kąciki ust popijając drinka
- Żartujesz?! - krzyknął - Nigdy nie widziałem takiego show.
- Ale słodzisz! - zaśmiała się zawstydzona dotykając bezwiednie jego ramienia. Umysł chłopaka oszalał. Chciał ją złapać w ramiona i porwać stąd.
- A najlepsza była ta pierwsza... - szepnął lekko onieśmielony - Jak ona się nazywała?
- Mas ... - wypowiedziała zapatrzona w jego twarz badając każdy jej zakamarek. Czuła, jakby nie widziała go od bardzo dawna.
- Tak... - uśmiechnął się - Hablo espanol. Entendi todo lo que habias cantado. (Umiem hiszpański. Zrozumiałem wszystko, co zaśpiewałaś) - zaśmiał się a jej oczy z każdym jego słowem robiły się większe.
- Pero como... (Ale jak to?) - siedziała i czuła się zażenowana w takim stopniu, że pomyliły jej się języki.
- Mi nana era Mexicana. (Moja niania była Meksykanką) - zaśmiał się widząc reakcję dziewczyny. - Wracając do piosenki.. - przerwał - Myślałaś o kimś jak ją śpiewałaś? - spytał się nie owijając w bawełnę..
- Ja??? - zszokowała się jego pytaniem - Nie...
- Naprawdę? - spytał prowokacyjnie.
- Yhym... - odpowiedziała coraz mniej pewna siebie.
- Szkoda.. - powiedział dość obojętnym głosem.
- Czemu tu przyszedłeś? - spytała się w końcu.
- Klub jak klub.. - powiedział obojętnie - Przyszedłem się pobawić.
- Sam? - zdziwiła się
- Nie z kumplem. - uśmiechnął się do niej.
- A gdzie on jest? - spytała ciekawa
- Tam.. - pokazał palcem w stronę przystojnego blondyna obejmującego drobną blondynkę. Chłopak pomachał do nich teatralnie i uśmiechnął się miną, która oznaczała, że wie, że ma przerąbane..
- A to s.... - chciała dokończyć, jednak On dotknął jej dłoni. Spojrzeli się na siebie...
- Chyba już pójdę... - stwierdził spoglądając na nią smutno.
- Nie... - wyszeptała - Zostań...
Patrzyli się sobie w oczy jak zahipnotyzowani. Ze strachem jak i pragnieniem. Z uczuciem i zdziwieniem. Nathan przysunął się bliżej niej. Wystraszona chciała się cofnąć, jednak zrozumiała, że nie ma gdzie. Jedną rękę położył na oparciu sofy a drugą na stolik przysuwając się bliżej niej. Ich serca zaczęły bić przeogromnie szybko. Nachylił się nad nią całkowicie panując nad sytuacją. Poczuła jego słodki oddech na swoich ustach. Zawisł chwilę nad jej głową tak, by oboje mogli spojrzeć się sobie w oczy. Byli zagubieni, ale pragnęli tego.

- Zrobią to... - szepnęła Audrina zahipnotyzowana tym widokiem - Wynocha! - krzyknęła do faceta, który właśnie zasłonił jej widok. Cała trójka wpatrywała się w nich z wielkimi uśmiechami na twarzy i minami, które nie mogą doczekać się tego, co zaraz powinno się wydarzyć.

- Nate... - jęknęła przymrużając oczy.
- Tak? - powiedział cicho, ledwo go usłyszała. Jednak nie odsunął się.
- Po co tu przyszedłeś? - spytał się zerkając ponownie w jego oczy.
- Po to... - szepnął po czym złożył delikatny pocałunek na jej słodkich ustach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 22:39 :38 , 10 Lut 2011    Temat postu:

Świetny rozdział . Nie wiem co napisać . Czekam co się dalej będzie działo . Jak ułoży się pomiędzy Many a Nata . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 10:25 :01 , 14 Lut 2011    Temat postu:


    nowy odcinek z okazji Walentynek Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin