Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość -> Szach Matt

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kredka
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piórnika
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:20 :00 , 19 Wrz 2010    Temat postu: Szach Matt

Szach Matt

by. Ola K.


Prolog

Trzymając ja niedbale za rękę przyprowadził ja aż na sam środek mostu. Była zdezorientowana, przerażona, niecierpliwa. Od początku uświadomiona ze ten związek jest bez przyszłości. "Bez zobowiązań, tylko kochankowie" usłyszała i się na to zgodziła. A teraz chłodzona przez zimne podmuchy wiatru wpatrywała się w jego zimne i kamienne oczy. Delikatnie zabrał rękę i już chciał coś powiedzieć ale napotykając jej wzrok odwrócił twarz, przerzucając oczy na płynąca pod mostem rzekę.
-To od początku nie było prawdziwym związkiem, łączył nas tylko układ i czas go zakończyć.- usłyszała jego głos, który choć niegdyś ciepły i słodki w danej chwili swoim tonem wbijał jej małe sztyleciki prosto w każdy odcinek ciała.
-Wiem.. ale.. ja.. cie kocham- szepnęła to po raz pierwszy .
-Ale ja spotkałem kogoś, kocham ja i nie chce jej zdradzać, nie jesteś już mi potrzebna- te słowa przebiły jej dusze. Wzrósł w niej ból do takiego stopnia ze zawładnął całkowicie jej ciałem. Jedna łza spłynęła po jej policzku gdy na jej torze pojawiły się jego cieple wargi.
-Żegnaj- szepnął odrywając usta od jej policzka i.. odszedł. Stala wpatrując się w jego oddającą się sylwetkę. Z jej oczu nie popłynęła już żadna łza. Choć ustalili ze w czasie gdy spotkają kogoś ich związek automatycznie przestaje istnieć, jej zraniona duma oraz serce nie dawały szans na spokojny koniec.
-Zapłacisz mi za to- krzyknęła w stronę drogi gdzie znikną z jej oczu- Nigdy nie będziesz szczęśliwy beze mnie, zapłacisz mi za to- krzyknęła jeszcze raz z coraz większym gniewem. Powstała pierwsza myśl, pierwsza gniewna myśl o zemście stworzonej przez porzuconą kochankę



Rozdział 1

"Pakt"

2 lata wcześniej.


Dzień zaczął się wyjątkowo koszmarnie jak na tak udany do tej pory tydzień. Z szarego nieba spadały setki małych chłodnych kropli które wyglądały jak miniaturowe szklane kule. Jedna po drugiej opadały na jej porcelanową twarz. Stała w miejscu jak lalka po środku pozytywki , tak jak ona miała rozłożone na boki ręce które wprawione razem z ciałem w ruch wirowały wokół jej osi. Jej głowa była uniesiona do góry tak by deszcz równomiernie moczył jej skore a odchylone włosy niczym płachta najdroższego materiału falowały na wietrze. Niewątpliwie przykuwała uwagę pośród przechodniów którzy kuląc się pod parasolami uważali by choć jedna z kropel nie dotknęła ich skory. Ich wzrok Cindy wyczuwała na każdym skrawku swojego przemokniętego ciała. Kochała deszcz, jego moc oczyszczania i sile dawania życia. A tego dnia jej życie odmieniło się o cale 180 stopni. Właśnie dziś spełniło się jej największe marzenie o pracy dla największego wydawnictwa w Nowym Jorku.
Gdy wreszcie jej emocje zostały ochłodzone przez zimny deszcz usiadła na ławce pod budynkiem, gdzie od jutra miała rozwijać się jej kariera jako redaktorki. Gdy jej wzrok razem z innymi zmysłami odpłynął w daleka krainę szczęścia nawet nie zauważyła jak obok niej ktoś usiadł. Trwała by tak w krainie swoich Marzen gdyby nie dotyk czyjejś gorącej dłoni która delikatnie musnęła jej ramie. Gwałtownie jej głowa odwróciła się spoglądając na nieznajomego.
-Proszę- szepnął podając jej chusteczkę. Gdy ja od niego brała czuła się jak w transie, jego oczy lśniły bardziej niżeli oczy innych mężczyzn jego dłonie były cieplejsze od innych męskich dłoni które miała okazje dotknąć. Wszystko wyglądało jak nieziemski sen w którego świat miała okazje się zagłębić.
-Dziękuje- odparła potrząsając lekko głowa by powrócić do świata żywych, nie chciała wyjść przed nim na kompletna idiotkę. Przez chwile pomiędzy nimi panowała kompletna cisza która przerywał tylko odgłos deszczu.
-Matthew ale mów mi Matt- odezwał się pierwszy po raz kolejny już wyciągając ku niej dłoń.
-Cindy a mów mi jak tylko chcesz- zaśmiała się odrobinę nerwowo wyciągając ku niemu rękę. Uścisnął ja delikatnie lecz równocześnie stanowczo uśmiechając się do niej przyjaźnie.
-Powiedz wiec Cindy co tu robisz , sama i cała mokra?- zapytał obdarowując ja kolejnym uśmiechem.
-Tańcem na deszczu cieszyłam się z nowej pracy w tym oto budynku.- wyjaśniła teatralnie pokazując na budynek przed nimi.
-znam przyjemniejsze sposoby na uczczenie tego- zaśmiał się ukazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów.
-Tak? Jestem ciekawa jaki na przykład?- zapytała zalotnie wycierając wierzchem dłoni wodę z jego policzka.
-hmm.. na sam początek zapraszam na gorącą czekoladę a potem jeszcze zobaczymy. Przytaknęła tylko głowa i razem ruszyli w stronę jego samochodu.
-łał wiec tez pracujesz dla tego magazynu?- zapytała zdziwiona ukrywając swoja radość.
-tak tylko na innym Pietrze jestem zastępcą „Bossa”- przytaknął wpatrując się w jej oczy. W myślach zaś zachwycał się jej uroda, musiał przyznać się ze nawet jak dla niego kobieciarza i zarazem wiecznego kawalera była wyjątkowo piękną i inteligentną kobietą.
-Takich kobiet jak ty nie spotyka się często- powiedział na glos wywołując u niej zdumienie.- inteligentnych i pięknych. – dodał cicho uwodzicielskim głosem.
-Taak? Ciekawe czy naprawdę umiesz tak łatwo mnie rozgryźć- zachichotała cicho przygryzając lekko wargę i wpatrując się w jego poruszające się delikatnie usta.
-hmm.. Wyglądasz na kobietę która wie co chce od życia i do tego dąży oraz na taka która jest sama choć nie powinna- dodał pospiesznie – tak wiec zapewne jesteś wymagająca jeśli chodzi o mężczyzn. Zgadłem?- zapytał pewny siebie.
-Idealnie- szepnęła- teraz ja… wyglądasz na kobieciarza który cały czas filtruje, jednak boi się zaangażować i..- nie dokończyła gdyż lekko podnosząc dłoń jej przerwał
-prawie zgadłaś, nie boje się zaangażowania po prostu nie wierze w miłość a to jest już różnica.- potem już wszystko toczyło się szybciej.
Po tamtym dniu spotykali się coraz częściej, minęły tygodnie. Czuła się najszczęśliwszą osoba na świecie, a tamten dzień niewątpliwie był najbardziej udanym w jej życiu. To co nastąpiło tamtego wieczoru musiało w końcu się wydarzyć, gdy nie odrywając swoich ust od siebie wpadli do jego mieszkania. Całując się opadli na jego łóżko, pożądanie które opanowało tamte pomieszczenie było tak ogromne ze już nic nie mogło ich powstrzymać, ogarnął ich głód który mogły zaspokoić tylko ich własne ciała. Gdy wstające słońce oświetliło ich nagie splecione ciała, razem z nim obudzili się i oni.
-Było wspaniale ale..- zaczęła cicho nie chcąc spłoszyć tej chwili, było jej najcudowniej w życiu nie chciała by uciekł pozostawiając ja samą.
-Tak było cudownie, nie chce jednak byś pomyślała ze to cos więcej .. niżeli to co wydarzyło się dziś w nocy- przerwał jej delikatnie i dokładnie dobierając słowa. Poczuła jak cala szklana kula w która chowała uczucia do niego pękła, teraz wiedziała ze to nie ma sensu ze nie może żyć płochymi nadziejami.
-Wiem nie martw się, bez zobowiązań. Jednak milo byłoby gdyby to nie skończyło się na tej jednej nocy- przybierając uśmiech na twarzy odwróciła się w jego stronę opierając się podbródkiem o jego nagi tors.
-Na to liczyłem- uśmiechnął się z takiej możliwości- tak wiec „kochankowie bez zobowiązań”?- zapytał podając jej rękę.
-Bez zobowiązań- szepnęła dłonią zatwierdzając ich cichy pakt.


Rozdział 2


"Rocznica"

Rok wcześniej.


Opuszkami palców delikatnie uderzała w klawiaturę robiła to z takim wyczuciem niczym muzyk grający na pianinie. Jej błyszczące oczy podążały za literkami, jednak myśli już od dawna były gdzie indziej. Rok po otrzymaniu tej pracy nie sądziła ze będzie ona jedną rzeczą która tak naprawdę posiada i która daje jej szczęście. Był oczywiście jeszcze on, Matt- była szczęśliwa będąc jego kochanka, jednak brakowało jej tego co łączy inne pary. Brakowało jej rozmów przy kolacji, trzymania się za rękę, wspólnych dojazdów do pracy. Pragnęła miłości, i choć miała wielu adoratorów ona nadal żyła nadzieja na to ze kiedyś On będzie gotów na poważny związek ze wtedy to co jest miedzy nimi wyjdzie dalej poza ściany jego sypialni. Po raz kolejny naszła ja myśl by spróbować żyć bez niego, wszystko było jednak tylko płochą myślą bowiem wystarczyło ze przymknęła oczy a widząc w myślach jego uśmiech zapominała o wszystkim.
Wstał szybko zamykając komputer, był wykończony. Spojrzał na zegarek lśniący na jego nadgarstku.
-23, jęknął pod nosem zagaszając światło i kierując się w stronę windy. Zjeżdżając na Piętro niżej był pewien ze w pomieszczeniu będzie tylko jedna osoba ,ze będzie tam na niego czekała, jak zwykle. Lecz gdy pewnym krokiem wkroczył do pomieszczenia pełnego biurek nie zastał nikogo. Jego zdziwiona twarz oświetlało tylko małe światełko dobiegające z otwartej windy. Zacisnął usta i szybkim krokiem podążył w stronę światła. Czy kiedykolwiek pomyślał o tym ze Cindy odejdzie? Czy był na to gotowy. Jadąc do mieszkania zastanawiał się czemu nie została, przecież byli umówieni. Złość mu Mijała gdy myślał o ich pakcie,
-Bez zobowiązań może robić co chce – szepnął przypominając sobie o kobietach które miał w czasie tego roku. Z taka łatwością przychodziło mu sypianie z innymi, jednak nie umiał zrezygnować z niej. Gdy spotykał się z nią to co zachodziło pomiędzy nimi nie dorównywało niczemu innemu. Wchodząc powoli do mieszkania był gotowy tylko na jedno: długi sen. Od wejścia jednak przywitał go zapach kadzideł i blask świec. Z rosnącą ciekawością podążał ku muzyce wydobywającej się z jego sypialni. Przekraczając próg sypialni zobaczył Ją .Leżała w skąpej bieliźnie na pościeli uśmiechając się do niego. Nie czekając podszedł do niej i namiętnie całując powoli wszedł na łóżko napierając na nią.
-Co to za okazja?- zapytał zdyszany pomiędzy pocałunkami.
-Równo rok temu się poznaliśmy- szepnęła a widząc jego minę zdała sobie sprawę ze nie pamiętał- nie szkodzi- szepnęła wyprzedzając jego i by ukryć rozczarowanie zaczęła powrotem go całować z jeszcze większą pasja i pożądaniem.
Gdy rankiem otworzyła oczy, on jeszcze spal. Zastanawiała się czy oby na pewno te chwile z nim sa warte tego wszystkiego. Czy ten związek zasługuje na rezygnacje z prawdziwego uczucia z możliwości założenia domu. Chciała by to właśnie on któregoś ranka budząc się obok niej szepnął ze powinni skończyć tą farsę i zacząć naprawdę się umawiać. Przejechała dłonią po jego policzku by za chwile wstać jak co ranek i pojechać do pracy, okrężną droga rozwiewając jakiekolwiek plotki.
Wstał z łóżka kierowany zapachem wydobywającym się z kuchni, na stole stały dwa talerze z tostami z jajkiem i świeżo parzona kawa. Uśmiechnął się pod nosem gdy usłyszał pukanie do drzwi, wiedział kto to.
-Nick właź- krzyknął z pełnymi ustami.
-aaah.. jak zwykle i talerz dla mnie- w drzwiach pojawił się wysoki brunet z idealnie wyrzeźbionym ciałem.- nie trzeba było- dodał udając zaskoczenie i siadając obok przyjaciela. Matt już chciał cos powiedzieć ale odpuścił upijając łyk kawy.
-Stary zachowujecie się i żyjecie jak małżeństwo ze stażem, ja chce taką kochankę- jęknął jego gość patrząc w przestrzeń przed siebie.
-Właśnie stary musisz mi pomoc, muszę jej kupić jakąś błyskotkę, wiesz jak kobiety traktują te wszystkie rocznice, prawda?- zapytał retorycznie Matt zabierając chłopakowi z przed nosa w połowie pusty talerz. Nick korzystając z ostatniej szansy szybkim ruchem złapał jeszcze resztę Tosta i włożył do buzi.
-Jaa..sne- przeciągnął z pełnymi ustami- nie będę mówił po raz setny ze dziwi mnie ten wasz układ, kryjecie się i zachowujecie jakbyś miał żonę albo ona męża. A jesteście samotni dobrze się dogadujecie na co dzień i w Nocy, nie rozumiem- zaśmiał się pod nosem wstając od stołu.
-Stary ty dużo rzeczy nie rozumiesz, jest nam dobrze ale ja nie chce mieć obroży, związek bez zobowiązań to jedyne co jestem w stanie jak na razie znieść ,.. a teraz koniec gadania idziemy biegać.
-Skoro możecie się spotykać z kim chcecie to czy ja mogę umówić się z nią.?- zapytał wyprzedzając Matta. Ten zwolnił zastanawiając się na słowami przyjaciela,
-Nick myślisz ze ona sypia tez z innymi?
-czasami jesteś strasznym egoistą.- odkrzyknął nie zwalniając.

Rozdział 3

"Rozstanie"


Pół roku wcześniej.


-To co was łączy niszczy jakiekolwiek uczucia, niszczy ci Zycie. Od półtora roku tkwisz w tym, odrzucając lepsze oferty prac , ignorując innych mężczyzn. Proszę wysłuchaj mnie i skończ z tym, Cindy proszę uwierz mi przez ten luźny pakt będziesz tylko cierpieć- jej malinowe usta poruszały się wolno choć wydobywało się z nich mnóstwo slow naraz. Wyciągnęła ręce na druga stronę stolika by po chwili delikatnie uścisnąć dłonie Cindy. Zadrżała, po raz kolejny ktoś powtarzał jej prawdę o której ona wiedziała, zdawała sobie sprawę z tego co robiła i jakie to ciągnie za sobą skutki.
-Emily, dziękuje ze się o mnie martwisz- szepnęła przymykając powieki- ale jestem dorosła, nie będę w tym trwać wiecznie kiedyś z tym skończę, gdy tylko poznam kogoś dla kogo będę do tego zdolna- dokończyła spoglądając na siostrę.
-Cindy, kogo chcesz spotkać przecież to go kochasz i dopóki nie zostawisz go z tylu nigdy nie zrezygnujesz z tego co was łączy, proszę wyjedz ze mną do Kanady!- głos dziewczyny z każdym słowem podnosił się o ton lecz równocześnie z każdą chwila drżał bardziej. Obawiała się ze nie spełni obietnicy danej rodzicom, dala słowo ze zaopiekuje się młodszą siostra. Jednak jak miała to zrobić nie krzywdząc jej, bo choć Matt z jednej strony ja niszczył i unieszczęśliwiał z drugiej strony tylko przy nim była tak naprawdę szczęśliwa.
-Kocham cie dlatego proszę nie wtrącaj się w to.- odpowiedziała przykładając dłoń siostry do policzka.
Eleganckie buty, czarny garnitur idealnie dobrany z biała koszula i czerwony krawat pasujący do czerwonych Róż. Zdenerwowanie malowało mu na twarzy grymas przypominający uśmiech. Złapał głęboki oddech i wyszedł z sypialni wprost na środek salonu gdzie na kanapie siedział Nick.
-I jak?- zapytał z ekscytacja dorównującą małemu chłopcu który otwiera prezent na święta.
-Nie sadzisz ze ubrałeś się zbyt elegancko jak na drugą randkę?- zapytał brunet przyglądając się przyjacielowi.
-Lena jest wspaniała, Słodka ,delikatna. Całkowite przeciwieństwo kobiet z którymi się spotykałem do tej pory- mówił podekscytowany w myślach widząc jej uśmiechnięta twarz.
-Inna od Cindy? Uważasz ze ona nie jest wspaniała i słodka?- zapytał Nick ze zdziwiona mina.
-Nie to nie o to chodzi, Cindy jest wspaniała ale pomiędzy nimi jest kontrast nie wiem na czym on polega ale różnią się.- odpowiedział poprawiając krawat.
-udam ze rozumiem, chociaż coś ci powiem. Nie pochwalam tego co robisz, może i macie ten swój pakt ale mimo wszystko zachowujesz się jak ostatni dupek. Sam dowiedziałeś się ze Cindy nie ma nikogo poza Tobą a ty co tydzień masz kogoś innego a teraz jeszcze ona. Traktujesz ja poważnie, dobra super ciesze się ze i wreszcie ty się angażujesz ale bądź „fer” i najpierw zakończ ten niby związek z Cindy.- Nick wstał mówiąc te słowa a jego głos bliski był krzyku, po wszystkim machnął tylko ręką i wyszedł nie czekając na reakcje przyjaciela. Szatyn stojący przed nim zastygł w miejscu nie mogąc zrozumieć tego co przed chwila się stało.
-Zakończyć?- pomyślał na głos po czym pomachał przecząco Głową i powolnym krokiem wyszedł.
Minęły miesiące. Matt oddalał się od Cindy jednak nie umiał się z nią rozstać nadal z nią sypiał zaś za dnia umawiał się z Leną. Nick ograniczał z nim spotkania tylko do wypadów z cala paczka, postawił ultimatum „albo będzie szczery z Cindy albo nie ma co na niego liczyć”.
Noc która spędzili razem przed tym dniem już sama w sobie sygnalizowała Cindy ze coś się stanie. Każdy jego pocałunek który czuła na swoich ustach był niczym pożegnanie. Całował ja zachłannie tak jakby bal się ze zniknie ze nie będzie miał okazji poczuć jej ust po raz ostatni, on zaś po prostu chciał zapamiętać je jak najlepiej. Parę godzin przed ich spotkaniem widział się z Nickiem, poinformował go ze jest gotów zerwać pakt, ze zwróci Cindy wolność bowiem sam jest gotów zaangażować się w związek z Leną. Jednak jego oczy nadal były niewidome na uczucia dziewczyny, pewien był ze przyjmie to ze spokojem, ze zrozumie. Jedynie Nick potrząsając Głowa wiedział jaki będzie tego finał.
-Zrób to delikatnie- poprosił go gdy opuszczał jego mieszkanie, po raz ostatni witając się z Cindy. Gdy wstała jej uczucia były mieszane nie wiedziała na co ma być gotowa. Rozum podpowiadał jej najgorsze, serce mówiło o nadchodzących dzwonach kościelnych. Wolała posłuchać serca tak wiec gdy Matt zaprosił ja na przejażdżkę była wniebowzięta. Chciała jak najlepiej zapamiętać ta chwile, ubrała się wiec w piękną kwiecista sukienkę. Gdy tylko zatrzasnęły się za nią drzwi samochodu nagle te szczęście zamieniło się w kompletna panikę. Jego wzrok, a bardziej jego brak przeraził ja. Mogłaby przysiąc ze w myślach układa właśnie jakąś ważną mowę i ze nie są to oświadczyny. Bil od niego chłód, zimno które przeszywało jej ciało. Zatrzymali się po 20 minutach drogi, na uboczu miasta. Otworzył jej drzwi i bez słowa powędrował przed siebie w stronę rzeki. Próbując go dogonić Szla wykrzywiając nogi w obcasach o miękką glebę. Przed mostem złapał ja za dłoń.
Trzymając ja niedbale za rękę przyprowadził ja aż na sam środek mostu. Była zdezorientowana, przerażona, niecierpliwa. Od początku uświadomiona ze ten związek jest bez przyszłości. "Bez zobowiązań, tylko kochankowie" usłyszała i się na to zgodziła. A teraz chłodzona przez zimne podmuchy wiatru wpatrywała się w jego zimne i kamienne oczy. Delikatnie zabrał rękę i już chciał coś powiedzieć ale napotykając jej wzrok odwrócił twarz, przerzucając oczy na płynąca pod mostem rzekę.
-To od początku nie było prawdziwym związkiem, łączył nas tylko układ i czas go zakończyć.- usłyszała jego głos, który choć niegdyś ciepły i słodki w danej chwili swoim tonem wbijał jej małe sztyleciki prosto w każdy odcinek ciała.
-Wiem.. ale.. ja.. cie kocham- szepnęła to po raz pierwszy .
-Ale ja spotkałem kogoś, kocham ja i nie chce jej zdradzać, nie jesteś już mi potrzebna- te słowa przebiły jej dusze. Wzrósł w niej ból do takiego stopnia ze zawładnął całkowicie jej ciałem. Jedna łza spłynęła po jej policzku gdy na jej torze pojawiły się jego cieple wargi.
-Żegnaj- szepnął odrywając usta od jej policzka i.. odszedł. Stala wpatrując się w jego oddającą się sylwetkę. Z jej oczu nie popłynęła już żadna łza. Choć ustalili ze w czasie gdy spotkają kogoś ich związek automatycznie przestaje istnieć, jej zraniona duma oraz serce nie dawały szans na spokojny koniec.
-Zapłacisz mi za to- krzyknęła w stronę drogi gdzie znikną z jej oczu- Nigdy nie będziesz szczęśliwy beze mnie, zapłacisz mi za to- krzyknęła jeszcze raz z coraz większym gniewem. Powstała pierwsza myśl, pierwsza gniewna myśl o zemście stworzonej przez porzuconą kochankę...

Rozdział 4


"Samobójstwo ?"
Wiem, że byłam naiwna
i czułam motyle zawieszone na niebie
A dzisiaj drżę niczym trzęsąca się ziemia
Byłam naiwna i oddałam Ci moje powietrze
a dzisiaj życie jest pustynią
w kochaniu otwartego serca...
Dulce Maria „Inengua”

Wiatr wzmógł na sile porywając jej włosy do tylu z taka silą ze czuła ból na całej objętości głowy. A może tak tylko się jej wydawało. Stala na moście drżąc z zimna i bólu, nie było części ciała która w danej chwili nie przysparzałaby ja o nowa fale bezlitosnego bólu. Jednak mimo wszystko , mimo tego ze jej ciało drżało z jej oczu nie popłynęła już żadna łza oprócz tej która On zabrał z jej policzka pocałunkiem. Mimowolnie złapała się w te miejsce i jak bezwładna kukła upadla na ziemie. Leżała skulając pod siebie kolana i choć było gorąco ona czuła jakby znajdowała się po środku szklanej kuli wypełnionej śniegiem. Kuli z lodu która według niej znajdowała się w jego sercu.
-Nienawidzę cie- szepnęła z taka łatwością. Zdziwiona tym jak bardzo w tak krótkim czasie zmieniły się jej uczucia wstała wspierając się o barierkę mostu. W jej głowie nadal szumiały jego słowa „nie potrzebuje cie”. Jej wykrzywione dłonie zatkały uszy tak jakby stal obok. Miała ochotę płakać lecz nie mogla, chciała krzyczeć lecz nie miała do kogo, miała ochotę się zemścić i właśnie to dawało jej siły. W pewnym momencie skrzywiając się jej usta zaczęły wydobywać z siebie przepełniony negatywnymi uczuciami jęk, mogło by wydawać się ze plącze jednak jej oczy były suche. Spojrzała przed siebie, chciała zapamiętać te uczucie. Chciała zapisać w pamięci najgorsza chwile w swoim życiu, musiała to zrobić by mieć sile go zniszczyć.
Jechał coraz szybciej, bojąc się ze zawróci. Spoglądał naiwnie w lusterka, tak jakby mogla go dogonić z prędkością 200 kilometrów na godzinę. Gdy kończyła się autostrada jego oczy ujrzały czerwone światło , nogę wcisnął w hamulec. Tak gwałtowne hamowanie spowodowało ze walna głowa w kierownice, poczuł lepka ciepłą ciecz spływającą po jego czole jednak nie podniósł głowy z kierownicy. Zamknął oczy i znowu zobaczył jej zamglone oczy pełne bólu, jej pobladłą twarz. Bił się z myślami ze jednak mógł to zrobić delikatniej, nie zasługiwała na taki koniec, na takie pożegnanie i na to ze ja tam zostawił. Był pewien ze przyjmie to ze spokojem a tymczasem..
-Powiedziała ze mnie kocha- szepnął zdziwiony tym co mówi i momentalnie podniósł się opierając głowę o oparcie. –jestem kretynem jak moglem tego nie zauważyć!- krzyknął sam do siebie uderzając dłońmi w klakson znajdujący się na kierownicy.- Nick ma racje jestem dupkiem- dodał ciszej. Słysząc trąbienie z tylu ruszył znowu , przed sobą widząc nadal jej twarz.
Nie wiedziała ile czasu spędziła na moście ale w pewnym momencie usłyszała dzwonek swojego telefonu. Wyrzuciła cala zawartość swojej torebki na ziemie i wzięła w dłoń tylko czerwony telefon, na migającym wyświetlaczu widniał napis „Emily”.
-Tak- zapytała zachrypniętym i cichym głosem.
-Cindy wszystko w porządku? Co się stało?- głos po drugiej stronie słuchawki małymi krokami wpadał w panikę.
-Przyjedz po mnie na Winter Road, - odpowiedziała jedynie wyłączając telefon i rzucając go na resztę sterty. Po chwili zdjęła buty i przerzuciła je przez barierkę, a sama ruszyła w stronę drogi. Czuła się jakby właśnie jakiś wielki odkurzacz wyprał ja z wszelkich chęci do życia pozostawiając jedynie negatywne uczucia i kumulując je na jednej osobie. Gdy doszła nie czekała długo, po chwili z olbrzymia prędkością w piaszczysta ścieżkę wjechała jej siostra zielonym audi. Widząc w jakim stanie jest Cindy szybko ja przytuliła nie pytając o nic,
-nie martw się wszystko będzie dobrze, zaopiekuje się Tobą- powiedziała to samo co 16 lat temu gdy po przyjściu policji przytulała wówczas dziewięcioletnią Cindy.
Gdy dojechał przed mieszkaniem czekał na niego Nick. Zdenerwowany wstał ze schodów przyglądając się twarzy przyjaciela.
-wiem ze nie było łatwo i ze mogla się zdenerwować ale czym to zrobiła?! Telefonem, kamieniem?- zapytał wskazując na pęknięte czoło przyjaciela.
-Nie to nie ona, to ja.- odpowiedział sprawdzając czy rana nadal krwawi.
-Matt spokojnie wiem ze możesz mieć wyrzuty sumienia ale żeby od razu robić sobie krzywdę to już przegięcie no…
-Cholera Nick!! Za ostro zahamowałem i walnąłem, głową w kierownice tyle rozumiesz??!- był wściekły jego przyjaciel widział to nie tylko po kolorze jego twarzy która czerwieniała ale tez po tym ze jego głos drżał.
-Ok. spokojnie. co się stało?- zapytał próbując zabrzmieć jak najbardziej przyjacielsko.
-Zerwałem z nią jak ostatni dupek a ona wyznała ze mnie kocha- wyjaśnił Matt chowając twarz w rekach- mam do ciebie prośbę- powiedział cicho spoglądając na przyjaciela.- jedz tam po nią, nie powinienem był ja zostawiać ale zapewne i tak by ze mną nie wróciła.
-jasne już jadę- odparł szybko wsiadając do swojego srebrnego porsche.
Gdy dojechał na miejsce , niebo było szare jak pod wieczór , A z ciemnych chmur powoli skapywały pierwsze krople deszczu. Był pewien ze zastanie ja przy drodze, gdy jednak jej tam nie było myślał ze jest na moście. Ogromne było jego zdziwienie gdy i tam jej nie zastał, za to na ziemi zauważył rozsypane jej rzeczy. Podszedł bliżej by podnieść jej prawo jazdy na którego zdjęcie spadły już pierwsze zimne krople. Przerażony powoli podniósł się wychylając głowę przez barierkę. I nagle jego twarz pobladła a dokument który jeszcze przed chwila ściskał w dłoni upadł bezszelestnie na ziemie. Jego wzrok skupiony był na bucie który zaczepiony o gałąź wystającą z wody dryfował w obie strony. Drżącymi rękoma wyjął telefon i przyłożył do ucha.
-Matt?! Matt?!- krzyczał gdy tylko usłyszał głos przyjaciela.
-Co się stało?- zapytał lekko poddenerwowany.
-Cindy ona, ona.. się zabiła.

Rozdział 5


"Pierwszy ruch"




Zimna fala oblała jego ciało, w jego głowie szumiały słowa przyjaciela, jednak były coraz dalej niknąc w ciemnościach które zalewały świat widziany jego oczami. W pustym pomieszczeniu rozległ się trzask rozbijającego się o podłogę telefonu. Czul się jak jego ciało staje się coraz bardziej bezwładne jednak nie zemdlał, chwiał się jednak na nogach, a jego pobladła twarz pokazywała cala mieszankę uczuć. Gdy wreszcie miękkie nogi ugięły się pozwalając jego ciału spocząć na podłodze, jego oczy opuściła ciemna mgła. Po chwili nieprzytomnego błądzenia wzrokiem jego oczy skierowały się na małą fotografie stojącą na stoliku. Był na niej on, Nick i Cindy. Jego głowa huczała od jej śmiechu, rozpaczy, gdy z nią zrywał i wiadomości które przekazał mu jego przyjaciel. Nagle jego umysł pojaśniał i przypomniał sobie ze możne jednak żyje a wnioski które wyciągnął nick są mylne. Musiał tylko znaleźć kogoś z kim mogla by teraz być i nagle coś sobie przypomniał. Jakiś czas temu gdy jeszcze rozmawiali czyli na początku ich znajomości wspominała coś o siostrze. Pełen zapału i przekonania ze to właśnie z nią musi być wstał i pobiegł w stronę telefonu. Czekając na połączenie czul jakby pomiędzy sygnałami mijała cala wieczność. Gdy wreszcie usłyszał znajomy mu głos nie mógł złapać oddechu.
-Matt to ty?- głos nicka był zniecierpliwiony.
-Tak stary sory, mam prośbę jesteś jeszcze na moście?- zapytał pospiesznie przeczesując palcami włosy.
-Tak jakby- odparł brunet stojąc na brzegu rzeki pod mostem i rozglądając się po wodzie.
-Sprawdź czy w rzeczach Cindy jest jej notes jeśli będzie poszukaj w nim telefonu do.... Lily lub Emily i podaj mi go- wyjaśnił mu wszystko zawieszając wzrok na wiszącej na krześle jej różowej bluzie. I nagle naszła go fala wspomnień. Nie mógł uwierzyć ze tyle wspaniałych przeżyć może być powiązanych z tak blacha rzeczą jak bluza. A jednak, lecz nie to go zdziwiło najbardziej to ze w każdym momencie z tych wspomnień był szczęśliwy, był szczęśliwy z ..Cindy. Jego rozmyślania przerwał głos Nicka, który powiadamiał go ze znalazł to o co prosił.
-Podaj go- szepnął zapisując go na śnieżnobiałej kartce. I nagle pozostając sam na sam ze skrawkiem papieru ogarnęła go obezwładniająca pustka. Uczucie ze jest skończonym idiota i ze to on jest wszystkiemu winien nikły z tym co nadchodziło. Cierpiał i to nie tylko z powodu poczucia winy cierpiał bo zdawał sobie sprawę ze jeśli ona naprawdę nie żyje to tak jakby zabił kogoś kto jako pierwszy obdarował go tak czystym uczuciem ze zgadzał się na jego pakt przez tak długi czas.
Gdy dojechały na miejsce Cindy wyglądała jak kukiełka której ktoś przeciął wszystkie sznurki łącznie z tymi odchodzącymi od serca. Nieprzytomnie spojrzała na siostrę która zgaszając silnik nadal nie mogla uwierzyć w to co powiedziała Cindy chociaż przeczuwała to od samego początku, obdarowała go miłością a on nie był w stanie jej przyjąć bowiem obdarował ja kogoś innego.
-Harry jest w pracy a dzieci w szkole, wiec do wieczora będziemy same przygotuje ci pokój a ty w tym czasie weź gorącą kąpiel powinna ci trochę pomoc.- Emily próbowała mówić naturalnie, próbując sprawić by Cindy jak najrzadziej wracała myślami do Matta i do tego co się stało, musiała być silna by pomoc młodszej siostrze uporać się ze złamanym sercem. Nic nie odpowiadając wyszła z samochodu kierując się ku drzwiom. Gdy weszła od razu wzrok skierowała na wiszącą nad kominkiem fotografie. Była to rodzina jej siostry, szczęśliwa kochająca się, taka o jakiej ona zawsze marzyła a jakiej nie miała i nagle w głowie ukazała się jedna twarz winnego. To co się z nią działo w danej chwili nie równało się do żadnych z uczuć, z jednej strony wiedziała ze gdyby teraz Matt ustal przed nią i chciał wrócić zrobiła by to bez wahania , to nie była jej wina tak wielka moc miały uczucia które próbowała zatruć w swoim sercu. Jednak gdyby ta chwila przebaczenia minęła wróciło by to co się stało parę godzin wcześniej i nagle zapragnęła by krzywdy jego i niczego nie świadomej jego nowej dziewczyny.
Chciał już wykręcić jej numer, chciał już mieć to za sobą jednak postanowił poczekać do jutra, próbował odłożyć to co i tak miało nastąpić. Zaklął w myślach ze ja tam zostawił , ze nie był delikatniejszy, ze nie zareagował na jej wyznanie. Powodów które sprawiały ze czul się coraz gorzej była cala masa a on nie mógł pozbyć się ich z głowy. Gdy usłyszał dzwonek do drzwi nagle wszystko ucichło, nagle w jego głowie zapanowała kompletna cisza którą przerywał tylko dźwięk dzwonka. Nagle doszedł do niego odgłos jego stop które podążały do drzwi, i ... Gdy drzwi wreszcie uchyliły się na tyle by mógł zobaczyć twarz gościa chaos powrócił ,znowu je słyszał.
-Hi- szepnęła przytulając się do niego.
-Lena- szepnął wtulając się w nią, nagle poczuł te ciepło którego mu brakowało- dobrze ze jesteś- dodał mając nadzieje ze jej wizyta sprawi ze poczuje się lepiej, ze glosy w jego głowie ucichną. I choć wiedział ze nie jest ona gotowa na to by w pełni z nim być to jednak wystarczyło mu to ze będzie leżeć obok niego w łóżku gdzie niespełna dobę temu zegnał się z Cindy.
-Kocham cie- szepnęła a w jego głowie zaczęły krążyć słowa Cindy i jego oskarżycielski głos sumienia.
Gdy zasunęła za sobą drzwiczki od prysznica, poczuła się jak w klatce w które tkwiła przez ostatnie dwa lata. Pierwsze krople wody były zaś jak jej łzy które nie popłynęły, jak jego palce którymi pieścił każdy skrawek jej ciała, jaj słowa które powinny płynąc każdego dnia w czasie ich spotkań. Po chwili gorąca woda zalała cale jej ciało sprawiając ze obolałe mięśnie rozluźniły się a razem z woda spadły wreszcie pierwsze łzy. Chciała nad nimi zapanować ale oczyszczająca moc wody była silniejsza. Po chwili łzy zmieszały się z woda a czerwone od płaczu oczy ostygnęły zalewane przez ciepłą ciecz . Jej ciało przeszył nowy ból łamiący ja na pól, zgięła się po czym powoli napierając plecami na kafelki opadła na dno brodzika pozwalając wodzie obmywać jej twarz. Nie czuła już palącego pocałunku na pożegnanie, nie czuła już gorących pieszczot ostatniej nocy, czuła gorący deszcz z jego niezwykłą silą oczyszczania.
Gdy rano otworzyła opuchnięte od płaczu oczy wiedziała ze czar wczorajszego prysznica minął, znowu czuła się jak wrzucony do śmieci stary brud. Schodząc po schodach zastała ja pusta, zdziwiła się lecz widząc ze wskazówki wielkiego kuchennego zegara wskazują południe zrozumiała wszystko. Nagle usłyszała dźwięk telefonu, bez zastanowienia porwała słuchawkę.
-Słucham- szepnęła zachrypniętym głosem.
-Cindy?- głos po drugiej stronie sprawił ze poczuła się jeszcze gorzej bowiem poczuła ciepło które zalało jej ciało, nie chciała tego wolała ból i nienawiść.
-Nie..tu.... eEmily siostra Cindy- skłamała, bowiem świadomie musiał dzwonić właśnie do jej siostry.
-Przepraszam, macie podobne glosy, nazywam się..
-Matt, wiem opowiadała mi o tobie, jeżeli jej szukasz to jej tu nie ma- przerwała mu słysząc w jego glosie strach pomieszany ze zdenerwowaniem, jednak nie wiedziała nadal o co chodzi- może ty wiesz gdzie jest?- zapytała mając nadzieje ze to rozwinie chociaż udawanie normalnego głosu szlo jej coraz trudniej miała ochotę zacząć krzyczeć.
-Chodzi o to ze znalazłem jej rzeczy na moście i... nie jestem pewien ale.. w rzece były jej buty..- zaczął plącząc język po każdym słowie i nagle zrozumiała o co mu chodzi, myślał ze się zabiła. W jej głowie powstał w miarę łatwy plan by dać sobie czas, by nabrać sil na zemstę.
-Coo?? Nie żyje!!- krzyknęła z rozpacza gdy tylko dokończył swój monolog, nie musiała zbytnio udawać płaczu wystarczyło ze dala upust swoim emocjom.- Czemu się zabiła?? Co w ogóle robiła na tym przeklętym moście.
-Zerwaliśmy , znaczy ja z nią zerwałem- i chociaż nie stała naprzeciw niego słyszała w jego glosie skruchę i ból, jego głos.. łamał się. Musiała walczyć ze sobą by nie powiedzieć mu ze to farsa.
-Wiec zabiła się przez ciebie ona... onaaa. Nie ! To ty ja zabiłeś, jeżeli to z twojej winy
TO TY JĄ ZABIŁEŚ!! - krzyczała z rozpaczy mając ochotę wykrzyczeć ze zabił ja zrywając z nią, jednak jej śmierć była dopiero początkiem piekła do którego chciała go posłać.

Rozdział 6

"Wymówienie"
Poczuła się senna... co chwilę upadała...
Zobaczyła tego, któremu cała się oddała...
Próbował wziąć ją na ręce...
Mówiła: nie dotykaj mnie nigdy więcej!
Oczy jej się zamykały...
Tylko usta te same słowa powtarzały...
Nigdy mnie nie kochałeś... Zbędne nadzieje mi dawałeś...


Wyrzuty sumienia są rzeczą tak naturalna ze gdy dopadają człowieka ten najczęściej już jest na nie gotowy, próbuje przed nimi uciec jednak nie daje rady, te uczucie winy wyniszcza nasza psychikę sprawiając ze człowiek w końcu mięknie. W tym przypadku wyrzuty sumienia nie dopadły tylko Matta ale i Cindy, to właśnie ona nie mogla się pogodzić z myślą ze staje się potworem którego jedynym celem życia jest zagląda innego człowieka. Dręczona ta myślą odkładała dzień rozpoczęcia zemsty jak najdłużej mogla, bo przecież nigdy nie była mściwa. wybaczyła mężczyźnie który spowodował śmiertelny wypadek z udziałem jej rodziców czemu nie miałaby wybaczyć , jemu. Matt bowiem przecież w głębi ducha był niewinny. I choć nie wiadomo jak bardzo chciała by ukryć swoja winę nic ani nikt jej w tym nie pomagał.
- Jak mogłaś podając się za mnie, wymyślić coś takiego!!- głos Emily był niczym krzyk matki która nie mogla uwierzyć ze po tylu latach wychowywania jej dziecko wyrosło na kogoś kto mógłby czynić zło.
-Nie wymyśliłam tego, sam wyciągnął takie wnioski bez mojego udziału- odpowiedziała cicho upijając spokojnie łyk herbaty.
-Ale nie zaprzeczyłaś, i właśnie ta cisza jesteś współwinna temu wymysłowi. Jak mogłaś, jak w ogóle wpadłaś na pomysł by to ciągnąć.. nie mogę uwierzyć ze się tak daleko posunęłaś. To wszystko bo z tobą zerwał?- w jej glosie można było wyczuć bezsilność, nie mogla ukarać siostry jak małego dziecka. Była już dorosła choć może w pełni nie rozumiała jakie konsekwencje miały jej czyny- nie możesz swingować swojej śmierci to przestępstwo.
-kto tu mówi o swingowaniu, po prostu tak jak on ja jako ty wyciągnęłam blednę wnioski,to jego wina. Wszystko jest jego wina ale na pewno już nie długo wszystko się wyjaśni- wyjaśniła w pewnym momencie spoglądając na siostrę. Gdy ta chciała coś powiedzieć nagle do kuchni gdzie siedziały wszedł Harry. Wysoki mężczyzna o średniej budowie ciała, jasnych włosach i zielonych oczach.
-Emily prosiła mnie bym się nie wtrącał, ale nie przyszło ci do głowy ze on niczemu nie jest winny to wyłącznie twoja wina ze teraz cierpisz. Nie byliście para, to był układ zgodziłaś się na niego byłaś z nim mimo to. Trzeba było mu powiedzieć o tym co czujesz a nie teraz robiąc mu o to aferę, on nie jest niczemu winien sama się wyniszczałaś a Emily cie uprzedzała.- powiedział to spokojnie spoglądając raz na żonę a innym razem na siedząca z utkwionym w herbacie wzrokiem Cindy.
-Emily miała racje, nie powinieneś się wtrącać- krzyknęła wstając i wychodząc w pospiechu na dwór. Wiedziała ze miał racje, wiedziała ze była naiwna myśląc ze to co jest pomiędzy nimi się zmieni jednak jej zraniona duma miała większą sile oddziaływania na nią. Mimo wszystko była pewna tego ze to w jaki sposób zakończył ich dwuletnia znajomość i jak zignorował jej wyznanie nie było na tyle blachę by to zignorować. Bolało ja w jak łatwy sposób się jej pozbył, jak odjechał nie wysłuchując jej, jak zignorował jej wzrok słowa dotyk. Była zabawką którą porzucił bo znalazł nowa, był typowym mężczyzną, którego mimo wszystko kochała. A teraz z dnia na dzień to co czuła wyniszczało jej dusze, potrzebowała lekarstwa które zagoi jej rany które się otwierały z każdym ruchem. Pewna była ze tym lekarstwem będzie zemsta ze widząc jego cierpienie jej ból zelżeje, ale co się stanie gdy to nie wypali gdy coś pójdzie nie tak i ten stan ducha pozostanie lub gdy widok jego cierpienia w cale nie będzie lekiem na jej zło. Mimo wszystko była gotowa zaryzykować.
Słonce padało na jego śniadą twarz ukazując nie tylko jego nietypowa urodę ale także zmęczenie które dodawało mu lat. Przymknął oczy wyobrażając sobie tamten dzień kiedy ja poznał, a jego ręka powędrowała po dębowych deskach na miejsce gdzie siedziała ona. Wstając jednocześnie otworzył oczy by spojrzeć jeszcze raz na ta pamiętną ławkę. Odchodził pozostawiając ja ale nie wspomnienie tamtego dnia, i chociaż zdawał sobie sprawę ze obwinianie siebie nic nie zmieni nie mógł przestać o tym myśleć. Jednego był pewien gdyby cofnąć czas nigdy nie zgodziłby się na ten układ, nie wymyśliłby go a ona byłaby szczęśliwa z kimś innym. Powolnym krokiem wszedł w drzwi redakcji i jak zwykle skierował się w stronę windy. Jednak nie mógł przejść by nie zerknąć kontem okna na jej biurko które stało puste. Głośno nabrał powietrza w płuca przymykając oczy. Wchodząc do biura, wiedział ze po powrocie do domu czekać tam na niego będzie Lena , nie Cindy. Z jednej strony kochał Lenę i chciał być z nią aż do końca życia z drugiej w związku brakowało tego co było pomiędzy nim a Cindy. Spojrzał na papiery lezące na biurku i nagle szybkim ruchem zwalił wszystko na ziemie.
-Trzy dni- krzyknął a jego twarz poczerwieniała. Właśnie tyle dni minęło od zerwania na moście a on nadal nic nie wiedział. Ten brak wieści doprowadzał go o coraz bardziej rosnące rozdrażnienie. Nagle jego złość wzrosła gdyż jego chwila spokoju została przerwana głośnym pukaniem.
-Czego?- krzyknął troch zbyt donośnie.
-Matt przepraszam ze przeszkadzam ale mam prośbę, przekażesz Cindy jej wynagrodzenie?- do środka weszła młoda kierowniczka oddziału gdzie pracowała Cindy.
-Wynagrodzenie?- powtórzył zdziwiony.
-Tak. Wczoraj się zwolniła, myślałam ze wiesz jesteście "blisko"- powiedziała puszczając oczko przy ostatnim słowie.
-nie jesteśmy blisko i nie widziałem jej ostatnio- warknął rozdrażniony. Cały czas powtarzając sobie w myślach ze ona jednak żyje. - i przekaże z przyjemnością- dodał z ironia w glosie. Gdy wyszła jego złość przemieniła się w prawdziwa burze w środku jego głowy.- żyje.- szepnął. - na pewno o wszystkim wiedziała- dodał w pospiechu opuszczając biuro. Wyjmując telefon od razu wybrał numer siostry Cindy. Po jednym sygnale usłyszał całkiem obcy mu głos.
-Czy mógłbym rozmawiać z Emily?- zapytał podejrzliwie.
-Przy telefonie- odpowiedziała.

Rozdział 7


Maska

Kiedy mimo naszej woli wychodzi na jaw nasza tajemnica najsilniejsze wydaje się uczucie leku. Boimy się tego co inni pomyślą. Nasza słabość oddziaływania innych sposób na nasze istnienie wychodzi na jak a my w żaden sposób nie umiemy tego zatrzymać. Cale życie towarzyszy nam lek przed odrzuceniem, przed nie zaakceptowaniem przez społeczeństwo. Lek przed samotnością jest najgorszy , choć niektórzy sami budują sobie most ku niemu. Cindy przez cale życie myślała ze jest sama choć otaczał ja wianuszek osób którym zależało na jej szczęściu. Ona jednak nigdy nie mogla dostrzec ich zaangażowania, bala się ze kiedyś odejdą jak jej rodzice a ból po ich stracie będzie równie silny poprzez przywiązanie. Zawsze starała się trzymać wszystkich na dystans, również swoja siostrę i nagle dala komuś wedrzeć się w jej serce. Matt dokonał rzeczy prawie nie możliwej, zbliżył się do niej na tyle ze mimowolnie pozwolił się jej kochać, dal jej potajemna zgodę na zaangażowanie się. Z nim było inaczej pozwalał ludziom zbliżyć się do niego, lubił być w centrum uwagi jednak swoje uczucia lokował ostrożnie tylko wybranym osobom. Miał wielu znajomych większości imion nie pamiętał lecz przyjaciela miał tylko jednego był nim Nick, Cindy zaś była jego jedyna przyjaciółką, zaś jedna z wielu kochanka. I choć ta z której wydawało się zenie zrezygnuje stało się coś czego się nie spodziewał spotkał Lenę. Kobietę o charakterze podobnym do Cindy, tez mila , kochana jednak było w niej coś czego Cindy nie osiągnęła. Matt zaproponował Lenie pakt a ona.. nie zgodziła się. W tym przypadku to Lena postawiła warunki i jednym z nich był prawdziwy związek. Była nieugięta, stanowcza a przy okazji pełna miłości i słodkości wszystko to sprawiło ze poczuł coś na co nie był gotowy. Poczuł tak silne uczucie ze nagle zapragnął zaangażować się w to co kwitło pomiędzy nim a Lena, jednak w swoich planach ominął Cindy. Gdy żył z myślą ze przez niego ona nie żyje, ze nigdy więcej jej nie zobaczy w jego głowie plątały się myśli co tak naprawdę do niej czuje. Jednak nienawiść którą Cindy poczuła do niego po zerwaniu na moście doszła i do niego po rozmowie z jej siostra. Był wściekły tak jak Cindy i tak jak Cindy wiedziała ze jest niewinny tak i on w pewnym sensie zdawał sobie sprawę ze na to zasłużył.
-Jak mogłaś?- choć Cindy nie krzyczała jej głos przeładowany był złością i niedowierzaniem.
-Nie jestem tobą- usłyszała spokojny głos swojej siostry który sprawił ze po raz kolejny poczuła coś niepokojącego w swojej głowie- nie będę kłamać by to ciągnąc- dodała i odeszła pozostawiając siostrę sama przed drzwiami domu. Odwróciła się na piecie i niczym mała dziewczynka odeszła z naburmuszona mina ciężko stawiając nogi. Gdy szla nawet nie spostrzegła osoby idącej przed nią. Dopiero gdy zdenerwowana twarz Matta znajdowała się zaledwie metr przed nią stanęła niczym posag.
-Cześć Cindy, czy mi się zdaje czy ty nie żyjesz- powiedział z nie ukrywaną ironią.
-Witaj Matt- szepnęła próbując być jak najbardziej naturalna, "czas na rozpoczęcie rozgrywki pierwszej"- pomyślała przyjmując przepraszający wyraz twarzy.- Wiem ze to było głupie, zachowałam się jak gówniara, wybacz- szepnęła zalotnym głosem próbując być jak najbardziej słodka.
-Dobrze, wybaczę ci ale to naprawdę było nie fair- powiedział nie mogąc spuścić z niej wzroku, zawsze tak było wystarczyło słowo a on nie mógł się jej oprzeć jednak coś się pomiędzy nimi zmieniło.
-Dziękuje- krzyknęła zawieszając ręce na jego szyi "ty jesteś nie fair" pomyślała nabierając w płuca powietrze.- chciałam ci pogratulować i życzyć tobie i twojej dziewczynie szczęścia- szepnęła choć w myślach przeklinała godzinę kiedy ja poznał.
-dziękuje w imieniu swoim i Leny.., Cindy nie jesteś zła?- zapytał zdziwiony spoglądając na nią
-no coś ty- powiedziała machając ręką nadal mając na twarzy ten sam sztuczny uśmiech, "Lena co to za imię"- pomyślała wyciągając ku niemu rękę- przyjaciele?- zapytała z uśmiechem
-Z przyjemnością,.. - odparł szczęśliwy- ciesze się ze to tak się skończyło- dodał, po chwili się żegnając
-do zobaczenia- szepnęła słodko po czym gdy tylko się oddalił zmieniła wyraz twarzy dodając kpiarsko-... w piekle.

Rozdział 8
"Oświadczyny"


-Nick mowie ci moje życie wraca na właściwy tor, Cindy mi wybaczyła a dzisiaj... oświadczę się Lenie- głos Matta zadrżał lekko ze zdenerwowania ale i z ekscytacji.
-Oświadczysz się?- głos Nicka zaś wyrażał tylko jedno uczucie wszechobecne zdziwienie. spojrzał na przyjaciela wielkimi oczami nie mogąc uwierzyć ze właśnie te słowa padły z ust jego towarzysza.
-Tak. Wczoraj gdy ja i Cindy zostaliśmy przyjaciółmi zrozumiałem ze właśnie takie uczucie do niej żywię, zaś gdy wieczorem szlem na spacer z Lena wiedziałem już ze tylko ja kocham- odpowiedział takim tonem jakby recytował iście ważny poemat.
-Sory ze to powiem ale twoje uczucia są tak stabilne jak słoń na jednej nodze w składzie porcelany.- brunet zaśmiał się głośno patrząc na zamyśloną minę Matta, wiedział ze ten się wyprze jednak wiedział tez a raczej spodziewał się ze jego przyjaciel tak naprawdę nadal nie jest pewien swoich uczuć- stary zrozum, nie znam nikogo kto by tak szybko zmieniał uczucia jak ty - dodał próbując być poważny choć patrząc na minę przyjaciela jego warga drgała ku górze.
-Tym razem jest inaczej, dziś oświadczę się Lenie i postaram się byśmy jak najszybciej stanęli na ślubnym kobiercu- odpowiedział dumnie wypijając resztę kawy.
-Brakuje mi tych pysznych śniadań u ciebie- jęknął nick zmieniając temat i wstając od stołu- Ty bowiem nawet kawy zaparzyć nie umiesz- dodał szeptem wpatrując się z krzywa mina w środek kubka.- To gdzie te rzeczy?- zapytał szybko zacierając ręce.
-Przy wyjściu- odpowiedział szatyn wstając od stołu- Sam bym zawiózł Cindy jej rzeczy no ale muszę odebrać pierścionek- wytłumaczył się.
-Nie ma sprawy, z chęcią ja zobaczę.. żywą- dodał z uśmiechem, nie mogąc uwierzyć ze był to jedynie jej trochę straszny żart.
Wpatrując się w kartkę z adresem którą dostał do Matta zastanawiał się nad tym czy Cindy oby na pewno wybaczyła Mattowi, czy zapomniała o tym co do niego czuła. Postanowił to sprawdzić informując ja o czymś. Gdy zajechał pod dom, siedziała na schodach szkicując coś na bloku w otoczeniu dwójki małych dzieci. Uśmiechnął się na ten widok widząc jaka jest wśród nich szczęśliwa.
-Witaj Chudzielcu- zawołał podchodząc bliżej.
-Hej mięśniaku- krzyknęła wstając i podbiegając do niego. Po chwili jej ręce zawisły na jego szyi.
-Musimy pogadać- zaczął poważnie podając jej jeden z kartonów- Matt ci wybaczył ale ja nadal jestem zły za ta niby śmierć- dokończył siadając z nią na werandzie.
-Przepraszam, powiedziałabym ci ale i tak szybko się to wyjaśniło- odpowiedziała przepraszająco- Co tam u ciebie?
-Szykuje się na druhnego- odpowiedział wyczekując jej jakiejkolwiek reakcji. Na początku zmarszczyła jedynie brwi.
-Ktoś bierze ślub?- zapytała próbując sobie przypomnieć czy Nick ma rodzeństwo.
-Tak, Matt dzisiaj oświadcza się Lenie- odpowiedział patrząc na jej nagle pobladnięto twarz która po chwili poczerwieniała, spuściła wzrok przeczuwając ze dzięki nim morze poznać jej uczucia.
-Zapowiada się wyjątkowy wieczór- powiedziała przez zęby w miarę naturalnym głosem choć łzy cisnące się w jej oczy wypychane były przez nagły atak gniewu.
-Tak, znając go wymyśli coś zwariowanego- odpowiedział z uśmiechem patrząc na bawiące się dzieci.
-Zapewne ona przyjmie jego oświadczyny- szepnęła bardziej do siebie niżeli do swojego rozmówcy.
-Tego jestem pewien- oświadczył spoglądając na nią- jak się trzymasz? Bo ja szczerze mówiąc nie wierze ze jest tak ok jak mówił Matt- powiedział z troska w glosie- możesz mi o wszystkim powiedzieć tak jak wcześniej.
-Wiem dzięki,.. jest ok, jednak... to nadal trochę boli- dodała po chwili namysłu. Nic nie mówiąc przytulił ja.
-Trzymaj się, jakby co znasz mój numer- szepnął wstając- to lecę, na razie- powiedział, całując ja przelotem w policzek i idąc w stronę samochodu.
-Na razie- odkrzyknęła dopiero po chwili kierując się w stronę domu- Elza poczekaj z bratem w domu na mamę, ja muszę jechać załatwić coś ważnego- powiedziała do starszej od brata dziewczynki po czym weszła z nimi do domu zabierając swoja torebkę.
-Wrócisz?- zapytał pięcioletni Michael
-Tak skarbie, wrócę- odpowiedziała dając mu buziaka w czoło- jakbym mogla nie- szepnęła wywołując u chłopca uśmiech.
Wychodząc z domu jej mina nabrała wręcz obłąkanego wyrazu, nie mogla wyrazić rozczarowania sobą ze nie przewidziała takiej sytuacji. W jej głowie najpierw powstał plan by udawać ciąże iście z telenowelowych produkcji jednak ten plan w życiu wyszedł by na jaw zbyt szybko niszcząc to co na razie osiągnęła,postanowiła zagrać inaczej. Zadowolona ze swojego sprytu wsiadła do samochodu i ruszyła za miasto mając nadzieje ze nic nie pokrzyżuje jej planów. W głowie układała sobie jak to wszystko będzie wyglądać jak sprawi ze szala przechyli się ku niej. Zamyślona nawet nie spostrzegła kiedy podjechała pod wielka białą rezydencje. Podchodząc pod drzwi podziękowała sobie za to ze nie zawsze słuchała Matta ze robiła rzeczy o których nie miał pojęcia. Jedna z tych rzeczy było poznanie ludzi mieszkających w tym domu. Nacisnęła dzwonek oczekując otwarcia przed nią szansy na uratowanie planu. Ku jej radości drzwi otworzyła jej sama pani domu.
-Cindy?! - starsza kobieta była niezwykle zdziwiona widząc Cindy która ostatnio zaniedbała ich wspólne niedzielne herbatki.
-Musimy porozmawiać o pani synu...- szepnęła spoglądając na kobietę szklanymi oczami.


Rozdział 9



Panika



-Ale..Dlaczego.. przecież pani obiecała- jej głos był bez wyrazu, wylewała z siebie słowa nie zdając sobie do końca sprawy z tego co mówi. Oczy miała zamglone tak jakby właśnie znajdowała się w fazie snu, która oddala ja coraz dalej, dalej od telefonu który parzył jej dłoń.
-Cindy wiem.. ale słońce musisz mi uwierzyć , ze ja jako jego matka jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Razem z jego ojcem chcemy by ślub odbył się w naszej rezydencji jeszcze w tym tygodniu. Pragnę jego szczęścia a przy Lenie właśnie taki jest. Kochanie życzę ci szczęścia i by tobie ułożyło się w miłości- głos kobiety po drugiej stronie słuchawki był niezwykle naładowany troska i serdecznością. Mówiła powoli i spokojnie, podekscytowana każdym słowem.
-Stara jędza!!- głuchy bezsilny krzyk zagłuszył dźwięk rozbijającego się telefonu. Opadła na ziemie z pozbawiona jakichkolwiek odczuć twarzą. Siedziała ogłoszona, wzrok zawieszając w jednym martwym punkcie. -Wszystko jest nie tak- szepnęła najciszej jak umiała. -to nie tak- dodała odrobinę głośniej lecz nadal jej szept był bezosobowy. To co wypowiadała nie zaadresowane było nawet do niej. Jej oszołomione myśli, mętlik w głowie to one wypływały z jej ust.- muszę coś zrobić- dodała pewniej, świadoma swoich slow. Jej wzrok pełen był obłędu, strachu pomieszanego z niekontrolowana złością który nie jednego świadka jej poczynań by przeraził. Stanęła na chwiejnych nogach nerwowo targając włosy na głowie- myśl Cindy myśl- mówiła normalnym tonem lecz jej głos drżał- do cholery myśl- krzyknęła zawieszając wzrok na telefonie który w częściach leżał na ziemi. Podbiegła szybko wyjmując kartę, po czym z panicznym uśmiechem wybiegła z swojego pokoju wprost do kuchni. Nie zważając na nic zaczęła wyrzucać rzeczy z polek na podłogę, odkąd wróciła do swojego byłego mieszkania wszystko wydawało się jej w nim obce, nic nie pamiętała. -gdzie on jest?- pytała sama siebie wyrzucając coraz to nowe rzeczy wprost z polkami na podłogę. Nagle znalazła, mały czarny telefon leżał w kacie szafki. Trzęsącymi się dłońmi włożyła do niego kartę i nacisnęła czerwony przycisk. Czerwień dorównującą jej furii z jaka go szukała, czerwień krwi która buzowała w jej żyłach w ataku agonii. Gdy jej słuch wreszcie wyłapał pożądanego rozmówce jej tępo zwolniło
-Nick mam do ciebie ogromna prośbę, musimy się spotkać- powiedziała może zbyt głośno , przerywając jego "Cześć chudzielcu".
Stal poprawiając waniliowy krawat. Jego myśli ciągle krążyły wokół jednego dnia. Dnia który miał być najszczęśliwszym dniem w jego życiu.
-Ale z ciebie przystojniak- usłyszał za plecami dumny głos swojej mamy- poczekaj , jeszcze muszę powbijać parę szpilek- dodała dając mu porozumiewawczy znak dłonią by nie ważył się ruszać.
-Mamo długo jeszcze, muszę iść kupić obrączki?- jęknął zerkając na wielki metalowy zegar wiszący wprost naprzeciw niego.
-chwilka- odrzekła z promieniującym uśmiechem- już myślałam ze nie dożyje tej chwili- zaśmiała się porozumiewawczo na niego zerkając.
-Mamo ,nie zaczynaj- zaśmiał si delikatnie obejmując twarz swojej rodzicielki rękoma- kocham cie- szepnął wpatrując się w jej oczy
-ja ciebie bardziej synku- odpowiedziała obejmując jego dłonie swoimi i przykładając je do policzka.
-Wiem ze wielu nie wierzy ze ten związek przetrwa ale ja naprawdę ja kocham- powiedział widząc e chce go o coś spytać.
-A Cindy?- zapytała niepewnie. Zabrał rękę spoglądając w wielkie zdobione lustro przed nim
-Kocham ja ale to zupełnie inna miłość, bardziej zauroczenie, fascynacja. To co czuje do Leny rożni się w nie wielkim stopniu jednak ta różnica choć mała jest niewyobrażalnie dla mnie widoczna- odpowiedział szczerze spoglądając na matkę która stała za nim i wpatrywała się w jego odbicie- Chce by była szczęśliwa.. beze mnie- dodał odwracając się w jej stronę.
-Wiem,.. ja to wiem- szepnęła przytulając go.
Nick siedział wpatrując się w jej twarz, niezwykle ile mógł odczytać z jej rys. Tak bardzo się zmieniła, widział to przez zapuchnięte być może od płaczu oczu, przez szara zmęczoną skore, przez mocny makijaż którym próbowała ukryć to co działo się z nią naprawdę.
-Cindy chce ci pomoc ale musisz mi powiedzieć po co ci adres narzeczonej Matta?- powtórzył po raz kolejny spoglądając na nią z troska.
-ależ to oczywiste chce jej wysłać prezent ślubny, przecież nie pojawię eis na ich ślubie to byłoby nie na miejscu- odpowiedziała z uśmiechem wymyślając kłamstwo.
-Dobrze dam ci go choć muszę ci coś wyjawić..- zaczął spisując go szybko na kartkę-.. martwię się o ciebie- dokończył podnosząc na nią zatroskany wzrok. Tak bardzo się o nią martwic, wiedział ze tam w środku pod maska z pozorów toczy się prawdziwy batalion jej uczuć. Które zadając sobie ciosy niszczą nie tylko jej dusze ale i ciało.
- niepotrzebnie, wszystko jest w porządku- odparła z nerwowym uśmiechem zabierając karteczkę i pospiesznie chowając ja do torebki Wiedział ze nic nie jest w porządku, ze jej zachowanie jest co najmniej dziwne, ze dzieje się coś co może wprowadzić ja w kłopoty a on chciał temu zapobiec.
-Cindy ja..- zaczął jednak przerwała mu szybko muskając jego policzek chłodnymi wargami i pospiesznie odchodząc. Nie odwrócił się, lecz rękoma zaczesał włosy spoglądając na miejsce gdzie jeszcze przed chwila siedziała.
Spojrzał niepewnie w tył i nagle go olśniło. Musiał sprawdzić co kombinuje, co chciała zrobić. mogla jechać tylko w jedno miejsce.
Delikatnie acz stanowczo zapukała w dębowe drzwi na których lśniła złota tabliczka "Lena Scavo". Gdy odpowiedziała jej głucha cisza zapukała jeszcze raz tym razem z większą determinacja. Nagle jej słuch z pośród wrzawy na dworze wyłapał dźwięk przekręcanego klucza.
-Dzień dobry- usłyszała zdziwiony lecz uprzejmy głos niskiej szczuplej dziewczyny stojącej naprzeciw niej.
-witam jestem Cindy- szepnęła przesłodzonym głosem wpatrując się w błyszczące oczy swojej rywalki po czym wymijając ja weszła do środka przymykając swoje matowe pozbawione życia oczy.

Rozdział 10

"Na ratunek"


-przepraszam bardzo ale kim pani jest by wiedzieć lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre- dziewczyna stojąca przed Cindy nie mogla pojąć jak obca dla niej osoba może chcieć kontrolować jej wybory.
-uwierz mi, Matt nie jest mężczyzną dla ciebie- bezbarwne słowa uderzały w Lenę niczym zimna tafla wody. Matt mógł tego nie widzieć, Nick także jednak kobieta zauważy taki szczegół jak ten który w ułamku sekundy dostrzegła w oczach Cindy Lena.
-ty go kochasz- powiedziała na głos pewna swojego spostrzeżenia.
-kocham?- prychnęła spoglądając na dziewczynę - Go nie można kochać bowiem On nie kocha nikogo, to gówniarz który bawi się kobietami a ty zapewne niedługo dołączysz do jego wysypiska starych zabawek- odpowiedziała gniewnie , akcentując każde słowo dotyczące jego osoby.
-Rozumiem, to Ty zapewne jesteś jedna z tych co nie mogła pogodzić się z rozstaniem- Lena nadzwyczaj była rozbawiona ta scenka- wiec wybacz ale nie posłucham Cie, i powiem Ci coś jeszcze: to co robisz jest żałosne. Miej trochę dumy i odejdź, ułóż sobie własne życie dając żyć Matt'owi w spokoju.
-nie dopóki jest szczęśliwy!!- krzyk, przeraźliwy krzyk przepełniony nienawiścią i bólem. jej poszarzała cera poczerwieniała a oczy zabłysły jednak nie zwyczajnie. Błysk który zobaczyła w nich Lena sprawił ze na chwile zatraciła się w swym nieregularnym oddechu. - nie pozwolę by był szczęśliwy po tym jak mnie potraktował, mam dumę i to właśnie ona mnie tu dziś przyprowadziła!!- dodała jękliwie gestykulując rękoma.
-nie rob tego, nie niszcz mu życia- tylko kochająca kobieta jest w stanie w taki sposób wypowiedzieć te słowa. Było w nich tyle troski, tyle uczucia . Cindy nabrała pewności ze Lena jest taka jak ona, przepełniona czystym uczuciem, naiwnością: do tej samej osoby która zmąciła wody jej świata sprawiając ze zagubiła się w ich głębinach. I nagle naszła ja okropna fala, która podpowiadała jej by zrobić dosłownie wszystko by odciągnąć Lenę od tego w co się zaplatała. By na sile uchronić ja od nieszczęścia które zdaniem Cindy nadciągało.
-Nie będziesz z nim!!- krzyknęła łapiąc dziewczynę z całej siły za ramiona- nie możesz- jej krzyk roznosił się po pomieszczeniu wywołując coraz większe przerażenie na twarzy Leny. Jej błagalny ton zagłuszył dźwięk otwieranych z łomotem drzwi.
-Cindy- kolejny zatroskany głos wypełnił te małe pomieszczenie.
-nick?- nagle uścisk się rozluźnił a jej wzrok pełen obłędu skierował się na bruneta stojącego naprzeciw niej.
-Cindy, uspokój się- szepnął podchodząc do niej tak ostrożnie niczym policjant do samobójcy stojącego na krawędzi dachu. Delikatnie zdjął jej dłonie z ramion przerażonej Leny i chwycił je ostrożnie niczym najdelikatniejsze szkło.
-Już w porządku,- szepnął najciszej jak umiał tuląc ja do siebie , katem oka spoglądając na Lenę przepraszającym wzrokiem.
-ja tylko chce by nie cierpiała- jęknęła załzawionymi oczami- on ja skrzywdzi- dodała spoglądając błyszczącymi od płaczu oczami wprost w oczy nicka.
-nie martw się, wszystko się ułoży a teraz chodź- szepnął delikatnie idąc z nią w stronę drzwi. Nagle odwróciła się i drżącym od płaczu głosem szepnęła
-przepraszam, ja nie chce byś tez tak cierpiała, on nie zasługuje na ta miłość- po czym skulona w ramionach nicka powędrowała w stronę drzwi.
Przez cala drogę nie odezwała się ani słowem, siedziała obok nicka jednak wzrok zawiesiła na przesuwającym się obrazie zza szybą. Mężczyzna zaś spoglądając na nią czul gniew, złość którą kierował w stronę Matta. Być może gdyby zerwał z nią w inny sposób , może gdyby od razu był z nią szczery to nie skończyło by się tak .A teraz obok niego zamiast roześmianego, pełnego życia wesołego "chudzielca" który opowiadał mu o skrytych marzeniach siedział wrak człowieka bez ochoty do życia, przepełniony goryczą. Pojedyncza łza zakręciła się w jego oku, sprawiając ze sprawa odzyskania prawdziwej Cindy stała się wyższością konieczna. Jeżeli Matt nie miał zamiaru tego naprawić on się tym zajmie. Gdy wyszli z samochodu stała zdezorientowana pośrodku drzew. Jednak pełna zaufania do bruneta jej towarzyszącego; szla za nim.
-Gdzie jesteśmy?- zapytała gdy przekroczyli drzwi drewnianego domku, najprawdopodobniej letniskowego.
-U mnie i zostaniemy tutaj- odpowiedział zamykając za nimi drzwi na klucz.
-Czemu to robisz, wrócę do siebie wszystko jest w porządku- jęknęła podchodząc do drzwi.
-Nie Cindy- jego głos podniósł się sprawiając ze zadrżała- zostaniesz tutaj dopóki dawna Cindy nie wróci, i nie stanie naprzeciw mnie.
-ona umarła- syknęła podchodząc bliżej
-tak wiec zostaniesz tu tak długo ze umrzesz razem z nią- odpowiedział z chytrym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kredka dnia 19:22 :13 , 19 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kredka
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piórnika
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:23 :03 , 19 Wrz 2010    Temat postu:

Rozdział 11

"Wyznanie"



Przerażająca niecierpliwość która sprawiała ze wszystko wokół cichło, była tylko ona i jej myśli. W jej głowie ciągle krążyły słowa ze ślub jest już jutro a ona nic z tym nie zrobi. Głos który jej o tym przypominał był rozżalony niepowodzeniem planu.
Jej wewnętrzny monolog przerwał donośny głos Nicka który usiadł obok niej na skórzanej kanapie.
-jedzenia wystarczy nam co najmniej na dwa dni- powiedział biorąc do reki pilot- gotowa na rozgrywkę?- zapytał ze znaczącym uśmiechem wskazując na lezące na stoliku dżojstiki.
-no nie wiem,- burknęła spoglądając na niego spod byka, jednak wizja powrotu do ich dawnych zajęć była silniejsza- no dobra ale nadal jestem zła- dodała rozsiadając się wygodnie.
-Pamiętasz jak całymi nocami graliśmy, pijąc jedynie napoje energetyczne- zapytał z uśmiechem próbując uniknąć ciosów jakie zadawał jego postaci napastnik Cindy
-tak... zwykle robiliśmy tak gdy Matt wyjeżdżał na"delegacje"- szepnęła i nagle zapanowała ta niezręczna cisza, żadne z nich nie wiedziało jak ja przerwać choć chęć rosła z każdą bezszelestną sekunda. Na szczęście tych chwil zabrakło w reszcie wieczoru. Pierwszy raz od tak dawna wydarzyło się coś na co Cindy nie liczyła w najśmielszych snach. coś czego nie mogla się spodziewać. Jej myśli znacząco przestały skupiać się w okol osoby Matta, i choć nie przestały w zupełność, to zdarzały się krótkie momenty ze były oczyszczone z jego osoby i z pragnienia zemsty. Jednak po takim ułamku sekundy przychodziła nowa fala, przynosząca jeszcze więcej cierpienia, to o czym udawało się jej zapomnieć wracało z większą siłą oddziaływania. Mimo tego ze nadal czuła się jak kierowana zemsta maszyna, była wdzięczna nickowi za to ze jako jedyny nie mówił jej co powinna zrobić ale co ma zmienić by żyć normalnie. Wystarczyła jedna noc, a ich rozmowa sprawiła ze w jej zanieczyszczonej bólem głowie pojawiły się małe świetliste luki. I choć na razie były one jedynie wielkości główki od szpilki, Nick wierzył ze po jakimś czasie uda mu się przywrócić dawny stan rzeczy.
-dziękuje ze się starasz- szepnęła gdy ubrana w wielka koszulkę Nicka symulującą piżamę wtulała zmęczoną twarz w puszysta poduszkę.
-nie ma sprawy, po wszystkim postawisz mi piwo- zaśmiał się cicho kucając przy łózko i odgarniając z jej policzka niesforny kosmyk włosów. Przymknęła oczy nawdychana słodkiego powietrza ostatnich godzin. wystarczyły szczere rozmowy by choć odrobinę poczuła się lepiej i choć w jej głowie powstawały co rusz nowe plany zemsty, a wściekły krzyk wypełniający jej drobne ciało kazał jej jak najszybciej się ruszyć ona była z siebie dumna. Dumna sadząc ze tak wiele osiągnęła jednego wieczora. Jednak jedna noc bez kieliszka nie czyni z alkoholika abstynenta. Wystarczyło ze ogarnął ja świat morfeusza a wszystko wróciło. widziała siebie po środku małego dobrze jej znanego mostu. stała w białej sukience która idealnie przylegała do jej ciała , naprzeciw niej stal On: jak zwykle uśmiechnięty i pełny emanującej pewności siebie Lecz gdy tylko jej delikatna dłoń powędrowała ku jego policzka chmury zakryły błękitne niebo a jej wyidealizowany świat porwał nagły, niespodziewany wiatr. Krajobraz widoczny jej oczom zaczął się rozmazywać sprawiając ze widziała tylko śmiejącego się Matta który rósł z każdą chwila bardziej. Gdy wreszcie niczym Alicja z czarów stała malutka kolo niego,skierował swój olbrzymi palec w jej stronę i znowu zaczął się śmiać. Nagle zobaczyła odbijającą się w chmurach twarz Leny, Emily i nicka wszyscy śmiali się wskazując na nią. A ona skulona , przerażona klęczała na zimnych twardych deskach, rękoma zatykając uszy.
-przestańcie- błagała ,jednak śmiech nie ucichł jego echo było coraz bardziej dotkliwe.- proszę- jęknęła opadając twarzą na ziemie. Nagle cala ta sytuacja zniknęła, była jedynie ona, ciemny pokój, jej przerażony głos proszący by przestali i łzy które niczym gorący kwas zalewały jej twarz. I nagle jej ciało znowu oblał ten niewyobrażalny obłęd który swój koniec przewidywał tylko w widoku pogrążonego nieszczęśliwego Matta. Przeczesała mokre od potu włosy i oddychając spróbowała ogarnąć swoje myśli. nie wiedziała ile trwała w tej pozie lecz gdy wreszcie usiadła wyprostowana z tajemniczym błyskiem w oku na dworze już się rozjaśniało. Wzięła do reki śnieżnobiałą kartkę i zaczęła pisać. Dobieranie slow które chciała przelać na papier przychodziło jej niezmiernie łatwo. Pisała jak oszalała do momentu aż pod tekstem pojawił się jej podpis. Jeszcze raz spojrzała na kartkę szybko pochłaniając słowa które przed chwila sama stworzyła z niemałą trudnością . Przymknęła oczy biorąc głęboki oddech. spojrzała na zegarek zastanawiając się w jaki sposób mogłaby wydostać się z domku. Musiała wyjść, musiała tam pojechać. Po prostu musiała. Niecierpliwie wsłuchiwała się w ruchy metalowych wskazówek zegara i nagle dostała olśnienia. Zerwała się z łóżka czym prędzej biegnąc do kuchni, rozejrzała się, po czym podbiegła do pełnej lodkowi. Wyjęła z niej wpierw jajka, mleko i inne produkty których zawartość będzie można spuścić w zlewie. Potem wyrzuciła jeszcze parę innych rzeczy aż z pełnej lodówki zostały produkty za którymi nick zbytnio nie przepadał. Poprzedniego jakże milo spędzonego wieczoru, wyjawił jej ze nie pójdzie na ślub Matta, ze zrezygnował z bycia jego drużbą bowiem jeżeli Matt nie chce wziąć tej odpowiedzialności to On się nią zajmie Była mu niezmiernie za to wdzięczna choć teraz żałowała tego ze jednak tam nie pójdzie. Jednak z drugiej strony nie zniosłaby jego rozczarowującego spojrzenia gdyby ja tam zobaczył. I choć nie wiedział by co zamierza to jednak pierwsza jego myśl nie trudno by było odgadnąć. Westchnęła głęboko idąc w stronę salonu gdzie na niewygodnej kanapie spal Nick. widząc go na jej twarzy pojawił się uśmiech, wyglądał jak mały chłopiec zawinięty w prześcieradło, jego ręce zwisały z wąskiego łózka wprost na podłogę a nogi wystawały z zbyt krótkiej jak dla niego kanapy. Podeszła po cichu na palcach, gdy jej twarz znalazła się wprost nad jego rozczochrana czupryna nabrała głośno powietrza w płuca.
-Kukuryku!!- krzyknęła na cały głos powodując ze ciało Nicka uniosło się momentalnie ku górze. Jednak nie spodziewała się ze zbudzony nagle ze snu mężczyzna złapie ja i przerażony pociągnie ze sobą na ziemie. Leżąc pod jego umięśnionym ciałem które miało na sobie jedynie bokserki próbowała oczyścić umysł z myśli które nagle kłębiły się w jej głowie. Nie mogla zaprzeczyć ze Nick był niewyobrażalnie seksowny, w dodatku miał te cechy które u mężczyzn były pożądane był: opiekuńczy, troskliwy, ambitny...
-A już zastanawiałem się skąd u mnie kogut.. ale widzę ze to kura..- usłyszała jego głos wydobywający się z jego pełnych soczystych ust które znajdowały się nad jej twarzą.
-Kura która bawi się w koguta- zaśmiała się próbując zmienić dwuznaczność sytuacji lekko podnosząc się na łokciach.
-Wybacz ale ja idę dalej spać- szepnął zdejmując jedna ręką poduszkę z kanapy i kładąc ja na klatce piersiowej zaskoczonej Cindy- dobranoc.. a bardziej.. dobry dzień- powiedział opadając głową na poduszkę i udając ze chrapie.
-Nick?- zapytała jednak usłyszała tylko warkot wydobywający się z jego nozdrzy- Nick, nie ma jedzenia- dodała i nagle twarz chłopaka z powrotem uniosła się
-jak to nie ma,? wczoraj było- zapytał patrząc na nią podejrzliwie
-Tak, ale jak graliśmy musiało wyrzucić korki w kuchni i lodówkowa nie działała przez cala noc, a przy tych upałach raz dwa wszystko się popsuło- odpowiedziała wiarygodna bajkę.
-o Jaa,- jęknął wstając- a ja umieram z głodu- dodał stojąc naprzeciw niej i podając jej rękę. Jednak ta zaniemówiła spoglądając na niego od góry do dołu, różnił się od Matta pod każdym względem. Teraz to dostrzegała.
-Cindy..- za ćwierkotał patrząc na nią znacząco- to krepujące- dodał na co dziewczyna poczerwieniała i podała mu rękę.
-pojadę do miasta choć nie wiem czy mogę cie tu zostawić- powiedział szczerze
-nie ma sprawy, poćwiczę sobie w tekkena, żeby cie wieczorem zrównać z ziemia- odpowiedziała z uśmiechem. Kiwnął tylko głową szybko się ubierając i idąc w stronę kuchni, otwierając lodówkowe z jego ust wydobył się jęk rozczarowania. Spojrzał jeszcze raz na Cindy i nabierając powietrza zabrał kluczyki od samochodu.
-Ufam ci- dodał co wywołało ze poczuła nadchodzące poczucie winy choć jeszcze nic nie zrobiła. Gdy już chciał wyjść nagle coś ja tchnęło
-Nick powiedz mi szczerze dlaczego to robisz?- spytała podchodząc do niego bliżej
-Bo... cie ...- zaczął lecz słowa ugrzęzły mu w gardle, jednak widząc jej minę nie mógł się opanować, musiał wreszcie to z siebie wydusić- kocham cie, dlatego- dodał cicho po czym nie czekając na jej reakcje wyszedł. Zostawił ja sama, stojącą jak posąg. Jej głowa nie załapała jeszcze co takiego się stało, jednak jej ciało zalała już ciepła przyjemna fala. Słodycz do tej pory jej nie znana,.. miłość mężczyzny.

Rozdział 12


"Spotkanie"



Rozdarta pomiędzy tym po powinna a tym co musi, pokonywała coraz to nowe metry. Z pod jej balerinek wydobywał się trzask żwiru który deptała biegnąc ścieżką gdzie jeszcze przed chwila przejeżdżał Nick.
Tak bardzo żałowała tego ze go zrani, jednak wiedziała ze prędzej czy później jej wybaczy ze zrozumie ze tak będzie lepiej. Była pewna ze mimo wszystko go nie skrzywdzi. Gdy wybiegła na ulice szybkim ruchem zamachała na pierwszy widoczny jej oczom samochód.
Gdy się zatrzymał a w środku ujrzała przemiłą staruszkę, nie mogla wręcz uwierzyć w swoje szczęście. Z uśmiechem na twarzy spoglądała na niebo modląc się by tylko zdążyć. Każde kolejne mijane drzewo sprawiało ze była coraz bliżej tego do czego tak bardzo dążyła, do zakończenia tego co tak bardzo ja wyniszczało.
Przymknęła oczy tak by wyciszyć wewnętrzny krzyk. Wiedziała ze większa polowa jej nie chciała takiego zakończenia jednak ona już była pewna ze tak właśnie powinna to zakończyć. Chaos który rozgrywał się w jej głowie, sprawiał ze czuła jakby umierała. Ból który roznosił się po jej osłabionych mięśniach doprowadzał ze każdy krok przy wysiadaniu z samochodu był chwiejny. Nie wiedziała czemu tak się dzieje, przecież nie była chora. nie dolegało jej nic co mogło by spowodować takie objawy. Jedyna nieczysta rzeczą w jej organizmie był obłęd który ogarniał jej drobne ciało sprawiając ze mimowolnie drżała.
Powolnymi krokami zmierzała ku pięknemu choć niewielkiemu kościołowi, umieszczonemu pośród parku. Słyszała glosy dochodzące ze środka, podniosły głos księdza i nagle jej nogi osłabły widząc postać przed kościołem. Siedział na ławce niedaleko budynku w tej samej bluzie w której wyszedł przed niecałą godzina z domu. Jego wzrok skierowany był na jej twarz jednak był zbyt daleko by mogla dostrzec jej wyraz.
Nagle zaczęła biec, nawet nie wiedząc ze to robi, jej nogi w pól bezwładne poruszały się aż nade szybko sprawiając ze co chwile opadała w dol. Dzielnie jednak szybko się podnosiła łapiąc powietrze by moc wydusić choć jego imię
-Nick!- krzyknęła bezwładnie będąc coraz bliżej i nagle upadając zamarła. Widok jego twarzy sprawił ze nie mogla wykonać ani jednego ruchu. Spodziewała się ze zobaczy na jego twarzy rozczarowanie. Ba, była tego pewna. Jednak nie myślała się ze wyraz jego twarzy będzie przedstawiał taki zestaw uczuć. Patrząc na niego przed jej oczami pokazały się obrazy jej odbicia w lustrze zaraz po rozstaniu z Mattem .
Wtedy gdy jej twarz przez krotka chwile nie ukazywała obłędu stworzonego przez zemstę, czuła jedynie ból i rozczarowanie.
Była wręcz przepełniona żalem który sprawiał ze tak bardzo cierpiała. Ten sam ból był widoczny w jego minie, bolał go brak zaufania który doświadczył z jej strony. Bolało go rozczarowanie jej osoba.
Zauważyła ze jego oczy zabłysnęły od łez jednak żadna nie opadła na jego idealne policzki. Był mężczyzną, i choć czułym i romantycznym to jednak mężczyzną który nie chciał płakać w jej obecności. Podeszła bliżej próbując w jakikolwiek sposób ratować ta sytuacje, ratować swój obraz w jego oczach.
-Nick co tu robisz?- zapytała gdy dzieliło ich parę metrów.
-mógłbym oto zapytać ciebie ale po co skoro wiem- odpowiedział z ironia marszcząc brwi- .. chciałem złożyć mu życzenia, a...- zaczął jednak nie czul obowiązku się jej tłumaczyć- zegnaj- szepnął wymijając ja. Zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch go już nie było. Spojrzała na niebo czując ból w klatce piersiowej, z jej oczu popłynęło parę gorących łez.
-to nie miało być tak- szepnęła do siebie łamiącym się głosem który coraz bardziej cichł. Spojrzała w miejsce gdzie jeszcze przed chwila zniknął jej z oczu i szepnęła prawie ze niesłyszalnie nawet dla siebie- będziesz ze mnie dumny- ostatnie słowo nie przeszło przez jej gardło bowiem urosła w nim kula która sprawiła ze w jej oczach pojawiało się coraz więcej łez. Otarła je szybko nabierając mnóstwo gorącego powietrza do płuc.
Powolnym krokiem ruszyła w stronę lekko uchylonych drzwi Każdy krok stawiała pewnie walcząc z nieczystymi myślami. Teraz jak nigdy przedtem była pewna tego co ma zrobić, wiedziała ze nie ma innego wyjścia a to do czego doszła jest najwłaściwsze.
Prostując się stanęła oko w oko z wielka klamka na mosiężnych drzwiach gdy lekko ja pociągnęła w swoja stronę usłyszała głos. I nie był to żaden z wielu głosów dochodzących z kościoła. Szept ten dochodził zza jej pleców i należał do dobrze znanej jej osoby.
-Cindy!!- ponownie zabrzmiało w jej uszach sprawiając ze jej kolana na chwile zmiękły. Jednak gdy odwracając się spojrzała na osobę stojącą przed nią nie poczuła nic. Jedynie złość powróciła wywołując na jej twarzy grymas złości.
Wymusiła na swoich ustach udawany uśmiech, a przez zaciśnięte zęby wysyczała jego imię.
-Matt...


Rozdział 13
Ostatni

...Ból powodowany skrytą i nieodwzajemnioną miłością, impulsywny i palący - to on niszczy zakazane uczucie. Za to miłość potajemna i równocześnie zakazana, może unicestwić naszą duszę...



-Matt co ty... czy nie powinieneś być w środku?- Cindy nie mogla uwierzyć ze to on stoi przed nią, choć powinien być w kościele z panna młodą.!
-Przełożyliśmy ślub o dwie godziny- odpowiedział spokojnie jednak w jego glosie można było wyczuć zdenerwowanie.- para która nadal jest w środku zgodziła się bez wahania- dodał nie mogąc zacząć tego co chciał powiedzieć.
-Czemu przełożyliście ślub?- zapytała odchodząc kawałek i siadając na obrzeżu ławki
-nie moglem wyjść za nią zanim nie porozmawiam z tobą- odszepnął siadając zaraz obok niej- rozmawiałem z nickiem i zrozumiałem wiele rzeczy.. pierwszy raz podniósł na mnie głos- uśmiechnął się na chwile spoglądając w jej oczy. Jednak gdy tylko to zrobił odchrząknął z powrotem przybierając poważny ton- miałem już z nim jechać do ciebie jednak jak widzę to ty przyjechałaś- dodał a w ostatnich słowach można było usłyszeć lekka nutę strachu- czemu przyjechałaś?
- z tego samego powodu z którego ty przesunąłeś ślub, musimy pogadać- dodała beznamiętnie jakby recytowała wyuczona mowę.
-Wiem ze zachowałem się jak gówniarz, i ze to w jakiś sposób cie zostawiłem było dalekie od tego co powinienem ale..- zaczął wskazując na nią dłonią by mu nie przerywała. Spojrzała na niego marszcząc brwi, wyobrażając sobie to jak będzie się przed nią płaszczył i przepraszał a ona tak naprawdę teraz już tego nie potrzebowała.
-Matt - zaczęła jednak ona nadal rozkręcał swój monolog- Ucisz się- powiedziała głośniej gdy usłyszała ze dociera już do tego co ona nie chciała nawet słyszeć- nie waz się mówić ze jest ci przykro, ze źle się zachowałeś, bo to mnie nie obchodzi to co się stało już się wydarzyło i kropka. Obchodzi mnie bardziej co tak naprawdę nas łączyło z twojego punktu widzenia czy choć odrobinę byłam dla ciebie ważna- rękoma delikatnie musnęła jego . delikatny chłodny wiatr poruszał jej włosami sprawiając ze drażniona w oczy spuściła na chwile twarz.
-Byłaś dla mnie bardzo ważna i nadal jesteś...- szepnął łapiąc ja za podbródek- to co było pomiędzy nami nie da się w jakikolwiek sposób opisać, to była magia- na obu twarzach jednocześnie zawitał chwilowy uśmiech.- jednak mimo wszystko , mimo tego co było pomiędzy nami to nie była miłość.- dodał uważnie się jej przyglądając. Jednak ona milczała w uwadze wsłuchując się w każde jego słowo, tak wiec kontynuował- być może kochałem cie w jakiś sposób, może pożądanie myliłem z czymś innym, nie wiem i zapewne się nie dowiem. Bylem nawet gotowy by w jakiś sposób się w to zaangażować byle by tylko być fear wobec ciebie, ale miłości nie można wymusić ani wyczuć, ta która poczułem do Leny naszła nagle i niespodziewanie a wywróciła cały mój świat do góry nogami. Na początku gdy dowiedziałem się ze nie żyjesz poczułem straszne wyrzuty sumienia, uświadomiłem sobie tez ze jesteś dla mnie kimś ważnym jednak mimo wszystko moje uczucia do Leny się nie zmieniły, potem bylem wściekły. Nie moglem uwierzyć jak mogłaś wymyślić coś takiego- jego głos co chwile zmieniał barwę a jego twarz wyrażała przeróżne nastroje.
-Matt..- zaczęła ale szybko jej przerwał
-poczekaj- szepnął kontynuując- Wiem o tym ze byłaś u Leny i ostrzegałaś ja przed mną, i nie jestem za to zły. Miałaś do tego prawo- mówił a ona poczuła dziwne ciepło, zastanawiało ja czemu Lena ja kryla i nie powiedziała o rękoczynach jakich Cindy się dopuściła.- dlatego jest mi cholernie przykro i naprawdę gdyby można cofnąć czas zmieniłbym tamten dzień by to wszystko inaczej się potoczyło- wyrywając się z letargu w jaki wpadła usłyszała jedynie ta końcówkę
-jednak czasu nie da się cofnąć, nie proś byśmy zostali przyjaciółmi bo myślę ze nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie chowam już urazy do ciebie, nie czuje gniewu, ,szczerze? Nie czuje nic- powiedziała wpatrując się w parę młodą wychodzącą z kościoła- Ta rozmowa powinna wydarzyć się znaczny czas temu,teraz choć dużo wyjaśniła tak naprawdę nic nie zmieniła pomiędzy nami. Ta złość która we mnie tkwiła znikła dzięki komuś innemu, dzięki rozmowie z ta osobą, i naprawdę mi szkoda ze to nie ty. Mimo wszystko jestem ci wdzięczna ze zdobyłeś się na te słowa, samo to ze przesunąłeś dla mnie ślub wiele dla mnie znaczy i myślę ze teraz możemy się wreszcie rozstać w zgodzie , - dodała spoglądając na niego po czym wyjęła coś z kieszeni bluzy- przeczytaj to gdy będziesz miał odrobinę czasu- szepnęła podając mu wcześniej napisany list. -napisałam go będąc jeszcze u Nicka, pomógł mi ,nawet bardziej niż moja siostra. Sprawił ze spojrzałam na to trochę inaczej i właśnie te obserwacje spisałam w liście, on wiele ci wyjaśni- szepnęła wstając- a teraz wybacz ale muszę się pożegnać- powiedziała wyciągając ku niemu dłoń. Jednak on wstał mocno ja do siebie tuląc- zegnaj Cindy
-Życzę wam szczęścia- szepnęła szczerze przymykając na chwile oczy by zapamiętać ta chwile gdy po raz ostatni było jej dane go uściskać- nie zabrzmi to zbyt milo ale lepiej żebyśmy już nigdy się nie zobaczyli tak będzie najlepiej dla wszystkich- szepnęła po czym muskając delikatnie ustami jego policzek odeszła pozostawiając go samego. Idąc w stronę drogi czuła się lżejsza niżeli kiedykolwiek indziej. Ten wielki kamień który miażdżył ja ku ziemi znikł pozostawiając po sobie ogarniającą jej drobne ciało ulgę. Będąc przy bramie jeszcze raz spojrzała w stronę kościoła, nadal stal tam Matt jednak nie był już sam, towarzyszyła mu grupka ludzi których z tej odległości nie poznawała. Powoli szla chodnikiem gdy nagle podjechał obok niej samochód a ktoś ze środka uchylił szyby
-Wsiadaj -usłyszała dźwięczny głos siostry i posłusznie wślizgnęła się do środka.
-Skąd wiedziałaś?-spytała
-nie ważne- suchy ton jej siostry sprawił ze zmieszana odwróciła twarz w stronę szyby. Przez jej ciało przeszła fala zawstydzenia jakby właśnie została złapana na czymś niedopuszczalnym choć przecież nic takiego nie zrobiła. Skuliła się wiec na swoim miejscu woląc nic nie mówić. Jednak gdy minęła znaną jej skrzynkę na listy przed domem swojej siostry te uczucie odeszło a ona nabrawszy powietrza w płuca postanowiła kontynuować swój plan.
-Wyjeżdżam do Seattle- oznajmiła tonem który nie przyjmuje sprzeciwu bowiem takowego nie usłyszała
-dobrze, może tak będzie najlepiej- z surowego tonu głos jej siostry stal się przepełniony troska. Cindy uśmiechnęła się jedynie , dłonią ściskając dłoń siostry po czym wysiadła z samochodu udając się w stronę skrzyżowania gdzie po chwili złapała taksówkę. Wsiadając do żółtego auta po raz ostatni spojrzała na Emily która ocierała płynące z jej oczu łzy. Pomachała jej druga dłonią przytrzymując drzwi. Musiała wyjechać , i to jak najszybciej. Ofertę pracy z Seattle odrzuciła już dość dawno, będąc jeszcze z Mattem, jednak firma która się o nią ubiegała nie dała za wygrana co rusz ponawiając swoja ofertę.
***

Jadąc z lotniska wpatrywała się w nowy krajobraz tuz za szyba taksówki która przemierzała ulice jej nowego miasta. Nagle na szybę w której utkwiła wzrok pojawiła się kropla, zaraz po niej kolejna i kolejna. Z nieba sypały się ich tysiące a szarawe niebo pociemniało jeszcze bardziej. Uchyliła delikatnie szybę tak by małe niesforne krople mogły wedrzeć się do środka rozbijając się o jej twarz.
-proszę pani proszę za..- usłyszała głos kierowcy jednak nikł on w jej głowie, liczył się tylko gwar miasta i deszcz który zimnymi kroplami oblewał jej twarz. Gdy dojechała na miejsce znowu usłyszała wściekły głos kierowcy
-cale siedzenie mokre co..- zaczął jednak zamilkł gdy wręczyła mu niewielki lecz pokaźny plik pieniędzy, po czym wyszła czekając aż zaskoczony acz szczęśliwy kierowca wyjmie jej zielone walizki.
Powoli stawiając stopy spod których wydobywał się głuchy stukot jej szpilek ciągnęła bagaż po nierównym chodniku. Wdychając chłodzone przez deszcz powietrze uśmiechała się czując ogarniające je uczucie wolności.
Gdy tylko przekroczyła drzwi swojego nowego mieszkania oparła się plecami o drzwi i wzięła parę płytkich oddechów rozglądając się na boki. Już chciała się rozejrzeć gdy poczuła wibracje w torebce a w pomieszczeniu rozległa się jej ulubiona piosenka. Szybkim ruchem wyciągnęła komórkę z torebki przewieszonej przez ramie. Na wyświetlaczu widniała mała koperta.
-”Przepraszam. Jestem z Ciebie dumny.”- przeczytała cicho- Nick- szepnęła widząc jego podpis na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wcisnęła opcje "odpisz" i nagle zawahała się, uśmiech znikł a ona pozostała z kolejnym wyborem, w końcu wybrała... czas dla siebie, naciskając czerwony guzik symbolizujący... KONIEC.
***

Miłość to uczucie, które można łatwo pomylić z chorym uzależnieniem..
takim, które dusi drugą osobę. ..

Epilog.



Stojąc na brzegu mostu obracał w dłoniach niewielka lekko pognieciona kopertę. W jego głowie panował ściśle nie określony mętlik który od jakiegoś czasu nie dawał mu spokoju
-Matt durniu minął już rok- przekonywał sam siebie walcząc ze sobą by nie zajrzeć do środka. Jednak czym są płoche chęci z nieodparta ciekawością. Szybko dłonią otworzył kopertę wpatrując się w skarb którym była nienaruszona jeszcze przez niego kartka. Niczym mapę skarbu rozłożył ja delikatnie pochłaniając coraz to nowsze słowa wypisane starannie jedne obok drugich.
"Matt
Jeżeli to czytasz znaczy ze ja jestem daleko stad, to z kolei dowodzi ze jestem silniejsza niż przypuszczałam. Wygrałam walkę z sama sobą , pokonałam chęć zniszczenia cie za wszelka cenę. Dzięki Nickowi zrozumiałam coś ważnego, zrozumiałam jak wielką silę miała miłość do ciebie. Cała ta chęć zemsty była tylko przykrywka by zbliżyć się do Ciebie, cala ta chęć chronienia Leny była tylko szansa na odzyskanie Ciebie. Jednak ta miłość którą czułam do ciebie, która przysporzyła mi cale te cierpienie, była zbyt niszcząca bym mogla dalej w nią brnąć. Nie twierdze ze pozbędę się jej tak szybko, jednak gdy tylko dam rade wyjadę stad próbując zacząć wszystko od nowa, by zacząć to z dala od ciebie. Przepraszam cie jedynie za uczucie jakim cie obdarzyłam. Za kłamstwo w sprawie śmierci nie będę przepraszała bowiem tamtego dnia naprawdę umarłam... dla Ciebie, jako ta Cindy którą znałeś i z którą łączył cie pakt. Teraz jestem innym człowiekiem, i choć nadal uzależnionym w pewnym sensie od twojej osoby to jednak zrobię dosłownie wszystko by to zmienić.
Rozgrywka którą zaczęłam by sprawić byś cierpiał została zakończona. to ja wygrałam choć tak naprawdę nie grałam przeciw tobie ale miłości do ciebie. mimo to Wygrałam bez stawki jaką obstawiłam- jesteś szczęśliwy .
Mimo wszystko
Szach … Matt "
- przeczytał szeptem końcówkę i nagle jego ciało oblała nowa nieznana mu fala... zwątpienie.
***

Nawet rozstanie z osobą, której uczuć nie odwzajemniałeś boli. Lepsze to od udawania, że coś czujesz, bo w ten sposób ranisz bardziej- Matt

Gdy serce lodowacieje z powodu cierpienia uleczy je tylko ogień miłości. Ile trzeba walczyć by odrętwiała dusza wróciła do życia? - Nick

Miłość i nienawiść czasami idą w parze. Nikt nie wie ile bólu może przysporzyć zdrada ukochanej osoby póki nie odczuje tego na własnej skórze, i nikt nie wie ile goryczy może pomieścić serce przepełnione pretensjami. -Cindy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 23:59 :21 , 19 Wrz 2010    Temat postu:

Nie czytałam
Proszę o przysłanie na maila [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kredka
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piórnika
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 17:42 :34 , 20 Wrz 2010    Temat postu:

Wyslalam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Capable!
Grzeszący umysłem



Grzeszący umysłem
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze świata marzeń.
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:39 :48 , 26 Wrz 2010    Temat postu:

To ty to pisałaś? ; O
Czytałam na innym forum i nie sądziłam ze Ty to Ty Mr. Green
W takim bądź razie ja proszę o więcej twoich dzieł Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kredka
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piórnika
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:54 :04 , 26 Wrz 2010    Temat postu:

nom xD ja to ja czyli olcia07111/devil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin