Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość -> Sleeping with ghosts - Epilog
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:35 :51 , 27 Wrz 2010    Temat postu:

Wesoly No cóż bardzo się cieszę, że chciało Ci się czytać moje wypociny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:31 :57 , 28 Wrz 2010    Temat postu:

No Candyś to dla ciebie
Odcinek 10

Hannah
- Hannah, daj spokój, nie mam teraz do tego głowy. - Drake obrzucił spojrzeniem sąsiedni wieżowiec na który mia idealny widok, zważywszy na fakt, że jego biuro znajdowało się na 30. piętrze.
- A można wiedzieć co zaprząta twój analityczny umysł? - Zapytała z nutą irytacji w głosie. Projekt, który miała na myśli był wart kilka milionów, nie była w stanie pojąć co może być ważniejszego od tego.
- Cassandra. - I wszystko jasne. Hannah oklapła jakby uleciało z niej całe powietrze. Z wspomnień Drake'a Cassandra jawiła się jak najpiękniejszy sen. Spokojna, urocza, dobra, potrafiła pokazać pazurki i była niesamowicie piękna. Nigdy jej nie widziała, Drake nie mia ani jednego zdjęcia byłej żony, ale opisywał ją jako elfa o magicznych oczach, oczywiście zazwyczaj w takich sytuacjach musiał być już lekko rozluźniony przez alkohol. Nigdy nie wspominał o niej w innych sytuacjach.
- Hmm, to coś się zmieniło? Gdy ostatni raz o niej mówiłeś topiliśmy smutki po stracie kontraktu na 20 mln. - Zaczęła spisywać wszystkie cechy Cassandry, osobiście miała jej za złe tylko to, że przyjaciel kiedyś przez nią cierpiał i nadal cierpi. Widziała to z każdą nową zdobyczą Drake'a platynowe blondynki o skandynawskiej urodzie bądź zupełnie inny typ brunetki w stylu latynoskim. Z tego wnioskowała, że Cassandra jest szatynką o słodkiej urodzie, zawsze porównywał ja do elfa. Czasami miała dość i wolała topić smutki sama. Sama, samotna... Westchnęła w duchu, dyby tylko on ją zauważał. Odcięła się od problemów Drake'a i zagłębiła się w swoich. Miała 28 lat, była najmłodszą kobietą na kierowniczym stanowisku w firmie. Jej kariera rysowała się w różowych barwach, gorzej było z jej życiem osobistym. "Sama, samotna..." tłukło jej się po głowie, zakochana w współpracowniku, powinna sobie dokupić jeszcze kota, żeby dopełnić obraz. Choć przy bliższym przypatrzeniu kot nie by takim złym pomysłem, wreszcie ktoś czekałby na jej powrót...
- Hej! - Drake machał jej przed oczami ręką.
- Co?!
- Odpłynęłaś. - Uśmiechnął się złośliwie.W sekundę później rozległo się pukanie i w drzwiach ukazała się twarz sekretarki.
- Proszę pana, pewna kobieta rosi o spotkanie, a nie była umówiona.
- To niech się umówi. - Sekretarka zagryzła wargi, jakby zbierała się w sobie. Każdy kto miał choć trochę rozumu czuł respekt przed Williams'em.
- Ta kobieta nazywa się Cassandra McGregor - Williams. - Położyła nacisk na ostatnie słowo. Drake natychmiast zmienił wyraz twarzy, który przed chwilą mówił "Nie zawracaj głowy", a teraz "Na co jeszcze czekasz!".
- Poproś ją. Hannah, chyba będziesz musiała mi wybaczyć. - Skinął głową na pożegnanie, ale Hannah czuła się odprawiona, do chwili gdy w drzwiach pokazała się kobieta. Szatynka, o twarzy psotnego elfa, wysoka smukła ubrana w elegancką sukienkę bladoróżowej koronki i w tym momencie poczuła, że w porównaniu z tamtą ona niknie, maleje. I tak było w istocie, Drake całą uwagę skupił na Cassandrze, więc nie pozostało jej nic innego jak się ulotnić. Wyminęła różową wróżkę posyłając jej wymuszony uśmiech. Była żona Drake'a wyglądała na taką osobę jaką ją zawsze opisywał, mimo rozwodu i tego wszystkiego co się między nimi wydarzyło nigdy nie powiedział o niej złego słowa. Teraz już wiedziała dlaczego, jego reakcja była aż nazbyt wymowna... Pogrążona w myślach nie zauważyła rozmawiającego przez telefon i idącego wprost na nią mężczyzny. To co zdarzyło się później nie powinno być zaskoczeniem, zderzyli się, a wszystkie papiery, które niosła rozsypały się po podłodze. Gdy uniosła oczy zorientowała się, że wpadła na faceta, przez którego chciała kupić kota. Seth Marshall, człowiek, który gościł w każdym jej śnie. Dlaczego właśnie on?!

Cassandra
Czy on musi się w nią wpatrywać jak w kosmitkę? Po rozmowie z Mad uznała, że nie ma co się wykręcać i przyznała sama przed sobą, że kocha tego faceta tak samo jak w dniu, gdy pierwszy raz ją pocałował, czyli licząc ściśle prawie 10 lat temu, miała 27 lat, więc właściwie na to wychodzi. Ale nie wiązała z tym faktem żadnych planów, mogła go kochać, co w ogóle nie oznacza, że on kochał ją, więc postanowił zostawić wszystko tak jak jest.
- Dzień dobry, jestem tu z ramienia fundacji. - Uśmiechnęła się, ale nie była zaskoczona, gdy nie odpowiedział tym samym. - Jako właścicielka chciałam przekazać oficjalne podziękowania za dotacje na rzecz naszych podopiecznych. - Kontynuowała przemowę, którą tego dnia zdążyła już wygłosić do kilku bardziej znaczących filantropów. Była zaskoczona, kiedy dowiedziała się, że Drake jest współwłaścicielem, ale nie aż tak bardzo. Zawsze mierzył wysoko i cieszyła się, że udało mu się to osiągnąć.
- Mary, nie ma mnie dla nikogo. - Nie zwracająć uwagi na jej mowę dziękczynną zwrócił się do interkomu.
- Ale spotkanie...
- Dla nikogo. - Wyłączył interkom i wstał z fotela, przechodząc na tą stronę biurka, po której stała ona. - Słucham Cię. - Uśmiechnął się, a ona poczuła, że z niej kpi.
- Skończyłam, panie Williams. - Odgryzła się.
- Panie Williams? To już nawet nie Drake? O "Kochanie" już nie proszę. - Droczył się z nią, wiedziała to, ale mimo wszystko się zaczerwieniła.
- Ma się rozumieć. Wyglądałoby to raczej dziwnie dla osób postronnych, gdybym się zwracała do pana per "kochanie". - Wzruszyła ramionami.
- Kim był ten facet, z którym byłaś na przyjęciu? - Był mistrzem w zmianie tematu.
- Przykro mi, ale to raczej nie jest twoja sprawa. - Powstrzymała ciętą ripostę, która cisnęła jej się na usta.
- Ależ jest i dobrze o tym wiesz. - Podszedł do niej i przyciągnął do siebie.
- Nie ma zielonego powietrza, tzn pojęcia. - Nie starała się uwolnić nie widząc sensu i tak by jej nie pozwolił.
- Nie masz zielonego powietrza. - Założył je kosmyk włosów w odcieniu gryczanego miodu. Czy on wszystko musi załatwiać w ten sposób? Gdy byli jeszcze małżeństwem, wszystkie utarczki i kłótnie kończyły się w łóżku. Ale już nim nie są, już nie. Oparł czoło o jej własne i patrzył w oczy. - Coś we mnie pamięta i nie zapomni.* Nie możesz zapomnieć, prawda? Tak jak ja.
- Nie możesz... - Sama nie wiedziała co właściwie chciała powiedzieć, ale nie mogła pozwolić sobie na... Właściwie sama nie wiedziała dokładnie czego chce.
- Nie mogę? Czego nie mogę? - Znowu ten kpiący uśmieszek, zanim ją pocałował. Nie możesz się mną bawić. To chciała powiedzieć, to powinna powiedzieć, pomyślała, zanim z głowy wywietrzały jej wszystkie myśli. Przesunął dłońmi po jej ciele. W każdym miejscu, w którym ją dotknął czuła palący ogień. - Wszystko w tobie przeczy twoim słowom. - Utkwiła spojrzenie w jego rozpiętej do połowie koszuli. Czy ona...?
- Ale... - Kolejny pocałunek, dłuższy i słodszy. Zachęcał, nie wymagał, a ona podążyła za nim. Przez głowę przeleciały jej urywki myśli "...w biurze...", "...ktoś nas zobaczy...", "...będę tego żałować..." zanim powtórzyli scenariusz z nocy po przyjęciu i wylądowali na podłodze. Jego język sunął po szyi, a dłonie pod sukienką, gdy rozległo się pukanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:46 :42 , 28 Wrz 2010    Temat postu:

Jak miło Wesoly Dziękuję ci kochana Martynko za ten dedyk Ten rozdział mnie zadziwił!!! Nie przypuszczałam że Cass może przyjść do Drake'a a tu taka niespodzianka Ta historia tak wciąga że z niecierpliwością czekam zawsze na kolejny odcinek Wesoly A aż się wierzyć nie chce że ten Drake to ten sam co z pierwszej części Wesoly (Przeczytałam ale koma dodam pewnie na weekendzie bo mam zamiar nie oszczędzać na jego długości Wesoly ).
A to jest genialne "- Nie masz zielonego powietrza". Co kobieta zakochana potrafi mówić!!! Dziękuję ci jeszcze raz Wesoly I oczywiście czekam na następny bo dobrze ci idzie z dodawaniem nowych Jezyk


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Candysia dnia 19:47 :24 , 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:17 :38 , 30 Wrz 2010    Temat postu:

Uwaga! Długość może przerażać! Jednak to jednorazowy wyskok.

Odcinek 11

Cass
Potarła kciukiem nasadę nosa i wróciła do przeglądania papierów fundacji. Nie mogła się skupić, przez cały dzień nawiedzały ja wspomnienia z poranka w gabinecie Drake'a. Że też była taka głupia! Zwróciła spojrzenie na faktury, z których jasno wynikało, że fundacja potrzebuje sponsora. Kiedyś pełna ideałów chciała oddać cały majątek McGregorów na tą fundację, jednak rzeczywistość i zdrowy rozsądek sprowadziły ją na ziemię. Przyzwyczajona do luksusów matka, tysiące miejsc pracy w hotelach i firmach, dlatego podpisała rozporządzenie, że tylko 8% procent rocznych zysków będzie mogła przeznaczyć na cele dobroczynne, co i tak dla prawników było nie do pomyślenia. Astronomiczna wręcz suma 11 milionów dolarów miała dostać się w ręce fundacji dopiero pod koniec stycznia, a do tego czasu zostało niewiele ponad 2 miesiące. Westchnęła i wiedząc, że i tak się od tego nie uwolni, zaczęła analizować sytuacje z Drake'iem.
- Nie mogę? Czego nie mogę? - Znowu ten kpiący uśmieszek, zanim ją pocałował. Nie możesz się mną bawić. To chciała powiedzieć, to powinna powiedzieć, pomyślała, zanim z głowy wywietrzały jej wszystkie myśli. Przesunął dłońmi po jej ciele. W każdym miejscu, w którym ją dotknął czuła palący ogień. - Wszystko w tobie przeczy twoim słowom. - Utkwiła spojrzenie w jego rozpiętej do połowie koszuli. Czy ona...?
- Ale... - Kolejny pocałunek, dłuższy i słodszy. Zachęcał, nie wymagał, a ona podążyła za nim. Przez głowę przeleciały jej urywki myśli "...w biurze...", "...ktoś nas zobaczy...", "...będę tego żałować..." zanim powtórzyli scenariusz z nocy po przyjęciu i wylądowali na podłodze. Jego język sunął po szyi, a dłonie pod sukienką, gdy rozległo się pukanie... Otworzyła szeroko oczy, jakby dopiero teraz dotarło do niej co się właściwie dzieje. Wyszarpnęła się, wstała i zaczęła gorączkowo poprawiać ubranie. Drake wyglądał na oszołomionego nagłym zwrotem akcji, miała ochotę się roześmiać widząc go w tym stanie.
- Wstawaj. - Rzuciła przygładzając włosy, mężczyzna w końcu dźwignął się na nogi i zapiął koszulę z drwiącym wyrazem twarzy wpatrując się w nią. Przechodząc obok niej, by otworzyć drzwi wyszeptał wprost do jej ucha.
- Nic się nie zmieniło. - Zaczerwieniła się, ale zachowała spokój. Drzwi się uchyliły i do pomieszczenia wparowała kobieta.
- Drake, kochanie. - Rzuciła mu się na szyję i zaczęła całować. Podczas tej jakże ckliwej sceny, Cass zlustrowała nowoprzybyłą, od jej szpilek od Jimmie'go Choo po torebkę od Prady i uznała, że co jak co, ale gust do kochanek to Drake ma. Zignorowała szarpnięcie w okolicy serca i cicho odkaszlnęła. Para oderwała się, a dokładniej Drake odciągnął ramiona "pijawki" od swojej szyi.
- Przepraszam, że przerywam, ale jestem umówiona na następne spotkanie... - Teatralne zerknięcie na zegarek od Gucciego. - Do zobaczenia, panie Williams i panno... - Rzuciła chłodne spojrzenie znajomej swojego ex-męża.
- Viviana Sanders, jestem jego narzeczoną. - Cass uniosła brwi, marząc by móc już wyjść i wypłakać się w łazience.
- Cassandra McGregor, miło było panią poznać. - Znaczące spojrzenie na Drake'a i wyczytane z ruchu jej warg słowa"Wszystko się zmieniło", zanim zniknęła za drzwiami. Oczywiście, pierwszą czynnością było znalezienie drogi do damskiej toalety i płacz.
- Coś się stało? - Zapytała wychodząca z kabiny ciemnoskóra kobieta, którą widziała wcześniej w gabinecie Drake'a.
- Nie, nic... A właściwie wszystko. Wie pani, że większość ludzi pod stwierdzeniem "nic się nie stało" kryje ogrom bólu? - Napotkała w lustrze zatroskany wzrok rozmówczyni, która miała oczy zaczerwienione równie jak ona sama. - Pani też płakała, co się stało? - Zapytała kpiącym tonem nawiązującym to poprzedniej wypowiedzi.
- Nic, czyli wszystko. - Smutny uśmiech, a potem obie wybuchnęły histerycznym śmiechem. - Hannah. - Przedstawiła się, gdy już się uspokoiły.
- Cassandra. Muszę znikać, to do zobaczenia jutro na lunchu Hannah, mam nadzieję, że nie odmówisz... - Potrzebowała przyjaciół, inaczej się rozsypie. Jak ma walczyć, skoro on ma narzeczoną?
- Nie, oczywiście. Moja wizytówka, zadzwoń. - Kobieta podała jej zadrukowany kartonik.
- A, Hannah... - Dodała wychodząc. - Nie mów mu, o tym. - Obie wiedziały o co i o kogo chodzi. Poczekała na skinięcie głową i się ulotniła.

Żadnych nadziei, za to ma kolejnego wroga. Ta dziewczyna, która kiedyś bała się własnego cienia i prosiła wręcz by ją ignorować już dawno nie istnieje. Nawet jeśli nie ma żadnych szans na odzyskanie Drake'a, o tak teraz już była pewna swoich uczuć, to nie ma zamiaru się poddać.

Lenny
Praca w fundacji dawała jej dużo satysfakcji. Jak na swoje osiemnaście lat była nad wyraz dojrzała, choć Libby tak bardzo starała się ją ochronić, że o mało nie przypłaciła tego życiem. Marzenia o pracy modelki spędzały jej sen z powiek od kiedy zobaczyła pierwsze wydanie Vogue'a, jednak ucieczka z domu i szukanie na oślep pracy w NY nie były dobrym pomysłem. Pomoc Cohen'a Luisa była nieoceniona, jednak jej zauroczenie fotografem sprawiło, że na niewiele się zdała. Fotograf chciał by porzuciła firmę Luisów i zajęła się fotografią artystyczną. I popełniła największy błąd, gdy się zgodziła. Całe szczęście uwolniła się od niego i wróciła do Chicago, jednak zawiedzione marzenia i zraniona duma, sprawiły, że nie chciała wracać do domu, gdzie Libby na pewno czeka i się zamartwia jak to zawsze bywało. Powinna przynajmniej zadzwonić, ale uznała, że skoro i tak ją zawiodła to przynajmniej znajdzie przyzwoitą pracę.
- Przepraszam, pukałem, ale nikt ni od... - Przy biurku ukazał się ciemnowłosy mężczyzna, w ramionach tulący płaczące dziecko.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęła się promiennie i wyciągnęła ręce po dziecko, które ucichło jak ręką odjął w jej dłoniach. - To twoje dziecko? - Zapytała, zauważając, że chłopak może mieć niewiele więcej lat od niej.
- Tak, ta diablica ma na imię Ellen. - Uśmiechnął się, wyglądał na zmęczonego, pewnie mała dawała mu się we znaki.
- A to ciekawe, ja też mam tak na imię, choć nie sądzę, żebym była diablicą. Co cię tu sprowadza? - Uznała, że zwracanie się do niego per pan byłoby idiotyczne.
- Moja dziewczyna umarła kilka godzin po narodzinach Ellie, chcę znaleźć jej rodzinę, by zawiadomić jej rodziców.
- To nie wiesz...
- Nie mam pojęcia, Sandy była skryta, wiedziałem, że nie ma dobrego kontaktu z rodziną, w końcu przysłali ją tu do prywatnej szkoły z internatem. - Przeczesał włosy nerwowym gestem. - Ale zacząłem się niepokoić dopiero, gdy nie chciała ich powiadomić o ciąży. - Pokręcił głową.
- Nie boisz się, że zabiorą Ci dziecko? - Zapytała patrząc na kruszynkę, żującą aktualnie kosmyk jej włosów.
- Nie mam zamiaru mówić im o dziecku. - Powiedział jakby to było oczywiste. - Ale powinni wiedzieć o śmierci Sandry.
- Zobaczymy co da się zrobić. - Uśmiechnęła się, oddała mu niemowlaka i sięgnęła po formularz.
- Nie mam pieniędzy, ledwo starcza mi na mieszkanie i małą, więc...
- Tak, rozumiem inaczej nie zwróciłbyś się do nas.
- Lenny, ja wychodzę. - W uchylonych drzwiach ukazała się głowa Cassandry McGregor, jej szefowej.
- Jasne. Cass? - Powstrzymała ją na chwilę.
- Hmm?
- Mamy wolnego detektywa na stanie?
- Jasne, zadzwoń po Connor'a. Śliczny bobas. - Uśmiechem się pożegnała.
- Czyli wszystko jasne. Do jutra powinniśmy coś wiedzieć, jak tylko podasz mi wszystkie dane. - Wypisała plik formularzy zgodnie z odpowiedziami Sean'a. Po pół godziny byli już świetnie zaprzyjaźnieni.
- Mała jest pewnie głodna. - W pomieszczeniu rozległo się ciche pokwiliwanie.
- Odprowadzę was i tak już kończę. - Założyła płaszcz, pomogła opatulić Ellie i wyszli by zobaczyć pierwszy śnieg w tym roku.

Cass
Z lekkiego snu wyrwał ją dźwięk telefonu.
- Zagrajmy.
- Słucham? - Spytała zaspanym głosem.
- Zagrajmy. - Głos w słuchawce powtórzył wcześniejsze słowo.
- Drake? Dlaczego dzwonisz o... - Spojrzała na zegarek zastanawiając się jednocześnie, skąd do diaska wytrzasnął jej numer.
- Pragnę Cię i dobrze o tym wiesz, ty czujesz to samo. - Nie był sensu zaprzeczać, pragnęła go, seks był zawsze ważnym składnikiem wiążącym w ich znajomości.
- Co na to twoja "znajoma"? - Zapytała przypominając sobie zdarzenie z gabinetu.
- Zazdrosna? - Zapytał drwiąco, aż usiadła na posłaniu.
- Chyba śnisz, nie za późno na to? - Rzuciła przypominając, że oboje nie mają prawa do takich uczuć.
- Nie dzwonię by się kłócić, mam do zaproponowania układ...
- Układ? - Ciekawość przezwyciężyła chęć natychmiastowego odłożenia słuchawki.
- Właściwie zakład, oboje na nim wygramy. Jeśli ja uwiodę ciebie, zgodzisz się wyjechać ze mną do Włoch na tydzień, jeśli to ty uwiedziesz mnie, możesz wybrać coś w zamian. - Zaproponował wspaniałomyślnie, a ona prychnęła z kpiną.
- Dlaczego sądzisz, że na to pójdę?
- Bo chcesz wygrać i... mnie pragniesz. Masz czas do jutra na odpowiedź. - Rzucił zanim odłożył słuchawkę. Zahipnotyzowana wsłuchiwała się w głuchy dźwięk w słuchawce.
- Co on sobie do diabła wyobraża? - Zapytała samą siebie, w duchu wiedząc, że jakkolwiek by się broniła i tak się zgodzi. Rozejrzała się po pokoju i westchnęła wkręcając numer Maddison. Odebrała po trzech sygnałach.
- Halo? - Zaspany głos uświadomił Cass, która jest godzina.
- Przepraszam, że Cię obudziłam. Już śpij, pogadamy jutro. - Chciała się rozłączyć, gdy usłyszała.
- Jak już mnie obudziłaś to mów. - Burknęła w słuchawce Mad.
- Dzwonił Drake. - Czekała na reakcję.
- No i? - Znudzony ton przyjaciółki wytrącił ja z równowagi.
- Zaproponował mi grę w pożądanie. - Dodała zdenerwowana brakiem zainteresowania przyjaciółki.
- Słucham!? - Rozległ się krzyk po drugiej stronie.
- Teraz to słuchasz. - Rzuciła drwiąco. - Zaproponował mi wyścig w uwiedzeniu. Jeśli on pierwszy zaciągnie mnie do łóżka, to zabiera mnie na dwa tygodnie do Włoch, jeśli ja jego to mam coś wybrać.
- Czekaj tam, już do ciebie lecę.
- Weź wino! - Udało jej się powiedzieć zanim usłyszała klik.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez eternamente dnia 20:20 :10 , 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:47 :32 , 30 Wrz 2010    Temat postu:

Ja poproszę więcej takich jednorazowych wyskoków Wesoly Cud, miód i orzeszki jak to mówią Mruga Akcja się rozkręca i ty też z dodawaniem tych odcinków Wesoly Oby tak dalej i oczywiście czekam na kolejny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:30 :23 , 08 Paź 2010    Temat postu:

Odcinek 12

Lenny
Dwa tygodnie później, drugi tydzień listopada
- Sean, nie mogę już dłużej czekać. Zabiorę Ellie ze sobą do centrum. - Lenny darła się do słuchawki próbując przekrzyczeć pikającą mikrofalówkę i rozregulowany telewizor u sąsiadów. Od kiedy Sean dostał pracę niańczyła Ellie, zamieszkała w ich malutkim mieszkaniu. Wszystko było lepsze od przesypiania nocy w budynku fundacji na malutkiej kanapie. Tu przynajmniej kanapa była większa. Czuła się jak w domu i coraz mocniej kochała swoją podopieczną. Gdy musiała iść do pracy zabierała dziewczynkę ze sobą. Sean kończył szkołę i nareszcie znalazł pracę, więc niemal nie widywał się z córeczką.
- Co tam się dzieje? Hałasy jak w dyskotece. - Chłopak również mówił podniesionym głosem przekrzykując gwar w zakładzie samochodowym, w którym pracował od tygodnia. Wreszcie znalazł pracę, po raz pierwszy od narodzin córki czuł, że jest w stanie ją utrzymać.
- Właśnie dlatego wychodzimy, sąsiedzi urządzili imprezę. Rozumiesz to? O drugiej po południu! Kto jest aż tak głupi, żeby urządzać o tej porze spotkania towarzyskie z tańcami?! - Lenny zgarnęła butelkę z gorącym mlekiem, pieluszki i śpioszki na zmianę do dziecięcej torby i wrzuciła to na wózek. - Czekaj, ktoś dzwoni do drzwi. - Rzeczywiście w mieszkanku rozległ się dźwięk dzwonka. Dziewczyna przeszła próbując utrzymać na rękach wierzgające trzymiesięczne niemowlę i telefon przy uchu starając się jednocześnie otworzyć drzwi.
- Dzień dobry czy to mieszkanie Sean'a Tylera? - Zapytała dystyngowana kobieta stojąca w progu obok mężczyzny w podobnym do niej wieku.
- Tak, o co chodzi? - Zapytała Lenny, krzywiąc się niemiłosiernie, gdy Ellie pociągnęła ją za włosy.
- Rozmawialiśmy z kolegami córki. Zmarła przy porodzie jak dowiedzieliśmy się w szpitalu. - Oczy kobiety zwilgotniały. - Podobno on był jego ojcem. - Teraz w oczach widać było mściwy błysk.
- Kochanie spokojnie. - Głęboki głos mężczyzny wyrwał Lenny z odrętwienia i zaczęła się gorączkowo zastanawiać co ma powiedzieć. Przeważyła chęć ochrony Sean'a i wspomnienie jego wzroku, gdy patrzył na córkę. Choć był taki młody miłość do dziecka była czynnikiem, który sprawił, że tak szybko dorósł.
- To niemożliwe. - Wymknęło się z jej ust i miny rodziców zmarłej dziewczyny Sean'a utwierdziły ją w tym co chciała powiedzieć. - To niemożliwe, bo Sean jest ojcem mojej córeczki i nie sądzę, że mógłby mnie zdradzić. - Powiedziała wolno.
- Ale... - Kobieta wyglądała jakby miała zamiar się kłócić, ale mąż ją powstrzymał.
- Przepraszamy, nie chcieliśmy niepokoić pani. - Przytrzymał żonę za ramię i ruszyli w dół klatki schodowej. Wzrok kobiety utkwiony do ostatniej chwili w Ellie utwierdziły Lenny w przekonaniu, że postąpiła słusznie. Tylko czy Sean będzie tego samego zdania?

Drake
Od kiedy dwa tygodnie temu zaproponował Cass swój pomysł nie miał od niej żadnej wiadomości prócz nagranej na sekretarce wiadomości.
Hmmm, hej Drake, to ja Cass. Hmm, no wiec, ja... Och, do diabła, nie cierpię rozmawiać z tą idiotyczną maszyną. Zgadzam się. Wiesz o co chodzi, no więc zgadzam się. Do zobaczenia kiedyś tam. Pa
Że też nie było go wtedy w domu, a nawiasem skąd ona miała jego numer domowy? Nieważne. Miał ochotę walić głową w ścianę. Dwa tygodnie! Jego plan był perfekcyjny. Miał ją uwieść, wygrać zakład, zabrać do Włoch i tam przekonać, że nie powinni się rozstawać po tych dwóch tygodniach. Jego przekonywanie zawierało dużo seksu i trochę (ale tylko trochę, no dobra nie oszukujmy się, nie miał zamiaru wypuszczać jej z łózka) mniej romantyzmu.
- Hej, kochanie! - Do jadalni wpadła Viviana.
- Vi do diabła, czy ty nie rozumiesz, że nie chcę Cię więcej widzieć oznacza: Nie chcę Cię więcej widzieć! - Drake nie miał sił do tej dziewczyny. Była śliczna, czasami miewała przebłyski inteligencji, ale tak jak wszystkie inne był tylko substytutem jedynej kobiety, którą kochał i kocha nadal.
- Nie możesz mnie tak traktować. Od jakiegoś czasu jesteś taki skwaszony. - Uśmiechnęła się słodko i wpakowała się na kolana.
- Vi nie jestem skwaszony tylko mam dość twojego towarzystwa. Oddaj klucze. - Postawił ją, a potem wstał.
- Ale...
- Oddaj klucze. Jak to się mówi było miło, ale się skończyło. - Spojrzał na jej wyćwiczoną do perfekcji minę skrzywdzonej sierotki i rzucił tylko. - Klucze.
- Masz i się udław. - Zaczęła grzebać wściekle w torebce. - I niech ta, dla której mnie rzucasz nie robi sobie takich samych nadziei jak ja. - Wcisnęła mu klucze do ręki. - Jesteś sukinsynem, a ona będzie żałować, że się z tobą zadała. - Wymaszerowałaby pełnym wdzięku (i wściekłości) krokiem, gdyby nie to, że potknęła się o dywan, łamiąc tym samym obcas. Rzucając mu ostatnie pełne złości, choć załzawione spojrzenie zniknęła za drzwiami. Po jej wyjściu Drake nie wiedział czy ma się śmiać czy się... śmiać (dość histerycznie). Zamiast tego zarzucił skórzaną kurtkę i ruszył na spotkanie z byłą żoną. Miał zamiar podjąć dzisiaj pierwszą próbę wygrania zakładu i na razie skupił myśli tylko na swoim celu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 11:46 :16 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Kom z jednodniowym opóźnieniem ale jest Wesoly No i jestem pierwsza Mruga
Taki wciągający odcinek ale równocześnie taki krótki. Już miałam nadzieję na długość przynajmniej taką jak ostatnio Wesoly Ale za to krótkie i treściwe. Czekam na rozwinięcie akcji z zakładem Cass i Drake'a bo nie wątpię że będzie się dużo działo Wesoly Podobnie jak u Lenny i Sean'a. Pozostaje mi czekać z niecierpliwością na kolejny Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 14:48 :06 , 09 Paź 2010    Temat postu:

A ja czekam na obiecany kom do Like a devil...
wstawiam jeszcze jeden, ale w zapasie mam tylko jeszcze jeden, więc na następny trzeba poczekać

Odcinek 13

Drake

Bez wahania nacisnął guzik dzwonka i niecierpliwie spoglądając na zegarek czekał na jakiś odzew. Po chwili usłyszał ciche kroki baletnicy i drzwi stanęły otworem, a w niego jakby piorun strzelił, nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Cass miała na sobie jedynie szary bawełniany stanik i krótkie spodenki od piżamy odsłaniające te oszałamiające nogi, w których tak naprawdę się zakochał. Wtedy, gdy pierwszy raz ją zobaczył, nie, dostrzegł, o mały włos nie wpadła pod koła jego samochodu. Wtedy miała na sobie tak opięte jeansy, że jego wyobraźnia poszła w ruch mimo woli, dopiero później zwrócił uwagę na jej oczy i zakochał się tak, że do tej pory nie wybił jej sobie z głowy. 10 lat. Był w niej zakochany tak długo, że nie pamiętał czasów sprzed tego okresu. Otrząsnął się.
- Wiesz, że nie powinnaś otwierać o tej porze i w tym stroju nie patrząc najpierw przez wizjer? To mógł być morderca, gwałciciel lub czarownica z zaczarowanym jabłkiem. - Spojrzała na niego jak na wariata.
- Gdyby sporządzała listę najbardziej spodziewanych osób o tej porze pukających do moich drzwi, sądzę, że nawet czarownica znalazłaby się przed tobą. - Rzuciła z przekąsem, robiąc tą zabawną minę, która zawsze wywoływała w nim chichot, a ona wtedy mówiła, że nigdy nie traktuje jej poważnie.
- Słonko, nie odpowiadasz na moje telefony, co miałem zrobić? - Wzruszył ramionami i oparł się o futrynę nachylając się nad nią.
- Byłam zajęta. - Skłamała. - Mogłeś grzecznie poczekać, aż się odezwę. - Założyła ręce, a on parsknął śmiechem. - Zapomniałam, że to słowo nie występuje w twoim słowniku. - Zganiła go wzrokiem.
- No właśnie, zapomniałaś. - Odrzucając taktykę "powoli i delikatnie", Drake przyciągnął Cass do siebie i jednocześnie zatrzaskując za sobą drzwi pocałował ją namiętnie.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytała odzyskując oddech.
- Pamiętasz nasz zakład? - Uśmiechnął się złowrogo, a ją przeszły dreszcze.
- Co mi grozi jak powiem, że pamiętam? - Rzuciła powstrzymując swoją entuzjastyczną odpowiedź na jego dotyk.
- Ja przyszedłem do ciebie i to ja wygram jak znajdziemy się w łóżku. A dla twojej wiadomości ja już wygrałem. - Czuła jego bezczelny uśmiech, gdy składał serię pocałunków na jej dekolcie.
- Nawet mowy nie ma. - Powiedziała z przerwami nie mogąc złapać tchu i odsunęła się od niego na tyle by zaskoczonego rzucić na dywan. - Drake, ty też o czymś zapomniałeś. Jestem nauczona wygrywać. - Przebiegły uśmiech zagościł na jej wargach, gdy wybiegła z pokoju do sypialni i zamknęła się w sypialni. Zszokowany takim obrotem sprawy spojrzał na zamknięte drzwi i podniósł się z podłogi. Z niesmakiem pomyślał, że od pewnego czasu przez tą dziewczynę zawsze ląduje na dolnej półce. Podszedł do drzwi i niemal wyczuwając jej obecność po drugiej stronie westchnął z frustracji.
- Cass, dobrze wiesz, że jeszcze tu wrócę, ale dzisiaj zostawię Cię samą. Śnij o mnie. - Uśmiechnął się przebiegle, tak samo jak ona w chwili, gdy zostawiała go rozpalonego na podłodze i ułożył plan, w którym dzisiejsza porażka mogła dać większe owoce niż gdyby zaczął się teraz dobijać do drzwi. Nie miał pojęcia, że dziewczyna też ułożyła plan, przy którym jego pomysł wydawał się dziecięcą igraszką.

Cass
Bezczelny! Jak on mógł ją wczoraj tak zostawić?! No jak? Nawet nie próbował się do niej dostać. Była niemal zła, gdy tak po prostu odpuścił i sobie poszedł. Przecież był tak samo podniecony jak ona, co jak co, ale to akurat zdołała zauważyć. Nerwowo szarpnęła pasek czarnego satynowego płaszcza zawiązując go. Spojrzała w lustro windy, którą jechała na ostatnie piętro, na którym znajdował się gabinet Drake'a. Wyglądała jak ladacznica, ale droga ladacznica jak zauważyła. Delikatne ażurowe pończochy i czarny satynowy płaszcz, ktoś kiedyś jej powiedział, że gdyby została modelką zarobiłaby drugą taką samą fortunę jak ma teraz. Jednak Cass była na to po pierwsze za nieśmiała, a po drugie niepotrzebne jej były pieniądze. Nieśmiała, pomyślała ze zgrozą, gdyby była tak nieśmiała jak myślała a pewno nie przyszło by jej do głowy to, co własnie zamierzała zrobić. Przerywany dźwięk windy oznajmiający, że dotarła do celu odczuwała jak odliczanie do wybuchu bomby. Wyszła, przechodząc korytarzem natknęła się na Hannah, która uniosła kciuki życząc powodzenia i uśmiechnęła się. Minęła puste biurko sekretarki i stanęła przed drzwiami modląc się w duchu by go nie było, choć wiedziała, że to niemożliwe. Znak Hannah powiedział jej wszystko. Uchyliła cicho drzwi i wślizgnęła się do środka, nawet jej nie zauważył.
- Hej. - Powiedziała szeptem. Drake oderwał oczy od kartek i zamilkł przerywając rozmowę telefoniczną.
- Cześć. - Obrzucił ją spojrzeniem. - Muszę kończyć. - Rzucił do słuchawki. - Co ty tu robisz? - Jego oczy błądziły po jej sylwetce.
- Właściwie to... - Złapała końce paska, odetchnęła podejmując decyzję i rozwiązała go. Płaszcz zsunął się do kostek odsłaniając jej ciało zakryte tylko czarną koronkową bielizną i pończochami. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - Uśmiechnęła się odzyskując pewność siebie patrząc jak jak jego źrenice rozszerzają się a dłonie zaciskają na blacie biurka.
- Do diabła! - Wstał gwałtownie i niemal się na nią rzucił przewracając na podłogę.
- I znowu w tym samym miejscu. - Parsknęła cichym śmiechem, z ręką wplątaną w jego włosy, gdy odzyskując siły leżeli na dywanie. - A nawiasem, wygrałam. - Uśmiechnęła się bezczelnie podciągając na tyle by spojrzeć mu w oczy.
- Powinienem być zły, ale nie mam siły. - Powiedział leniwie otwierając oczy. - Wygrałaś i to w jakim stylu. Nawet w moich najdzikszych fantazjach nie doszukałabyś się czegoś takiego. - Uśmiechnęła się z samozadowoleniem, a obserwując jego odprężoną twarz pomyślała, że nigdy nie będzie tak szczęśliwa jak z nim. Nawet nie pamiętała, że kiedyś była szczęśliwa jeśli niego nie było w pobliżu. 10 lat. Kochała go 10 lat i będzie kochać do końca życia. Tylko jak ma z tym żyć? - Nawet nie wiem co wygrałaś, bo nie zdążyliśmy tego ustalić. - Dziki seks na podłodze nie wystarczy, jeszcze ma coś wymyślać. Teraz, kiedy nie była zdolna nawet ruszyć palcem?
- Kampania reklamowa. - Rzuciła pierwszą rzecz jaka jej przyszła do głowy.
- Hmmm? - Podniósł głowę, żeby lepiej ją widzieć.
- Kampania reklamowa fundacji, zrobiona przez twoją firmę. - Widząc jego minę uznała, że spodziewała się czegoś innego i dopiero po chwili zorientowała się czego. Chciał czegoś co byłoby związane z nim. - I ten tydzień we Włoszech, który chciałeś wygrać. Z osobnymi pokojami. - Dodała, żeby go pognębić. Uśmiechnął się, jakby coś knuł, ale nie zwróciła na to uwagi rozglądając się w poszukiwaniu swoich ubrań. - Widziałeś moje rzeczy? - Parsknął śmiechem i spojrzał w górę wskazując na sufit.
- Tam. - Zsunęła się z niego i spojrzał w górę, gdzie na wiatraku kręcił się jej stanik.
- Chyba nad sobą nie panowaliśmy. - Dostrzegając tam również jego bokserki.
- Można tak powiedzieć. - Spojrzeli na siebie i wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 14:50 :29 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Juz wiem skad tytuł twojej ostatniej telki Wesoly nadrabiam xD

A tutja nawety nie wiem keidy wsadziąls kobieto te wszystkie odcinki bęe musiala jak skończe ludzie bezdomnym nad tym usiąść Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 15:03 :06 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Ja muszę przeczytać wszystkie części Dziadów do piątku... brr...

Brawo ja wczoraj obejrzałam piąty bez napisów, a teraz ładuje się z napisami.
No to czekam na opinię


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:35 :28 , 09 Paź 2010    Temat postu:

O nie!!! Tak nie można Mruga Stanowczo protestuję przeciwko takiemu dręczeniu ludzi Wesoly Taki odcinek a tak krótki?? Wesoly Tak nie może być Jezyk Ja tu się rozkręcam z czytaniem a tu koniec!!! Czekam na jakieś zadośćuczynienie w związku z tym Wesoly
Odcinek cudowny, cudowny, cudowny :smt081

A co do koma do Like a devil... to naprawdę zapomniałam Proszę wybacz :hamster_bigeyes:
Postaram się niedługo wstawić. Ostatnio miałam taki nawał zajęć że nie miałam czasu. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:45 :40 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Przeczytałam!! Oczywiscie cudo!! Ale ty to już wiesz!
No i Jada do włoch ciekawe co Drake wykombinuje skoro pokoje osobne
I prosze chyba zam,iast łózką w domu będa musiali zamontować puchaty dywan bo zawsze na niego wpaadają
Ale to poplatane ile uczuciowych zawiłości!!
Rozwaliąłs mnie
Dwie siostry jedna kąłmie ze ma dziecko, a druga uprawia seks z nieznanym facetem z którym szuka siostry
Swoja droga Cohen chyba już nie jest tak zakochany w Cass, a jego adoratorka/ przyjaciółka też znalazła inny obiekt westchnień Laughing
Tu każdy jest z każdym powiazany Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:46 :33 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Krótki? Dziewczyno ty mnie nie znałaś za czasów moich krótkich odcinków, te tutaj to szczyt moich możliwości.

A co do Like to nie mam pojęcia co z tobą zrobić Jezyk

A pewnie Nat, nie byłoby ciekawie, gdyby było wiadomo wszystko od początku. A im więcej powiązań tym ciekawiej to pisać, mam mapkę powiązań rozrysowaną na jakiejś kartce, tylko ją zagubiłam tak jak sama sie gubię we wszystkim tutaj


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez eternamente dnia 19:48 :55 , 09 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:06 :10 , 09 Paź 2010    Temat postu:

SilenceS. napisał:
Krótki? Dziewczyno ty mnie nie znałaś za czasów moich krótkich odcinków, te tutaj to szczyt moich możliwości.

A co do Like to nie mam pojęcia co z tobą zrobić Jezyk



Dobrze że tego nie widziałam Mruga Depresja murowana Wesoly

Proszę wybacz Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eternamente
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:09 :26 , 09 Paź 2010    Temat postu:

Może nie depresja, ale psychiczne nie dotrwałabyś do końca Wesoly

Może, to zależy Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 5 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin