Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans -> (+18) ViP : NSC -> Sezon 2. -> Odcinek 22.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Kim jest tajemniczy mężczyzna współpracujący z Niną?
Ojciec Viviany
0%
 0%  [ 0 ]
Pedro
71%
 71%  [ 5 ]
Wydziedziciony brat Viviany
14%
 14%  [ 1 ]
Ktoś inny (podaj w komentarzu propozycję)
14%
 14%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 7

Autor Wiadomość
Martusia14
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:25 :53 , 20 Sty 2011    Temat postu:

No właśnie czemu uparłas sie na nich?
Ja tez czekam aż między nimi będzie wszystko dobrze bo bedzie prawda?
Nie no musi byc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:05 :03 , 29 Sty 2011    Temat postu:

Kiedy kolejne rozdziały ? Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:47 :59 , 06 Lut 2011    Temat postu:





teraz plakaty na przeprosiny mojej długiej absencji a za chwilę zabieram się do pisania NSC Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 20:49 :51 , 06 Lut 2011    Temat postu:

Kiedy Vero i Pato będą razem ? Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:12 :04 , 08 Lut 2011    Temat postu:

    15. Breaking up ♥ Terminando ♥ Zerwanie



Eddy wpatrywał się zrezygnowany w zamknięte mu przed twarzą drzwi, za którymi znajdowała się Veronica. Oparta o pięknie wyrzeźbiony brązowy kawałek drewna, osuwała się powoli w dół, lądując w końcu na podłodze. Jej dotychczas szczęśliwe oczy gubiły się między wypływającymi z nich łzami, które obmywały swym dotykiem już całą jej twarz. Leżała tak rozpaczając i zdając sobie sprawę z tego, jaki udział ma ona sama w swoim cierpieniu.

Stojący po drugiej stronie drzwi szatyn postanowił zostawić ją samą, by mogła w spokoju ochłonąć i w jakimś stopniu wybrnąć z tej patowej sytuacji. W tym samym momencie podbiegła do niego zdegustowana Cassie. Piękna blondynka spojrzała się pytająco na Edwarda, który odpowiedział jej w ten sam sposób.
- Spiorę mu tyłek! - wysyczał przez zęby Eddy,
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - blondynka położyła swoją drobną dłoń na jego klatce piersiowej chcąc go zatrzymać.
- Cassie! Przestań! - krzyknął oburzony chłopak.
- Nieważne jak bardzo emocjonalnie do tego podchodzisz, ale pamiętaj o tym, że ona nie jest niewinna. - chłopak spojrzał się na nią z wyrzutem, jednak w środku musiał przyznać, że drobna blondynka miała trochę racji. - Zresztą on się tylko mści.
- Myślisz? - spytał dużo łagodniej.
- Tak! Pokazał mi to swoim wzrokiem - blondynka wtuliła się w silne ramię Eddyego - Poza tym - westchnęła - mamy dzisiaj ważniejsze sprawy do załatwienia - Chłopak przytaknął jej ruchem głowy i udali się w kierunku wyjścia. Kilkanaście minut później byli już w szkole. Podjechali pod nią nowym samochodem chłopaka, który dostał od ojca w prezencie za świeżo zdane prawo jazdy. Miało to być również małe przekupstwo w związku z ich (ojca i Samanthy) przeprowadzką do Meksyku. Cassie otworzyła drzwi pięknego, czerwonego porsche i wystawiła swoją zgrabną nogę opatrzoną wysokim obcasem poza samochód. Chwilę później ukazała się w całej okazałości. Kątem oka zauważyła, że w jej kierunku zmierza oszałamiająco przystojny chłopak z irokezem na głowie. Uśmiechnął się do niej czule jednocześnie z całą jego seksowną nonszalancją. Przez ramie przerzucony miał plecak a na jego seksownym ciele znajdowała się sportowa, szkolna kurtka. Widząc to Eddy dostał szału. Czuł, że zaraz wybuchnie, gdy idiota, który już pierwszego dnia rozkwasił mu nos, właśnie całował jego ukochaną. Jednak musiał to wytrzymać, jeśli chciał, aby ich plan wypalił. Widział, jak brunet zmieniał się w obecności blondynki. Był łagodny i bardzo zakochany, co martwiło Edwarda, ponieważ bał się, że Noah tak łatwo sobie nie odpuści,
- Czemu wozisz się z tym frajerem? - spytał się Noam odrywając się od słodkich, skonfundowanych ust Cassie. Dziewczyna spojrzała się przepraszająco na Eddyego. Niepotrzebnie się tym martwiła, a spojrzenie szatyna tylko ją w tym utwierdziło.
- Zaspałam - odpowiedziała po chwili - A Eddy zgodził się mnie podwieźć.
- Aha… - spojrzał się na nich podejrzliwie i obejmując Cassie ruszył z nią w kierunku szkoły.
- Jesteś jakaś dziwna.. - szepnął Noah przyglądając się jej twarzy przed klasą - Stało się coś?
- Ja? Nie.. - skłamała - Nic się nie stało.
- Jakoś tak.. promieniejesz… - chłopak objął ją i znów chciał ją pocałować, jednak Cassie uchyliła się.

- Quinn! - oparty o wejście do szkoły szatyn zatrzymał swoją dziewczynę, która od razy naznaczyła jego usta słodkim błyszczykiem. - Musimy porozmawiać. - chłopak nie zwlekał.
- Stało się coś? - blondynka w stroju cheerleaderki spojrzała się na poważną twarz Eddyego.
- Tak, w sumie to tak. - rozpoczął i gdy już chciał kontynuować, ku jego zaskoczeniu zalała się łzami.
- Przepraszam - pisnęła unikając wzroku całkowicie zszokowanego szatyna. - Naprawdę nie chciałam pocałować Diega. Tak jakoś wyszło… - płakała tłumacząc się rozbawionemu w duchu Edwardowi. - Zerwał z Robertą i upiliśmy się i jakoś tak wyszło. Nawet nie wiesz jak tego żałuję. Edd.. przepraszam! Wiesz, że to na tobie mi zależy. Wybacz mi!
- Okej.. - ostatnią sylabę szatyn przeciągnął ze śmiechem - Ale nie o tym chciałem z Tobą rozmawiać - zaśmiał się tłumacząc tym samym swoje zachowanie przerażonej dziewczynie.
- Nie?! - krzyknęła otwierając oczy najszerzej jak tylko potrafiła. Czułą, że pogrążyła się jeszcze bardziej.
- Nie… ale przyznam, że ułatwiło mi to zadanie. - dziewczyna spojrzała się na niego z żalem - Oboje wiemy, że nasz związek ostatnimi czasy był zwykłą farsą.
- Nie mów tak… - jęknęła wycierając łzy
- Ale to prawda. - chłopak dotknął dłońmi jej policzków i musnął je kciukami - Jesteś piękna… Co ja mówię. Jesteś boginią Quinn, a jedyne co ja mogę Ci zaoferować to kłamstwa. - wpatrywał się wprost w jej zapłakane oczy - Prawda jest taka, że jestem zakochany w kimś innym… - szepnął - Mam nadzieję, że to zrozumiesz i pewnego dnia będziemy w stanie zostać przyjaciółmi. - dziewczyna spojrzała się na niego a chwilę potem wpatrywała się już w oddalającą się sylwetkę dobrze zbudowanego mężczyzny.
- Chodzi o Cassie? - krzyknęła wściekła. Eddy już nie zareagował.

W innej części szkoły sprawy nie zostały załatwione już tak szybko. Noah wpatrywał się w Cassie jak omamiony czy zahipnotyzowany. Dziewczyna czuła się nieswojo. Poza tym była przerażona. Nie wiedziała jak ma znikąd powiedzieć, ze ich naprawdę dobrze prosperujący związek musi się skończyć.
- Noah.. Noah nie.. - sprzeciwiła się, gdy ten po raz kolejny chciał wpić się w jej usta - Próbuję Ci o czymś powiedzieć od jakiegoś czasu, jednak mi na to nie pozwalasz - powiedziała z pretensją.
- A czy to nie może zaczekać? - spytał się jej słodką kradnąc jej pocałunek.
- Nie! - krzyknęła tak, że wszyscy dookoła się na nią spojrzeli. - Słuchaj Noah… - powiedziała już spokojniej - Nie wiem jak to powiedzieć, wiec po prostu to z siebie wyduszę… - wzięła głęboki oddech - Chcę, żebyśmy się rozstali… - powiedziała to z zamkniętymi oczyma, nie otwierając ich jeszcze przez dłuższą chwilę. Gdy już to zrobiła, zauważyła przed sobą rozszerzone usta Noah, szeroko otwarte ze zdziwienia oczy i kilka mokrych kropel ponad jego dolnymi powiekami.
- Powiedz mi, że się przesłyszałem - szepnął w tajemnicy ocierając łzy tak, żeby przechodzący obok koledzy z drużyny tego nie zauważyli. Cassie wiedziała, że zrani bruneta, jednak nie spodziewała się , że aż tak bardzo.
- Nie… - szepnęła znów przymykając powieki - Nie przesłyszałeś się…
- Ale dlaczego? - spytał pociągając ją za dłoń w kierunku szafek, by tam móc dać upust swoim emocjom - Zrobiłem coś nie tak? - spytał zrozpaczony - Przecież byliśmy szczęśliwi…
- Noah… - dziewczyna chciała go dotknąć, jednak on odtrącił jej dłoń. Tak naprawdę bolał ją widok bruneta. Był dla niej kimś ważnym, jednak to nie był jej ukochany. - Ja po prostu uważam, że nie zasługujesz na to, żebym dalej Cię okłamywała - powiedziała - Jestem zakochana w kimś innym.. Myślałam, że jak przyjadę do Meksyku to się zmieni, jednak to ciągle wraca..
- Mówisz, że nie chcesz mnie okłamywać a nadal to robisz… - krzyknął a dziewczyna spojrzała się na wszystkie osoby wpatrujące się w nich. Jednak miał rację i ona bardzo dobrze o tym wiedziała. - Co ten kretyn ma w sobie, że wy wszystkie mnie dla niego zostawiacie? - spytał się już spokojniej a do jego oczu ponownie napłynęły łzy. - Czemu ty mi to robisz? - spytał delikatnie łkają i łapiąc jej twarz w swoje silne dłonie. Miał ochotę pocałować ją tak, żeby zmieniło to jej zdanie. - Nie wiesz, co do Ciebie czuję? - również Cassie pociekły łzy. Nie mogła patrzeć na jego cierpienie.
- Wiem - szepnęła - i właśnie dlatego nie chcę tego dalej ciągnąć… Nie mogę pozwolić, żebyś cierpiał bardziej…

WŁĄCZ OD 1:29 KONIECZNIE
A da się? - spytał się samego siebie pod nosem. W tym samym momencie go olśniło. Ten jej promienny wzrok, to jej inne zachowanie. - Przespałaś się z nim… - wyszeptał to raczej twierdząc niż pytając - Przespałaś się z nim?! - krzyknął. Jej spuszczony wzrok wytłumaczył mu wszystko. Tego było już dla niego za wiele. Odszedł od niej i uderzył pięścią w stojącą obok metalową szafkę, tak, że Cassie aż podskoczyła. W tym samym momencie Noah dostrzegł rozbawioną twarz Eddyego. Nie wytrzymał i przyspieszył. Nagle uśmiechnięty szatyn poczuł mocne uderzenie i nagle zrozumiał, że leży na ziemi. Noah usiadł na nim i zaczął bombardować jego silnymi ciosami jego twarz, korpus i wszystkie inne dostępne miejsca, dając upust swoim emocjom. Eddy próbował osłaniać się rękoma, jednak w niczym to nie pomagało, tak samo jak odciąganie Noah , który wpadł w trans, przez kolegów.
- Eddy! - wrzasnęła Cassie biegnąc z płaczem w kierunku chłopaka.


Musiałam tak skonstruować ten odcinek. W natępnym nie będzie prawie w ogóle C&E. Może trochę, ale za to będzie b. długi. I postaram się jeszcze dzisiaj Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 13:26 :55 , 08 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaslina
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 0:00 :50 , 09 Lut 2011    Temat postu:

Ja Lilusia cały czas czytam, ale nie mam zbytnio czasu na komentowanie.
Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, bo uwielbiam twoje opowiadanie Wesoly

Będzie dzisiaj next?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kaslina dnia 0:02 :12 , 09 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 10:25 :30 , 14 Lut 2011    Temat postu:


    nowy odcinek z okazji Walentynek Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:33 :50 , 15 Lut 2011    Temat postu:

- Kurva czemu nie odbiera? Kurva mać! - Cassie klęła pod nosem jak opętana! - Veronica do jasnej cholery! - krzyknęła gdy spojrzała, jak Eddy wnoszony jest do karetki. - Pierdolić to! - szepnęła i wybrała numer do Seleny.
- Sel... - do jej oczu napłynęły łzy i zaczęła szlochać
- Cassie? - usłyszała przejęty głos - Ty płaczesz?
- Tak! Selena! Musisz mi pomóc - powiedziała
- Dobrze tylko uspokój się i powiedz, co się stało! - odparła już lekko zdenerwowana.
- Mój były chłopak... - zaczęła
- Coś mu się stało?
- Nie! - krzyknęła - Słuchaj on pobił Eddyego! - Selena zamarła - Właśnie wnoszą go do karetki! - jej płacz nasilił się, gdy zauważyła, że wprowadzają Noah do radiowozu. Czuła się tak zraniona - Sel on jest nieprzytomny...
- Do jakiego szpitala jedziecie?
- Do Santa Clara.. - wydukała ostatkiem sił.
- Spotkamy się na miejscu! - powiedziała roztrzęsiona modelka po czym wybiegła z domu.
- Przepraszam, czy ja mogę jechać z Wami? - spytała zapłakana podchodząc do jednego z ratowników.
- A kim ty jesteś? - spojrzał na nią ze zdziwieniem
- Dziewczyną! - odparła spoglądając na zakrwawioną twarz ukochanego.
- Wsiadaj! - powiedział po czym oboje wsiedli a mężczyzna zatrzasnął za nimi drzwi.

- Ta wszystko nie wydarzyłoby się, gdyby nie ja.. - Veronica wtulona w Anę Pau siedziała na kanapie w jej apartamencie - Nawet nie wiesz, co ja przeżyłam rano. Jakbym widziała ducha..
- Vero słońce, ja nie chcę nic mówić, ale wiesz, że on się mści... - powiedziała brunetka gładząc włosy przyjaciółki - Dobrze wiesz o tym, że to był jednorazowy numerek, który miał Cię cholernie zranić..
- Udało mu się...- szepnęła.
- On jest zraniony jeszcze bardziej niż ty...- odparła.
- Dobrze, że jesteś, już nawet nie mam z kim porozmawiać w domu.. - wytarła - Paco nie odzywa się do mnie od kiedy wrócił z rozkwaszonym nosem, Selena lata jak głupia zastanawiając się jak ma z nim porozmawiać, Eddy i Cassie pieprzą się po kątach a Pablo i Vico... Z nimi to już nic nie wiadomo.
- Jak to? - zdziwiła się brunetka
- Wrócili do siebie... - Veronica spojrzała ze smutkiem po raz kolejny przytulając przyjaciółkę.
Robiło się już ciemno, w końcu przesiedziała u niej całe popołudnie. Wyłączyła telefon, nie chciała, żeby ktokolwiek im przeszkadzał. Wypiły już prawie całe wino i zaczynało im się kręcić w głowach. Oboje smutne. Ana Pau była jakaś przybita od kiedy usłyszała o Pablu. 'Pieprzyć go!'- pomyślała.
- Otwierać kolejne? - spytała się Ana Pau zerkając uroczo na przyjaciółkę. Vero pokiwała jej tylko twierdząco głową. Dzisiaj obie miały ochotę się nawalić. Veronica stwierdziła, że już dawno nie upijała się do upadłego a to był właśnie właściwy moment. Brunetka wlała sobie i jej pełny kieliszek i obie usiadły na łóżku. Ana Pau ułożyła się na jej kolanach i upiła łyk czerwonej cieczy. Veronica chciała uczynić to samo, jednak zahaczając o podniesiony właśnie łokieć koleżanki wylała całą zawartość swojego kieliszka na jej biust. Zimna ciecz spowodowała, że brunetka podskoczyła w jednej sekundzie.Wino spłynęło pomiędzy piersiami i popłynęło wzdłuż jej płaskiego brzucha. Zszokowana Veronica również wstała do przyjaciółki i łapiąc szmatkę zaczęła wycierać jej bluzkę. Obie wybuchły niepohamowanym śmiechem. W pewnym momencie mały palec Vero ześliznął się ze ścierki i dotknął sporej piersi. Obie dziewczyny spojrzały się na siebie. WŁĄCZ Ich upojone alkoholem spojrzenia wydały się im jakieś dziwne w tym momencie. Zapadła cisza. Veronica upuściła kawałek materiału i nie jej biodrach. Ana Pau uśmiechnęła się do niej kokieteryjnie. Nagle poczuła jak jej serce szaleńczo bije. Vero czując to mocniej zacisnęła palce na jej talii i odwzajemniła uśmiech. Brunetka bez zawahania zbliżyła swoją głowę do jej i złożyła długo wyczekiwany pocałunek na ustach byłej czerwonowłosej. Veronica zaczarowana tą sytuacją odwzajemniła pocałunek, który z sekundy na sekundę, robił się coraz odważniejszy.
- Myślę, że musisz to zdjąć! - Veronica odważnie wyszeptała w usta Any Pau. Ta jak zahipnotyzowana podniosła ręce do góry i pozwoliła, żeby jej przyjaciółka ściągnęła ją z niej jednym ruchem. Veronica przejęła kontrolę i zaczęła całować jej szyję, gładząc subtelnie jej nagie plecy. Chwilę później dotarła do zapięcia jej stanika i już miała go odpinać, gdy poczuła rękę przyjaciółki na swojej.
- Yym. - powiedziała Ana zabierając jej dłoń ze stanika. Veronica spojrzała się na nią pytająco. - Nie tutaj... - szepnęła jej do ucha i pociągnęła w kierunku tarasu. - Wskakuj! - powiedziała pozbawiając się obcisłych jeansów. Uwolniła tym samym swój mały krągły tyłeczek opatrzony koronkowymi stringami. Weszła do gorącego jacuzzi zerkając kusicielsko na Veronicę. Ta bez wahania zrzuciła swoją tunikę i szybkim ruchem ściągnęła legginsy.
- Ale zimno.. - jęknęła. W końcu na zewnątrz było około piętnastu stopni, jednak dzięki alkoholowi i gorącemu jacuzzi dało się o tym zapomnieć.
- Chodź tu i nie marudź! - Ana Pau pociągnęła ją za rękę. Veronica zanurzyła się w gorącej wodzie. Jej stanik cały nasiąkł wodą. Usiadła na podeście zanurzając się aż po ramiona. Ana Pau podeszła do niej i jednym ruchem stopy rozchyliła jej uda. Brunetka ułożyła się pomiędzy nimi i pocałowała Veronicę zabierając z jej twarzy mokre kosmyki. Ich pocałunek zmienił się w istna walkę języków. Obie czuły ogromne podniecenie. Ta sytuacja nie robiła na nich najmniejszego wrażenia. Veronica nie raz zabawiała się ze swoimi przyjaciółkami, a Ana Pau? Ona miała małą tajemnice. Chodzi o to, że jest biseksualna.
- To szalone! - zaśmiała się Veronica czując pocałunki koleżanki na swojej szyi.
- Mam przestać? - spytała odchylając się od niej.
- Nawet nie próbuj! - powiedziała przyciągając jej talię i wpijając się zachłannie w jej usta.

cdn (jutro XD) koniec cz. 1.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaslina
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 11:31 :19 , 16 Lut 2011    Temat postu:

Wspaniały rozdział tylko czemu taki krótki Wesoly
No to się porobiła Smutny Biednego Eddiego musiała zabrać karetka. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. A co do Vero i Any to takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
Czekam z niecierpliwością na dzisiejszy rozdział :d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:57 :10 , 19 Lut 2011    Temat postu:

jej
ana pau jest bi
vero sie z nia zbawia
w dodatku patricio msci sie na veronice
noah pobil eddyego
oby zył
ach
czekam na newsa WesolyJezykWesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 12:09 :00 , 28 Lut 2011    Temat postu:

Było daleko po północy. Veronica wpadła do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Jej twarz wyrażała szaleństwo, szok i zaskoczenie. Krzątała się w kółko w obrębie dwóch metrów kwadratowych obijając się o napotkane przedmioty. W końcu opadła na środku salonu siadając bezwładnie. Po jej oczach spływały stróżki rozpaczliwych łez. Czemu ona to do cholery zrobiła?! Czemu właśnie wróciła z upojnej nocy ze swoją przyjaciółką. Veronica pogubiła się w tym momencie swojego życia. A seks z Aną Pau był tylko wymówką. Po ekscytującej kąpieli przeniosły się do sypialni. Zajęte pocałunkami stłukły co najmniej ze dwa wazony. Ana Pau zachowywała się jakby to nie była dla niej nowość. Z doświadczeniem błądziła językiem po ciele koleżanki doprowadzając ją do drżenia. Gdy tylko zasnęła wtulona w plecy Vero, ta wykorzystując to wymknęła się z jej mieszkania. Czuła się potwornie z tym co się stało. Miała ochotę spakować swoje walizki i wynieść się stąd na jakiś czas. To bardzo dobry pomysł... - pomyślała opierając się o dolną część fotela. Jej łzy przybrały na wielkości, jej makijaż spływał z każdą z tych słonych kropel. Skuliła się obejmując kolana ramionami.
- Czemu płaczesz? - usłyszała zachrypnięty głos.
- Co tu robisz? - spytała zauważając zbliżającą się w jej kierunku ukochaną twarz. Usiadł naprzeciwko niej po turecku i podniósł jej brodę swoją męską dłonią. Bała się w nie spojrzeć. Cholernie się bała. Jednak zrobiła to i zszokowało ją to, co w nich zobaczyła. Dopiero teraz do jej nozdrzy dotarł zapach taniego alkoholu a jej słabnący w mroku wzrok wyłapał kontury kwadratowej butelki przechylanej w kierunku ust. Był kompletnie zalany.
- Czemu płaczesz? - zaseplenił się wlepiając w nią swoje nietrzeźwe tęczówki i opierając się na rękach przesunął swoje niemalże bezwładne ciało siadając obok niej.
- Zrobiłam ostatnio bardzo dużo głupich rzeczy... - Vero sama nie wiedziała, czemu mu się zwierza, jednak podświadomie miała nadzieję, że chłopak jutro niczego nie będzie pamiętał a ta sytuacja pójdzie w niepamięć.
- Jakich rzeczy Veronica??? - spytał całkowicie nierozeznany w rzeczywistości.
- Zniszczyłam nasz związek, Pato... - spojrzała w jego oczy zastanawiając się nad swoimi słowami. - A teraz... Boże co ze mnie za idiotka... - WŁĄCZ westchnęła po czym poczuła jak jej ramie zostaje pokryte czymś ciepłym. To była jego dłoń. Nagle jego oddech z wysoką zawartością procentową zaczął obmywać jej zaczerwieniony policzek. Odwróciła głowę w jego kierunku a jego silna dłoń znalazła się na jej karku. Poczuła jak dzielą ich tylko centymetry. Wiedziała, że nie powinna, że będzie tego żałować, jednak ona sama nie była trzeźwa. Musnął ją swoimi rozgrzanymi ustami sprawiając, że panująca w pomieszczeniu cisza wydawała się być przepiękną muzyką. Oboje uśmiechnęli się pod nosami nie zerkając na siebie. Patricio poczuł dreszcz. Małą emocję, której tak brakowało w ich związku ostatnimi czasy. Pocałował ją podobnie. Zagłębiła swoje drobne paluszki w jego kręconych włosach. Uśmiechnął się w trakcie pocałunku przypominając sobie jakie to przyjemne. Napierając na jej rozpalone usta, miażdżył jej wargi jednocześnie je przygryzając. Wsunął swój język do środka poznając na nowo zawartość jej ust i ich smak. Coraz bardziej wczuwał się w pocałunek i czuła, że również i ona jest w niego zaangażowana. Starała się opanować, jednak tak bardzo brakowało jej jego dotyku. Takiego dotyku. Czuła jak każde styknięcie się ich ciał wytwarza tysiące iskier. Wysunął swoją dłoń spod jej włosów i powędrował nią w kierunku wnętrza jej ud. Odskoczyła od niego jak oparzona i spoglądając niepewnie w jego oczy uśmiechnęła się kokieteryjnie. Ku jej zdziwieniu szatyn wstał. Dopiero teraz zauważyła, że chłopak jest w samych bokserkach. Czyżby była aż tak omamiona jego wonią i siłą jego pocałunków, że nie zauważyła tego mało znaczącego szczegółu. Pociągnął ją za dłoń. Wstała chwiejąc się początkowo na jednej nodze wylądowała ostatecznie w jego ramionach. Złapał ją chroniąc jej ciało przed upadkiem i w konsekwencji wieloma siniakami, które niepotrzebnie zbeszcześciłyby jej piękne ciało. Trzymał ją w ramionach i spoglądając na jej przejętą twarz przypominając sobie wszystkie piękne momenty z nimi związane. Przed jego oczami przemknęły momenty kiedy tak bardzo starał się o jej uczucie. Była wtedy cudowną dziewczyną. Silną, wyzwoloną, szaloną ale też niezwykle uroczą. W takiej się zakochała nie w zaborczej, zrzędliwej i zdradliwej pannie. Stawiając ją w pionie pociągnął ją za sobą do jego nowej sypialni na parterze. Szli bardzo wolno mając wrażenie, że będą musieli zaraz puścić swoje dłonie z powodu poparzenia.

WŁĄCZ

Zamknął za sobą drzwi. Gdy odwrócił głowę ona czekała na niego czekając na jego pierwszy ruch. Miała taką niewinną, dziewczęcą minę, że w jego sercu coś pękło. Przybliżył się do niej na dosłownie kilka centymetrów i podniósł jej opuszczoną głowę. Wpatrywał się w jej przepełnione bólem oczy. Jedyne, czego teraz pragnął to ten ból uśnieżyć. Przejechał kciukiem po jej dolnej wardze po czym przyciągając ją do swojego ciała wpił się subtelnie w jej usta. Po chwili Veronica zarzuciła ręce na jego szyję. Pato wyczuwając to złapał ją w pół i nie przestając je całować przeniósł na rękach na nieopodal stojące łóżko. Ułożył ją sprawiając, że jej włosy obmywały jej twarz jak promienie słońca. Odgarnął palcami jeden z jej kosmyków, ułożył swoje ciało na niej. Spojrzał raz jeszcze na jej błogi uśmiech i ponownie przywarł do jej ust. Jedną ręką nakrył ich kołdrą. Veronica objęła go swoimi drobnymi rączkami i zaczęła błądzić po jego świetnie zbudowanych plecach. Czuła, jak każdy jego mięsień pulsuje. On natomiast wpijał się namiętnie w jej smukłą szyję zastawiając na niej wiele mokrych śladów. Swoim oddechem sprawił, że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Zamknął ją w swoim objęciu przenosząc swoje usta w kierunku jej. Zagłębili się w namiętnym pocałunku zatracając w nich całą rzeczywistość. W pewnym momencie Patricio przejechał dłonią wzdłuż jej ciała by zatrzymać ją na jednym z jej ud Masował je delikatnie przesuwając palce w kierunku ich wnętrza. Nie zastanawiając się ani chwili zdjął z niej bluzkę i ku jego zdziwieniu jego oczom ukazał się obfity biust. Veronica nie miała zamiaru tłumaczyć się z braku stanika dlatego złapała jego kark przyciągnęła do swoich ust. Poczuła jak jego męskość wzrasta przebijając się przez cienki materiał bokserek. Uśmiechnęła się sama do siebie, czując jak ich rozgrzane klatki piersiowe zmysłowo ocierają się o siebie. Patricio wyrywając się z zachłannego pocałunku pobłądził ustami w kierunku piersi. Zajmując się nimi pozostawiał na nich mokre ślady. Oddech Veronici zrobił się szybszy, gdy szatyn zaczął mocniej ssać i przygryzać jej sutki. Jego ręka powędrowała znów w dolne okolice jej ciała. Zwinnym ruchem ściągnął z jej zgrabnej pupy czarne legginsy a Veronica kilkoma ruchami nóg pozbyła się ich całkowicie. Tutaj również ku jego zdziwieniu nie było żadnej bielizny. Spojrzał się na nią pytająco i odsunął od niej swoją zdziwioną twarz.
- Byłam u Any Pau... - powiedziała poważnie - Kąpałam się w bieliźnie w jej jacuzzi. Nie mogłam wrócić w mokrej.
Jej tłumaczenie nie budziło zaufania chłopaka, jednak jakimś cudem uwierzył jej. Ułożył swoje usta na jej i ponownie zatopił się w nich bez kontroli ręką masując jej intymność, która drażniona wskazującym palcem zdawała się być coraz bardziej mokra. Veronica zajęczała z rozkoszy i to był znak dla Patricia. Zsunął bokserki ze swoich pośladków i rozchylając biodrami mocniej jej uda wszedł w nią z nieukrywaną tęsknotą. To nie było to samo co seks z Niną. Czysty seks. Tutaj już na samym początku poczuł spełnienie. Poruszając się w niej harmonijnie położył swoje ciało na jej i spojrzał w jej ogarnięte rozkoszą oczy. Pocałowała go zachłannie czując jak daje się ponieść swoim wszystkim zmysłom.
- Tak... - jęknęła, gdy Patricio zaczął szybciej pracować. Oplotła jego biodra nogami i pieściła zachłannie jego szyję. Patricio poczuł jak do jego głowy uderza cudowne szaleństwo. Jego ruchy stawały się coraz silniejsze, mocniejsze. Uniósł ręką jej biodra, by móc dotrzeć do wszystkich zakamarków brunetki. Jęki Veroniki zaczęły być coraz głośniejsze i silniejsze. Jej ciało poddało się właśnie emocji jaką przeżywało. Przestała kontrolować swoje krzyki i dosłownie darła się wniebogłosy. Zadowolony Patricio zwolnił na sekundę po czym po chwili przyciągnął ją do siebie zatapiając się w niej całkowicie i kończąc. Opadł bezsilnie na jej nagie ciało i sturlał się z niego kładąc się obok niej. Veronika spoglądając na niego miała zamiar szybko ulotnić się z pomieszczenia, jednak Patricio przyciągnął ją do siebie ramieniem 'nakazując' jej przytulenie się do jego umięśnionego torsu. Bez zawahania ułożyła głowę w wyznaczonym miejscu przymykając szczęśliwie oczy. Po chwili oboje odpłynęli do krainy Morfeusza.

Otwarcie oczu sprawiło jej wielki problem, ponieważ wpadające przez okno słońce było dzisiaj nadwyraz jaskrawe. Przymrużyła oczy i zauważyła zarys nerwowo ubierającego się mężczyzny. Po chwili jej wzrok wyostrzył się i zauważyła dziwnie zdenerwowaną twarz Patricio.
- Hej... - mruknęła sprawiając, że Pato spojrzał na nią 'spod byka' - Wszystko okej? - spytała podnosząc się na łokciach.
- Jestem spóźniony. - odburknął w taki sposób, że przewróciła oczami i postanowiła się juz nie odzywać. Nagle brunet stanął na przeciwko niej wpatrując się niechętnie w jej zaspaną twarz. - Wiesz.. zastanawiam się jakim cudem to zrobiłem.
- Co? - zdziwiła się
- Przespałem się z tobą... - powiedział marszcząc czoło.
- Przepraszam Patricio, ale to ty zacząłeś się do mnie dobierać. - krzyknęła podnosząc się wyżej.
- Nie mogłaś przepuścić okazji, co? - powiedział z przekąsem.
- Myślałam, że chcesz tego samego co ja... - zdziwiła się.
- A czego mógł chcieć pijany facet Vero? Bezproblemowej dziewczyny... - zaśmiał się - Poza tym ta historyjka o jacuzzi Any Pau była żałosna. - wlepił spojrzenie na jej piersi i brzuch. Dziewczyna powędrowała tam swoim i zauważyła na nim kilka zaczerwienień i malinek. Z przerażeniem spojrzała na chłopaka. - Jakiś perwers? - uśmiechnął sie kąśliwie.
- Nie byłam z żadnym facetem... - powiedziała pod nosem zawieszając swoje spojrzenie na ramce z ich zdjęciem. Zauważając to chłopak od razu położył je na komodzie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć Vero... - zaśmiał się zapinając rozporek w ciemnych jeansach.
- Nie byłam z żadnym facetem... - oznajmiła głośniej. Chłopak spojrzał na nią pytająco - Byłam z Aną Pau.... - wypowiedziała już szeptem.
- Wow!! - powiedział teatralnie otwierając szeroko oczy. - No nieźle... Z każdym dniem zaskakujesz mnie bardziej. - powiedział pogardliwym tonem.
- Zamknij się... - wysyczała. Nie mogła znieść jego słów.
- Nie.. - krzyknął - A wiesz czemu? Pieprzyć już mnie, ale zabawiałaś się ze swoją przyjaciółką w momencie, gdy twój kuzyn, za którego jesteś odpowiedzialna, leży ciężko pobity i nieprzytomny w szpitalu.
- Cooo? - jej oczy zrobiły się ogromne, a po jej policzkach spłynęło kilka łez.
- Na razie... - powiedział uchylając drzwi. - Miałem do niego wpaść, ale niestety zaspałem, więc już nie zdążę przed randką z Niną... - puścił jej porozumiewawczo oczko. Usiadła i analizowała jego ostatnie słowa. Bez zastanowienia rzuciła się na wczorajsze ciuchy i ubrała je. Związała włosy w kucyk i zbierając kluczyki z kuchennego blatu wyleciała z willi. Wsiadła do swojego Range Rovera i już po chwili znajdowała się pod szpitalem. Wbiegła do niego jak szalona podbiegając do okna przyjęć.
- Edward Martinez! - krzyknęła zdyszana
- Sala 153, drugie piętro... - rzuciła w kierunku biegnącej już dziewczyny. Veronica wysiadła z windy i spostrzegła swoją siostrę przytulającą zapłakaną blondynkę.
- Gdzieś ty do cholery była? - krzyknęła wściekła Selena zauważając zbliżającą się w jej kierunku siostrę.


- Słuchaj mała! - krzyknął umięśniony mężczyzna na piękną szatynkę siedzącą na miejscu pasażera. Zaparkował w okolicach parku na obrzeżach Meksyku - Jak Ci z nim idzie? - spojrzał na nią złowrogim spojrzeniem.
- Bardzo dobrze... - uśmiechnęła się do niego wlepiając w niego swoje zakochane spojrzenie. - Przespałam się z nim i paradowałam w samym ręczniku przy wszystkich.
- Veronica widziała? - spytał wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą.
- Widziała... Weszła akurat, gdy do mnie podszedł również w samym ręczniku. - każde słowo wypowiadała kokieteryjnie gładząc wierzchem dłoni jego twarz i szyję. Brunet szybko strącił jej rękę uśmiechając się złowrogo.
- Cudownie... - wysyczał - Wiesz jaki jest kolejny krok? - spytał się retorycznie.
- Rozkochać go w sobie. - zaśmiała się przybliżając do niego swoją twarz - Chociaż żal mi go... Tak dużo ostatnio wycierpiał. - Po tych słowach brunet wściekł się. Złapał ją za szyję i wykrzyczał w jej przerażoną twarz.
- Nie waż się tak mówić! - krzyknął - To są źli ludzie! To oni są winni śmierci Viviany. Ja tylko odbieram to, co oni mi zabrali! - wrzasnął odrzucając od siebie jej drobną główkę. Dziewczyna przytaknęła pocierając dłońmi swoją szyję. Po raz pierwszy się go przestraszyła. Mężczyzna ku jej zdziwieniu rozsunął rozporek i wyjął swoją nabrzmiałą męskość.
- A teraz się nim zajmij! - krzyknął. Dziewczyna spojrzała się na niego z żalem. - Szybciej oh nie!! - powiedział siłą nachylając jej głowę nad jego kroczem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 2:02 :56 , 05 Mar 2011    Temat postu:

Nina wytarła swoją buzię nie tylko ze śliny i 'wydzieliny', jaką zostawił po sobie brunet, ale również ze słonych łez. Tak bardzo go kochała a on traktował ją jak zwykła dziwkę, która w dodatku miała wykonywać za niego brudną robotę. Miała go serdecznie dosyć, jednak jej uczucie było wyjątkowo silne. Poznali się w te wakacje, w Paryżu. Od razu oczarował ją swoim obyciem, zalotami. myślała, że jest jedyna, wyjątkowa. Zrozumiała, jak bardzo się myliła, gdy Veronica pokazała jej zdjęcie zmarłej przyjaciółki. Mężczyzna jak do tej pory zapoznał ją jedynie z elementami ich planu. Wtedy wszystko stało się jasne. Wybrał ją, uwiódł i rozkochał w sobie dlatego, że była identyczna jak Viviana. Weszła do restauracji. Była przed czasem. Bardzo ucieszyła się z tego powodu, ponieważ nie chciała, żeby Patricio widział ją w takim stanie. Szybko zniknęła za drzwiami toalety pozbywając się przed lustrem starego makijażu i nakładając całkiem nowy. Ostatecznie nałożyła na policzki rozświetlający róż i wytuszowała mocno rzęsy. Nałożyła na swoją piękną twarz szeroki uśmiech i wyszła udając się w kierunku stolika. Patricio siedział lekko zamyślony. Zastanawiał się nad wieloma rzeczami, ale jednego był pewien. Jego relacja z Niną może mu pomóc zapomnieć.
- Myślałem, że już uciekłaś! - Powiedział ze szczęściem w głosie - Spóźniłem się przepraszam.
- Nic się nie stało, też przed chwilą przyszłam. - Skłamała.
- Jak się ma najpiękniejsza kobieta na świecie? - spytał szarmancko.
- Dobrze... - uśmiechnęła się uroczo przyjmując komplement. - Ale chyba u Ciebie nie jest tak kolorowo? - Ponownie uchyliła radośnie kąciki ust ze spojrzeniem pełnym troski. Bardzo lubiła Patricia. Uważała go za świetnego faceta, dlatego tak bardzo bolało ją to, jak go traktowała.
- A... - westchnął umniejszając wartość opisywanej sytuacji zaznaczając swój olewczy stosunek dla dziewczyny - Mała sprzeczka z Veronicą.
- Mam nadzieję, że moje towarzystwo polepszy Ci humor... - uśmiechnęła się przygryzając wargę. Patricio złapał za poręcz jej krzesła i przysunął ją bardzo blisko siebie.
- Sam twój widok sprawił ten dzień lepszym. - spojrzał na jej słodkie usta z pewnością sprawiając, że się rzeczywiście speszyła. Dotknął swoją dużą dłonią jej policzek i zbliżył się do niej na kilka centymetrów. - Bardzo chciałbym, żeby tak było codziennie... - dodał wprost w jej usta, po czym wpił się w nie subtelnie.

Po wizycie w szpitalu była wstrząśnięta. Widok nieprzytomnego kuzyna doprowadził ją do łez a sprawa z Patriciem nie dawała jej spokoju tak samo jak stosunek z Aną Pau. To wszystko sprawiło, że właśnie stała na lotnisku z biletem w kieszeni i roczkami dwóch wielkich walizek w dłoniach. Wcześniej podjechała jeszcze na uczelnię załatwiając sobie studencki urlop.
- Pasażerowie lotu do Lizbony z przesiadką do Paryża, Warszawy, Berlina, Rzymu i Madrytu proszeni są na pokład... - usłyszała donośny, damski głos wydobywający się z głośników na terminalu. Spojrzała raz jeszcze za siebie i ruszyła w stronę długiej kolejki.

Spacerowali po plaży otoczeni cudownym krajobrazem i pięknym zachodem słońca. Ich stopy obmywały nagrzane przez dzień, ciepłe wody jeziora. Szli w milczeniu uśmiechając się pod nosami. Szli zauroczeni tą chwilą. Spędzili ze sobą cudowny dzień zachowując się w końcu jak przystało na ich wiek, jak para poznających się nastolatków. Patricio co chwilę zerkał w jej stronę dostrzegając każde drgnięcie jej loków pod wpływem orzeźwiającego wiatru. Ona wpatrywała się przed siebie uśmiechając się nieświadomie. Czuła, że sprawy nie powinny potoczyć się w taki sposób. Nie powinni teraz spacerować po gorących piaskach usypanej plaży kilkanaście kilometrów za Meksykiem. Jednak skoro tak miał wyglądać jej plan, to postara się spełnić obietnicę. Patricio zatrzymał się i objął swoją towarzyszkę zamykając ja w swoich ramionach. Oboje patrzyli się przed siebie w tym samym kierunku. Chłopak wziął głęboki oddech świeżego powietrza i uśmiechnął się sam do siebie. Zastanawiał się jak niewiele brakowało, żeby ponownie poczuł się szczęśliwy, żeby znów poczuł to dziwne mrowienie w okolicach brzucha. Nina naprawdę sprawiała, że wszystkie problemy, jakie do tej pory mu towarzyszyły odpływały od niego wraz z ciepłym wiatrem. Usiedli na piasku. Siedziała oparta o jego klatkę piersiową, umiejscawiając swój zgrabny tyłek między jego rozchylonymi udami. Szatyn opierał się dłońmi o gorący piasek i utonął w woni jej ciała. Wyprostował się i silnie objął jej drobne ciałko. Czuł, że i jej jest dobrze. Ucałował ją w policzek a Nina odwróciła się zdziwiona i oczarowana jego gestem.
- Mógłbym do tego przywyknąć... - powiedział odrywając na sekundę wzrok od jej błękitnych oczu - Mógłbym przywyknąć do takich spacerów, do ciszy, romantycznych zachodów. - zrobił małą pauzę łapiąc nerwowo oddech - Mógłbym przywyknąć do Ciebie obok mnie... - uśmiechnął się delikatnie z nieświadomą dla siebie kokieterią - leżącej w mych ramionach tak jak teraz...
- Patricio... - szepnęła zaskoczona
- Nic nie mów... - odpowiedział tak samo i zatopił się w jej ustach.

Wieczorem ku zadowoleniu wszystkich udało się przewieźć Eddyego do domu. Lekarze praktycznie tuż po wyjściu Veronici wybudzili chłopaka ze śpiączki farmakologicznej i po zrobieniu mu kilku badań puścili go, jak mieli nadzieję, do cichego domu. Cassie nie odstępowała chłopaka na krok siedząc przy nim nawet gdy spał. Cały czas z jej oczu sączyły się stróżki gorzkich łez. Nie mogła patrzeć na swojego chłopaka śpiącego z głową owiniętą bandażami. Eddy miał poważne wstrząśnienie mózgu i miał wielkie szczęście, że nie stało się nic poważniejszego. Cassie siedziała właśnie u niego w pokoju. Towarzystwa dotrzymywały jej tylko drobne szlochy i rozświetlająca ciemny pokój lampka. Zerknęła na jego piękną twarz. Był taki słodki, gdy spał. Wstała z krzesła i weszła na łóżko. Chwilę później leżała już wtulona w niego. Po dwóch dniach takich wydarzeń zasnęła od razu.

- Biedna Cas.. - posmutniał Pablo - Obwinia się o to wszystko, co się stało... - powiedział dając objąć się równie przygnębionej Victorii - Wiedziałem, że to tak się skończy...
- Ten chłopak wpadł w taki szał, że pięciu koszykarzy nie dało rady go oderwać od Eddyego... - westchnęła Selena nad kubkiem gorącej herbaty. Cała czwórka siedziała w salonie w dość stłumionych nastrojach. W całym domu panowała cisza. Słychać było tylko zegar i ich ciche rozmowy.
- Cassie miała wielkie szczęście... - dodał Paco - Ten koleś równie dobrze mógł jej zrobić krzywdę.
- Nie wierzę w to... - szepnęła Vico - Widziałam ich kilka razy i Noah był nią oczarowany. Chyba naprawdę zakochał się w naszej małej Cassie.
- Nie broń go... - powiedziała Sel, jednak w jej zmęczonym głosie nie dało się wyczuć pretensji.
- Nie bronię... - odparła Vico - Po prostu stwierdzam fakty.
- Spokojnie dziewczyny... - dodał Paco - Nie ma się co denerwować nawzajem. Teraz musimy być silniejszy i bardziej zżyci niż kiedykolwiek... - powiedział wpatrując się w Selenę. Nie zdążyli porozmawiać ze sobą po jej powrocie. W końcu tyle się działo.
- To trudne - powiedziała blondynka - Skoro Pato szlaja się z klonem Viviany a moja cudowna siostra wypieprzyła do Europy.
- Słucham? - krzyknęła zasmucona Vico? - I nawet się ze mną nie pożegnała?
- Dajcie spokój Veronice. Wiecie, co się z nią teraz dzieje. - uspokoił ukochaną brunet.
- I jeszcze ta sprawa z Aną Pau... - szepnęła nieświadomie blondynka.
- O co chodzi? - spytała się Vico a chłopcy spojrzeli na dziewczynę pytająco.
- No dobra powiem wam... - westchnęła po chwili zastanowienia - Ale obiecajcie, że zachowacie to dla siebie.
- Jasne.. - odpowiedzieli
- Wczoraj spiły się z żalu z Aną Pau i ... - chrząknęła - I wylądowały w łóżku.
- Woow... - powiedział bezdźwięcznie Paco - Wcale się nie dziwię, że wyjechała...
- To nie koniec... - dodała Selena spoglądając na zaciekawioną i zmartwioną resztę. - Gdy wróciła.. hmm... powiedzmy, że na jedną noc zeszła się z Patricio.
- Nie gadaj! - Pablo nieświadomie krzyknął.
- Tak! Ale Pato strasznie ją rano potraktował.
- A gdzie pojechała? - spytała coraz bardziej zmartwiona stanem koleżanki Victoria.
- Nie powiedziała mi, ale domyślam się chyba.... - westchnęła Sel
- Gdzie? - spytała się ponownie brunetka
- Pomyślcie. Powiedziała mi, że jedzie do Europy. Ona nie ma tam żadnych przyjaciół. Oprócz jednego...
- Mateo... - przerwała jej zszokowana Vico.

edit: przeczytałam odcinek i widzę tyle błędów stylistycznych, że koniecznie musze je skorygować, ale nie teraz. Jutro! Padam! Ide spać


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 2:18 :00 , 05 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lexi
Czarodziejka xD ☮



Czarodziejka xD ☮
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 2:59 :33 , 05 Mar 2011    Temat postu:

Lilka wredoto nie żyjesz! Smutny ale to już rano Cie zabije...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martusia14
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 10:55 :13 , 23 Mar 2011    Temat postu:

Kiedy dodasz nastepny odcinek?
I mam taka małą prośbe czy mogłabys naprawic stosunki między Vero a Pato?
Tak ładnie proszę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:20 :45 , 14 Kwi 2011    Temat postu:

    19. Excuse me! I have to open my door ♥ Perdoname! Tengo que abrir la puerta ♥ Przepraszam, muszę otworzyć drzwidone



Przetarła swoje zaspane oczy i poprawiła swoją sylwetkę znajdującą się w dziwnej pozycji na fotelu pokładowym. Jej wygodne spodnie dresowe zsunęły się właśnie z jej pośladków. Poprawiła je szybko i zauważyła, że samolot jest pusty. Chwilę później spojrzała na uśmiechniętą, opartą o jeden z foteli stewardessę. Uśmiechnęła się do niej. Kobieta odwzajemniła uśmiech.
- Hello! - odezwała się blondynka w niebieskim uniformie
- Hi! - szepnęła Veronica wstając w końcu z miejsca. - Dawno wylądowaliśmy? - spytała po angielsku.
- Jakąś godzinę temu. - odpowiedziała dziewczyna nie przestając się uśmiechać.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - zdziwiła się brunetka.
- Słodko spałaś, postanowiłam Cię obudzić jak tu posprzątam. Właśnie skończyłam! - dziewczyna uśmiechnęła się pokazując ząbki.
- Veronica. - brunetka wyciągnęła przed siebie rękę.
- Kasia, ale możesz mówić mi Kate. - blondynka odwzajemniła uścisk.
- Jesteś Polką? - spytała się Veron.
- Tak. Od urodzenia. - Obie zaśmiały się wychodząc jednocześnie z samolotu.
- A skąd ty jesteś? - spytała się stewardessa
- Z Meksyku. - odpowiedziała z nostalgią wspominając swój dom.
- W takim razie co Cię tu sprowadza?
- Ucieczka. - szepnęła nieświadomie.
- Przed czym? - zaśmiała się Kasia - Zabiłaś kogoś czy coś? - Vero spojrzała na nią z przerażeniem i obie roześmiały się.
- Musiałam uciec od mojego dawnego życia ... - zaśmuciła się.
- A znasz tu kogoś tak w ogóle? - spytała się lekko zatroskana.
- Ciebie... - zaśmiała się Vero - I jednego chłopaka. Poznałam go w Meksyku. Ma na imię Mateo. To znaczy Mateuśsshsz... - Nie mogła wymówić jego imienia co Kasia skwitowała lekkim chichotem. - Ale mam jego zdjęcie w telefonie. - uśmiechnęła się wyciągając z kieszeni swojego iPhona. Znalazła zdjęcie bruneta w galerii i spoglądając ze smutkiem na jego twarz przekazała telefon nowej koleżance. Jakże zdziwił ją widok blondynki. Dziewczyna z początku wytrzeszczyła oczy po czym zszokowana spojrzała na Veronicę.
- Żartujesz sobie? - spytała śmiejąc się.
- Nie... - Vero nadal nie pojmowała jej zdziwienia.
- To Mateusz Damięcki. - krzyknęła dość głośno. Zwracając na siebie uwagę ludzi w terminalu. - Sławny aktor i brat sławnej aktorki i syn fenomenalnego aktora! - Kasia powiedziała to już trochę ciszej, jednak nadal nie ukrywała swojego podniecenia. - Wie, że przyjedziesz? - zmieniła temat.
- Nie... I nie jestem pewna, czy w ogóle chce mnie widzieć. - szepnęła wychodząc z lotniska.
- Veronica słuchaj, ja muszę teraz lecieć, ale tu masz mój numer... - powiedziała zerkając szybko na stojącego przy samochodzie chłopaka. Odwróciła wizytówkę i wyciągnąwszy długopis zapisała tam swój adres. - Odezwij się do mnie jak już się rozpakujesz i spotkasz z ...- uśmiechneła się - z Mateo.
- Okej! - Brunetka niepewnie wypowiedziała to krotkie słowo. Patrzyła na blondynkę rzucającą się w ramiona przystojnego faceta. Odwróciła się i podając kierowcy taksówki walizkę usiadła na tylnym siedzeniu. - Mariot Hotel Please! - powiedziała, gdy mężczyzna wsiadł z powrotem nie odrywając wzroku od telefonu i wyświetlanego w nim numeru.

Heather Morris jako Kasia

Tydzień później

- Hej... - szepnęła Selena wchodząc do kuchni. Na jej 'nie'szczęśćie znalazła tam tylko Paco. Chłopak uniósł głowę i uśmiechnął się. W tym momencie poczuł jak jego klatka piersiowa zapada się czując jednocześnie puls w każdej żyle. Od powrotu Sel nie mieli okazji ze sobą porozmawiać. Blondynka na zmianę z Cassie opiekowała sie Edwardem, który z kolei dochodził do siebie. Za to Paco dość znacząco opanował umiejętność unikania jej na wszystkie możliwe sposoby. Teraz znajdowali się w jednym pomieszczeniu. W dodatku cały dom był pusty. Pablo, Victoria i Cassie pojechali z Eddym do szpitala na zdjęcie szwów. Chciała jechać z nimi, jednak chłopak kategorycznie jej tego zabronił. Patricio jak co dzień wychodził gdzieś z Niną. Wydawał się szaleńczo zakochany, co przerażało wszystkich. Przerażał ich również fakt, że chłopak praktycznie w ogóle już z nimi nie rozmawia.
- Chcesz się napić... wina? - spytał Paco drżącym głosem. Zszokowana dziewczyna pokręciła twierdząco głową. Oboje wstali z krzeseł i ruszyli w kierunku salonu. Paco złapał w ręce butelkę i korkociąg, Selena natomiast trzymała dwa kieliszki. Gdy chłopak w ciszy nalewał czerwonej cieczy blondynka przyglądała się jego twarzy. Zobaczyła przerażenie, strach, zdenerwowanie i wiele innych rzeczy, które kłębiły się w jego głowie. - Za co wypijemy? - słysząc te słowa oderwała od niego wzrok.
- Może za to, żeby wszystko wróciło do normalności... - powiedziała zatroskana - Żeby Veronica szybko wróciła, żeby Eddy wyszedł z tego cało, żeby Victoria i Pablo znów byli ze sobą szczerzy i szczęśliwi, żeby Patricio rzucił Ninę... - zawiesiła głos spoglądając w jego oczy - Żebyśmy znów nauczyli się ze sobą rozmawiać - uśmiechnęła się widząc jak kąciki jego ust unoszą się delikatnie ku górze - i za to, żebyśmy znów tworzyli zgraną paczkę przyjaciół.
- Salud... - szatyn delikatnie puknął swoim kieliszkiem o ten trzymany w dłoni blondynki.
- Salud! - powiedziała Sel unosząc szklane naczynie. Oboje upili po łyku i porozumiewając się za pomocą spojrzeń wyszli na taras. Usiedli na znajdującej się tam sofie i patrzyli daleko przed siebie. - Przepraszam... - szepnęła Selena. Odwróciła swoją głowę w kierunku Paca. Dostrzegł łzy. Drobne kropelki, które stadem sączyły się z jej oczu. - Przepraszam, że Cię tak zawiodłam, że zniszczyłam to wszystko o co tak długo walczyłeś... o co razem walczyliśmy... - westchnęła ocierając łzy. Paco poczuł, że zaczyna mięknąć. Widok rozdygotanej Seleny sprawił, że i jego oczy zaczynały szklić się od łez. - Zachowałam się jak zwykła dziwka...
- Nie mów tak... - westchnął
- Nie zaprzeczaj! - powiedziała gorzko. - Dostałam chwilowego zaćmienia umysłu... - dodała - Jednak już w momencie, gdy zerwałeś ze mną poczułam jaki błąd popełniłam. Paco.... ja zrozumiałam wtedy jak bardzo Cię kocham... - uśmiechnęła się - Jednak wtedy było już za późno.
- Sel... - jęknął szatyn dotykając jej dłoni
- Zasłużyłam na to, co mnie spotkało... Jak nikt inny... Przepraszam... - szepnęła po czym wybuchnęła wielkim płaczem. Nie mogąc tego znieść, Paco złapał ją w swoje ramiona i z całej siły przytulił.
- Spokojnie... - powiedział gładząc jej włosy - Jest już dobrze....
Od kilku sekund przyglądała im się Victoria. Sama wzruszyła się tą sceną. Nie chcąc im przeszkadzać próbowała się wycofać, jednak uderzyła niechcący w stojącą obok lampę, co wydało dość głośny dźwięk. Selena i Paco obrócili się w jej stronę. Cała trójka uśmiechnęła się do siebie. Blondynka i szatyn spojrzeli na siebie i ocierając łzy wstali z kanapy i podeszli do Vico. Brunetka przytuliła najpierw Sel a potem Paca i wszyscy weszli do środka.
- Co powiecie na to, żebyśmy zamówili coś tak jak kiedyś i napili się razem? - spytał Paco
- Świetny pomysł! - krzyknęły dziewczyny.
- Co z Eddym? - spytała się Selena.
- Zdjęli mu szwy, już wszystko w porządku. Koszmar się skończył. - powiedziała Vico. Z Seleny ewidentnie zeszło całe napięcie.
- Chodź ze mną. - powiedziała Sel. - Obmyję twarz i przebiorę się.
- Jasne... - szepnęła brunetka. Paco oparł się o futrynę i wpatrywał się w odchodzące postacie. Czuł się dobrze. Czuł, jakby cały ciężar utrudniający jego funkcjonowanie nagle zniknął.
- Paco... - usłyszał delikatny głosik. - Możemy porozmawiać?
Szatyn razem z młodziutką blondynką wyszedł na taras. Usiedli obok siebie. Chłopak spojrzał pytająco na zdenerwowaną dziewczyna. Cassie wiedziała, że musi się tym podzielić. Musiała. I Paco był najodpowiedniejszą osobą.
- Studiujesz prawo... - zaczęła niepewnie - I pewnie już znasz jakieś podstawy, zasady, czy tam kodeks... - mówiła poważnie..
- No nie do końca... - uśmiechnął jej - Minęły dopiero cztery miesiące studiów.
- Potrzebuję twojej pomocy... - przerwała mu ze łzami w oczach. Chłopak spojrzał się na nią nie do końca ją rozumiejąc. - I nie tyle ja co Eddy... On naprawdę potrzebuje twojej pomocy.
- Chodzi o Noah? - spytał się - Prokurator już się nim zajął. Niestety to jego pierwsze wykroczenie i nie mogli go posadzić. Poza tym jest jeszcze młody. Liczą na szybką resocjalizację.
- Paco... nie chodzi o to! - krzyknęła
- A o co ? - uspokoił ją.
- Chodzi o Samanthę... - jęknęła - jego macochę.

- Tak bardzo cieszę się, że się pogodziliście... - Victoria uśmiechnęła się do jakby rozpromienionej Seleny.
- Tak... Ale to dopiero początek... Minie jeszcze dużo czasu zanim odzyskam jego zaufanie i znów będziemy mogli być przyjaciółmi. Ale jak na razie - odwróciła się w jej kierunku - jest dobrze. Jednak nie po to Cię tu zaciągnęłam. - uśmiechnęła się kładąc na łóżku lusterko i spojrzała jej prosto w oczy. - Co wy odwalacie z Pablo?
- O co ci chodzi? - spytała udając, że nie wie o co chodzi.
- Vico proszę Cię! - skarciła ją Selena - Jesteście dla siebie stworzeni. Nie znam drugiej takiej pary! Kochacie się i nie umiecie się do tego przyznać.
- Ale między nami jest dobrze... - wymusiła uśmiech - Przecież wiesz...
- Seks co kilka dni to nie jest związek Vico. Słońce, proszę Cie... to jeszcze gorsze niż jak mielibyście ze sobą nie rozmawiać. - powiedziała przytulając do siebie przyjaciółkę.
- Yhym... - łkała - Masz rację...
- To zrób coś z tym.

- O mój Boże... - szepnął Paco wsłuchując się w słowa blondynki
- Ona nie rezygnuje Paco! - wybuchła płaczem - Ona nic nie rozumie. Trzy dni temu jak byliśmy na badaniach kontrolnych... zostaliście z jego ojcem w bufecie. Ja wyszłam do łazienki zostawiając go samego na chwilę... Ta szmata wykorzystała to i poszła do niego. Wróciłam i stanęłam jak wryta. Macocha zaczęła go kusić i na moich oczach na siłę pocałowała go. Nie mam już siły - chłopak przytulił Cassie. - Eddy jest załamany, jednak boi się powiedzieć o tym ojcu. Boi się, że to jej uwierzy. Pomóż mu....
- Pomogę... - powiedział odrywając ją od siebie - Musimy mieć dowody!

Dochodziła 15. Pablo z Paciem wynosili właśnie dodatkową sofę i stolik na taras. Był grudzień, także piętnastostopniowe powietrze sprawiło, że każdy był ciepło ubrany i w ręku trzymał koc. Po chwili wszyscy siedzieli otuleni lub okryci ciepłymi narzutami trzymając w ręku kieliszek z winem i kartonik z chińskim jedzeniem. Wszyscy śmiali się i po prostu postanowili się wyluzować. Przyda im się to patrząc na wydarzenia ostatniego czasu. Nagle zapadła cisza, po tym jak Pablo opowiedział anegdotę związaną z głupim nawykiem Veronici. Wszyscy spojrzeli się przed siebie z pewną nostalgią.
- Kontaktowała się z tobą? - spytał smutny Eddy
- Nie... - odpowiedziała zmartwiona Selena - Boję się o nią...

Dulce spędziła pierwszy tydzień na zakupach, ponieważ nie była przygotowana na takie mrozy i śnieg. Odnowiła praktycznie całą swoja garderobę. Zrobiła też to, na co miała wielką ochotę od bardzo dawna. Wróciła do czerwieni. Była zachwycona swoimi nowymi włosami. Resztę czasu spędzała na przemyśleniach i zwiedzaniu Warszawy. Zakochała się w tym mieście. Zimą było tu jak w bajce. Stragany w kształcie małych domków i biały śnieg sprawiały, że czuła się jak w krainie świętego Mikołaja. Była 22. Siedziała właśnie wyszykowana i patrzyła się na swój telefon. W jednej chwili przestała się wahać. Zadzwoniła do recepcji, by zamówili jej taksówkę po chwili wsiadając do niej. Weszła do wysokiego apartamentowca w centrum miasta. Miała na sobie zwiewną sukienkę [link widoczny dla zalogowanych] siwy zimowy płaszcz, cieliste cienkie rajstopy i wysokie buty na obcasie. Stanęła przed jednymi z drzwi i wyjęła telefon. Z lekkim wahaniem wybrała numer i wcisnęła zieloną słuchawkę. Usłyszała sygnał telefonu za drzwiami i zamarła.
Mateo zakładając na szyję czarny krawat złapał pośpiesznie telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz i nacisnąwszy 'odbierz' przyłożył komórkę do ucha.
- Tak słucham? - spytał pośpiesznie.
- Mateo.. soy yo... - przerażona mówiła dość łamiącym się głosem.
- Veronica... - powiedział zszokowany - O mój Boże... - dodał po polsku.
- Hej... co robisz? - spytała nieśmiało naciskając jednocześnie dzwonek do drzwi.
- Poczekaj... - powiedział wyrwany z amoku - Ktoś dzwoni do drzwi... - podbiegł do drewnianych drzwi i przykładając słuchawkę do ucha otworzył je gwałtownie.
- Ok... poczekam... - powiedziała do telefonu stojąc naprzeciwko niego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 16:22 :08 , 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Następny
Strona 12 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin